Marsjański helikopter NASA Ingenuity uległ awarii po 72 lotach i zakończył misję
Na skutek awarii śmigła marsjański helikopter Ingenuity, po niemal trzech latach i 72 lotach, zakończył swoje działanie na Czerwonej Planecie – poinformowała amerykańska agencja kosmiczna NASA. Eksperymentalna maszyna miała pierwotnie wykonać jedynie pięć lotów.
Maszyna NASA spełniła swoje zadanie
.Historyczna podróż Ingenuity, pierwszego statku powietrznego na innej planecie, dobiegła końca” – oznajmił w oświadczeniu wideo szef NASA Bill Nelson. Jak powiedział, przyczyną było złamanie się jednego płatu śmigła wykonanego z włókna węglowego. Do wypadku doszło 18 stycznia, kiedy wykonując krótki pionowy lot, na wysokości 1 metra nad powierzchnią Ingenuity z nieznanych dotąd przyczyn stracił łączność z łazikiem Perseverance.
Jak podkreślił Nelson, mimo działania w niezwykle rzadkiej marsjańskiej atmosferze, maszyna przeszła wszelkie oczekiwania.
Helikopter Ingenuity zakończył eksploracje Marsa
.”Ten niezwykły helikopter poleciał wyżej i dalej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy i pomógł NASA robić to, co robimy najlepiej – czynić niemożliwe możliwym” – powiedział.
Mierzący 1,2 metra wysokości i 0,5 metra szerokości i długości autonomiczny helikopter Ingenuity wylądował na Marsie w lutym 2021 r. w ramach misji łazika Perseverance. Jego celem było przetestowanie możliwości lotu na Marsie w atmosferze ponad 100 razy rzadszej niż ta na Ziemi. Pierwotnie spodziewano się, że wykona do pięciu lotów testowych przez 30 dni. Ostatecznie przetrwał niemal trzy lata, wykonując 72 loty trwające łącznie ponad dwie godziny, pokonując ponad 17 km i wznosząc się na maksymalną wysokość 24 m. Wbrew oczekiwaniom przerwał też srogie marsjańskie zimy.
Jak mogłoby wyglądać życie na Marsie
.Helikopter NASA Ingenuity to przykład eksploracji czerwonej planety, która cały czas trwa, i cały czas dostarcza nam nowe informacje o tym ciele niebieskim. O przyszłości osadnictwa na Marsie pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Tomás SIDENFADEN, pisarz, inżynier i współpracownik Medium i Arc Digital.
Jego zdaniem echniczne aspekty podróży na Marsa to jedno. Równie ważną kwestią jest to, jak mogłoby wyglądać życie na Marsie, a konkretniej – jak na tej planecie miałoby funkcjonować społeczeństwo. Szef SpaceX nie stroni od żadnego z tych tematów.
„Elon Musk przewiduje istnienie marsjańskiej kolonii liczącej milion dusz. Naturalnie wcześniej na Czerwoną Planetę przybędzie grupa zuchwałych, sprawnych i nieustraszonych pionierów. Wyprawa na Marsa będzie znacznie bardziej niebezpieczna dla tych, którzy przybędą tam jako pierwsi. Przywodzi to na myśl ogłoszenie, jakie sir Shackleton zamieścił, szukając śmiałków towarzyszących mu w eksploracji Antarktyki: Czekają cię znój, niebezpieczeństwo i duża szansa, że nie wrócisz stamtąd żywy. Tym, którzy przetrwają, gwarantujemy nieziemską ekscytację” – zaznacza autor.
Jego zdaniem wieści od pierwszych kolonizatorów Marsa z pewnością nie rozgrzeją nas do czerwoności w związku z niuansami międzyplanetarnych rządów. Ważniejsze będą inne sprawy – marsjańskich pionierów będą zaprzątać kwestie przetrwania i nietrwałości budowanej cywilizacji.
Co więcej, samo wysłanie ludzi w te odległe rejony będzie niemożliwie drogie, nawet jak na standardy Muska (200 tysięcy dolarów na głowę), nie mówiąc już o ich utrzymaniu, gdy dotrą do celu. I nie będzie to wycieczka turystyczna – ci, którzy polecą, będą musieli wybudować całą infrastrukturę niezbędną do przetrwania.„Pierwsza grupa eksploratorów będzie musiała zapewnić sobie najbardziej podstawowe warunki do przetrwania – powietrze, wodę, żywność, schronienie. Kolejna fala będzie ulepszać te warunki, korzystając z wiedzy i kreatywności. Inżynierowie, naukowcy i lekarze spróbują przekształcić Marsa z planety, na której można przeżyć, na taką, na której można żyć. Jest to różnica subtelna, acz znacząca” – pisze
„Pierwsza grupa eksploratorów będzie musiała zapewnić sobie najbardziej podstawowe warunki do przetrwania – powietrze, wodę, żywność, schronienie. Kolejna fala będzie ulepszać te warunki, korzystając z wiedzy i kreatywności. Inżynierowie, naukowcy i lekarze spróbują przekształcić Marsa z planety, na której można przeżyć, na taką, na której można żyć. Jest to różnica subtelna, acz znacząca” – pisze Tomás SIDENFADEN.
Wraz ze wzrostem populacji kolonia prawdopodobnie zacznie przypominać duże miasta, jakie rozsiane są po całej naszej planecie. Kolonizatorzy nie będą się co prawda spodziewać tego samego, co niesie ze sobą życie w Nowym Jorku czy Tokio, ale z pewnością zaczną oczekiwać więcej, niż może zaoferować stacja badawcza na Antarktydzie. Wkrótce niezbędny personel ustąpi miejsca – prawdopodobnie w tej kolejności – bogatym turystom, przedsiębiorcom, migrantom ekonomicznym, poszukiwaczom przygód i okazji, a także… przestępcom.
„Jeżeli zarysowany powyżej możliwy przebieg zdarzeń nie przedstawia się Wam szczególnie optymistycznie, nie zapominajcie, że ta perspektywa zakłada kolonizację prowadzoną przez SpaceX – amerykańską firmę, której prezes uważa, że sprawczość jednostki i swoboda działania to jedne z najdonioślejszych osiągnięć cywilizacji. Nie ma powodów, by uważać, że wizja Muska jest nieuchronna” – podsumowuje autor.