Martin Scorsese z Gloria Artis

Wybitny amerykański reżyser Martin Scorsese odebrał Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Podczas 20. Festiwalu Filmów Polskich w Nowym Jorku laureat Oscara za „Infiltrację” wygłosił wprowadzenie do jednego ze swoich ulubionych filmów – „Popiołu i diamentu” Andrzeja Wajdy.
Jeden z weteranów Hollywood
.Ma niepodważalny status króla amerykańskiego kina. Dla Woody’ego Allena jest „poetą ciemnej strony Manhattanu”, z kolei dla Leonarda DiCaprio – przyjacielem, który „wie wszystko” o historii X muzy. Na szczęście Martin Scorsese nie planuje zwalniać tempa. Media co kilka miesięcy informują o jego twórczych planach. Są wśród nich m.in. adaptacja powieści „A Life of Jesus”, film o początkach mafii sycylijskiej w Stanach Zjednoczonych oraz biograficzna historia o Theodorze Roosevelcie, w której główną rolę zagra DiCaprio. Kolejnym projektem, już w fazie produkcji, jest serial „Gangi Nowego Jorku” na podstawie książki Herberta Asbury’ego, którą w 2002 r. przeniósł na wielki ekran. W rozmowie z dziennikarzem „The New York Times” Dave’em Itzkoffem reżyser wyznał, że marzy o spokoju i wolnym czasie, który mógłby poświęcić na czytanie, słuchanie muzyki, bycie z przyjaciółmi i rodziną. „Przeczytam książkę albo spotkam jakąś osobę i mówię: Ach, zrobię o tym film!. Przez lata udawało mi się tak działać. Teraz już znacznie się to zawęża (…). Problem stanowi to, że czas i energia są ograniczone. Umysł, oczywiście, również. Na szczęście ciekawość wciąż się nie kończy” – podkreślił.
Nie kończy się również talent. Jego ostatni film „Czas krwawego księżyca” – adaptacja książki non-fiction Davida Granna o morderstwach popełnianych w latach 20. XX w. na Indianach z plemienia Osagów – został uznany za arcydzieło. Otrzymał 10 nominacji do Oscarów i siedem do Złotych Globów. Po premierowym pokazie w canneńskim Grand Theatre Lumiere nagrodzono go dziewięciominutową owacją na stojąco. Reżyser nie krył wzruszenia. Podczas konferencji prasowej towarzyszącej pokazowi przypomniał, że obraz jest efektem „wielu lat pracy, niesamowitego ciepła i miłości wszystkich osób, które nad nim pracowały”. „W filmie odwoływałem się do archetypu opowieści o miłości, zawiedzionym zaufaniu, zbrodni i zdradzie wobec rdzennych mieszkańców Ameryki” – powiedział. Dodał, że poprzez ten obraz starał się oddać sprawiedliwość Indianom z plemienia Osagów, których wartości i światopogląd inspirowały go podczas pracy.
„Czas krwawego księżyca” był owocem dziesiątej współpracy reżysera z Robertem De Niro i szóstej z Leonardo DiCaprio. O tym, że reżyser ponad wszystko ceni przyjaźń i najchętniej spędza czas ze swoją ferajną, świadczy chociażby jego poprzednie dzieło „Irlandczyk” z 2019 r., w którym spotkał się na planie z De Niro i innymi weteranami Hollywood – Alem Pacino i Joem Pescim. Pierwszy w nich stworzył kreację płatnego mordercy na usługach mafii i oszusta Franka Sheerana. Pesci jest Russelem Bufalino, jedną z osób, które stają na drodze głównego bohatera. Pacino zaś – legendarnym działaczem związkowym Jimmym Hoffą, którego zaginięcie stanowiło w latach 70. jedną z najtrudniejszych do rozwiązania zagadek kryminalnych w Stanach Zjednoczonych.
Scenariusz powstał na podstawie książki reporterskiej „Słyszałem, że malujesz domy” Charlesa Brandta z 2004 r., w której Sheeran przyznał się do zabójstwa Hoffy. W przeważającej części filmu aktorzy zostali odmłodzeni dzięki technice CGI. „Gdybyśmy zrobili ten film wcześniej, mogliby zagrać swoich bohaterów młodszych, ale z jakichś powodów przegapiliśmy ten moment. Wtedy zasugerowano mi: +zaangażuj młodszych aktorów+. A ja odpowiedziałem: +jaki miałoby to sens?+. CGI to tak naprawdę ewolucja charakteryzacji. Akceptujesz pewne normy w charakteryzacji. Wiesz, że on nie jest taki stary, a ona taka młoda. Godzisz się na iluzję” – stwierdził Scorsese, cytowany przez brytyjski portal Independent.
W „Irlandczyku” reżyser powrócił do włoskiej dzielnicy Nowego Jorku zwanej Little Italy, w której się wychował i którą po raz pierwszy przybliżył widzom w 1973 r. w „Ulicach nędzy”. Opowieść o pracującym dla mafii Charliem (w tej roli Harvey Keitel) i jego przyjaźni z zadłużonym cwaniakiem Johnnym Boyem (granym przez De Niro) określił po latach jako „próbę dojścia do porozumienia z samym sobą”. „W moim świecie, kiedy pożyczałeś od kogoś pieniądze, musiałeś je zwrócić. Kiedy pożyczałeś od koleżki na rogu ulicy, a on był kumplem takiego i takiego, i miał za sobą rodzinę, musiałeś zwrócić, a przynajmniej musiałeś się starać. I musiałeś mieć koneksje, żeby ludzie przy władzy – ludzie z mafii – chcieli z tobą rozmawiać. Słyszałem od mojego ojca różne historie, widziałem, co się działo. To właśnie jest w Ulicach nędzy” – opowiadał Richardowi Schickelowi w tomie „Martin Scorsese. Rozmowy”.
Do tej stylistyki nawiązał również w „Taksówkarzu”, który w 1977 r. został nominowany do Oscara w głównej kategorii. Stworzony na podstawie scenariusza Paula Schradera film opowiadał o weteranie wojny w Wietnamie, nowojorskim taksówkarzu Travisie Bickle’u (De Niro), który próbuje rozprawić się z wszechobecną przemocą i złem. „W Taksówkarzu Travis Bickle (…) dociera prosto na skraj przepaści i eksploduje. Kiedy czytałem scenariusz Paula, zdałem sobie sprawę, że czułem dokładnie tak samo, że wszyscy musimy mieć podobne uczucia, więc w filmie próbowałem ogarnąć je i potwierdzić ich istnienie, a jednocześnie przyznać, że są one niepokojące. Mieszkając w dużym mieście, ma się nieustannie wrażenie, że budynki się starzeją, że wszystko się psuje, że mosty i metro potrzebują naprawy. Jednocześnie społeczeństwo jest w stanie rozkładu; policja nie wykonuje swoich obowiązków, pozwalając na prostytucję na ulicach, a kto wie, czy wręcz nie żyje z tego i nie zarabia na tym pieniędzy. Uczucie frustracji odpływa i powraca jak na huśtawce” – wspomniał reżyser w autobiograficznej książce „Pasja i bluźnierstwo”.
Do historii gangsterskich twórca odwoływał się później jeszcze wielokrotnie, m.in. w „Kasynie” (1995 r.) o hazardziście, który zostaje właścicielem kasyna, a przede wszystkim w „Chłopcach z ferajny” (1990 r.) o Henrym Hillu (Ray Liotta), który już jako nastoletni chłopak marzy, by zostać członkiem mafii. Ten drugi film przyniósł zasłużonego Oscara Pesciemu (sam Scorsese otrzymał statuetkę dopiero w 2007 r. za „Infiltrację”, w powszechnej opinii wcale nie najwybitniejszy swój film) i dla wielu krytyków stał się niedostatecznie docenionym arcydziełem Scorsese. Uznali go za antytezę „Ojca chrzestnego” Coppoli. Podczas gdy autor „Rozmowy” przedstawiał romantyczny, zaprawiony nutą nostalgii obraz mafii, Scorsese rozprawiał się z nim brutalnie, demitologizując świat gangsterów i rządzące nim zasady.
W 1990 r. Scorsese razem z Robertem Altmanem, Francisem Fordem Coppolą i Clintem Eastwoodem założył The Film Foundation, organizację non-profit zajmującą się konserwacją i archiwizacją filmów. „Początkowo szukaliśmy filmów, które wywarły na nas wpływ. Mówiąc +nas+ mam na myśli chociażby Briana De Palmę, Stephena Spielberga, Paula Schradera, z którymi dorastałem. W latach 1971-1973 tworzyliśmy małą grupę. Zawsze słyszeliśmy pytania o konkretny film: +widziałeś już? Co sądzisz?+ Kiedy zaczynaliśmy szukać jego kopii, okazywało się, że trudno było znaleźć je w dobrej jakości. Ale przede wszystkim kiedy już zobaczyliśmy te obrazy, wciąż pozostawało w nich coś tajemniczego. Kim byli ludzie, którzy je nakręcili? Fascynująca w sztuce jest magia odkrywania wciąż czegoś nowego. A kino jest sztuką” – powiedział podczas ubiegłorocznego festiwalu w Berlinie, gdzie odebrał Honorowego Złotego Niedźwiedzia za całokształt twórczości.
Martin Scorsese nie planuje zwalniać tempa
.Wśród obrazów poddanych przez The Film Foundation cyfrowej rekonstrukcji znalazły się dzieła m.in. Wojciecha Hasa, Andrzeja Wajdy i Krzysztofa Kieślowskiego. Szczególne miejsce w sercu Scorsese zajmuje zwłaszcza filmografia Wajdy – z „Popiołem i diamentem” na czele. Twórca obejrzał ten film po raz pierwszy w 1961 r. jako student Washington Square College. Wielokrotnie podkreślał, że to właśnie w tamtym momencie zaczął wierzyć, że sam będzie mógł robić filmy. „Ten film był dla mnie objawieniem. Przedstawiał tragedię zniszczonego kraju, zniszczonej zachodniej cywilizacji, tragedię ludzi, którzy przeżyli i musieli stawić czoła nowemu systemowi, odrzucając go, walcząc z nim, lecz z poczuciem przegranej” – wyjaśnił reżyser w dokumencie „Wajda i Ty” Liliany Komorowskiej.
Twórca „Infiltracji” nazywał film Andrzeja Wajdy „wizualnie wstrząsającym”, podkreślał jego świetną kompozycję scen, szczególnie tych filmowanych z zastosowaniem szerokokątnych obiektywów. Zwracał też uwagę na sposób rozwijania ujęć i sekwencji. Utkwił mu w pamięci m.in. fragment, kiedy młody akowiec Maciek Chełmicki (Zbigniew Cybulski) zabija sekretarza wojewódzkiego PPR Szczukę (Wacław Zastrzeżyński). Martin nie krył, że czerpał z filmów Wajdy sposób filmowania, operowania światłem. Scenę zapalania alkoholu w kieliszkach w „Popiele i diamencie” odebrał jako wręcz genialną. W niektórych swoich filmach użył podobnych rekwizytów jak w kultowym dziele Wajdy. W „Ulicach Nędzy” Keitel nosił autentyczne ciemne okulary Cybulskiego.
Martin Scorsese spotkał się z Andrzejem Wajdą m.in. w Nowym Jorku i Los Angeles, gdy Polak otrzymał nominację do Oscara za „Ziemię obiecaną”. „Ostatni raz widziałem Wajdę w Warszawie w 2011 roku. Był z Krystyną (Zachwatowicz). Dał mi prezent, który do dzisiaj ma dla mnie wielkie znaczenie. Była to oryginalna storyboard z ostatniej sceny Popiołu i diamentu, śmierci Maćka Chełmickiego, który ginie na śmietniku, schowany za białym, wiszącym na sznurze prześcieradłem” – wspomniał.
W podczas przeglądu filmów Wajdy na Festiwalu Filmów Polskich w Nowym Jorku Martin Scorsese wygłosił wprowadzenie do „Popiołu i diamentu”. Tego samego wieczoru odebrał Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, przyznawany osobom szczególnie wyróżniającym się w dziedzinie twórczości artystycznej, działalności kulturalnej lub ochronie kultury i dziedzictwa narodowego.
Newsletter KULTURA NAJWAŻNIEJSZA
.”Kultura Najważniejsza” to newsletter, w którym podpowiadamy, co warto obejrzeć, co przeczytać, czego posłuchać, ale i czego – posmakować. Odrywając się od codzienności, chcemy przypomnieć o fascynującym świecie kultury i sztuki, na który warto znaleźć czas.
Sztuka wyraża nasze estetyczne potrzeby. Prowokuje do myślenia, pobudza kreatywność, wyzwala emocje. Pozwala poczuć się wyjątkowo, a co najważniejsze, wzbogaca nas samych. Chcemy razem, wspólnie z Państwem, wybierać, to co najważniejsze w kulturze. W każdy czwartek, punktualnie o godzinie 21.00 znajdą Państwo w swojej skrzynce e-mailowej zbiór propozycji kulturalnych, które warto uwzględnić podczas planowania weekendu.

Przedstawiamy premiery kinowe, a także filmy dostępne na platformach streamingowych dla tych, którzy wolą rozkoszować się kulturą w domowym zaciszu. Przypominamy o klasykach, wracamy do pozycji, które zdobyły największe nagrody filmowe i wywarły wpływ na pokolenia oraz do których nawiązuje współczesna kinematografia – i nie tylko.
Nie zapominamy również o koncertach czy płytach. Muzyka pełni tu ważną rolę. Dzięki „Kulturze Najważniejszej” nie ominie Państwa absolutnie żadne wartościowe wydarzenie.
Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, bezpłatnego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].
PAP/MB