Mazury i Koszalińskie nie są zainteresowane promocją w Czechach

Mazury i województwo koszalińskie nie są zainteresowane promocją w Czechach. „Wysyłamy do nich zaproszenia i mam nadzieje, że kiedyś zareagują. Chętnie byśmy ich pokazali” – mówi Wojciech Bednarek, wicedyrektor Instytutu Polskiego w Pradze będącego organizatorem Dni w Ogrodach, które cieszą się wśród Czechów dużą popularnością.
Promocja polskiej kultury w Czechach
.Polska kuchnia, polskie napoje i przede wszystkim prezentacja polskich regionów ściągnęła w sobotę do ogrodów ambasady RP kilka tysięcy Czechów, a także mieszkających w Pradze Polaków. Przez kilka godzin w ogrodach pod praskim Zamkiem wciąż pojawiali się nowi goście zainteresowani polską ofertą.
„Mamy kombinację regionów, które są tutaj tradycyjnie, bo są najbliższe geograficznie: Dolny Śląsk, Opolszczyzna, Zielona Góra, a także nieco bardziej oddalone: Rzeszowskie lub Tarnowskie. Ta kombinacja to strzał w dziesiątkę”, mówi ambasador RP w Pradze Mateusz Gniazdowski. Podkreślił, że wydarzenie przygotowywano od dłuższego czasu, a promowano je m.in. za pomocą plakatów na stacjach praskiego metra.
Czeską parę turystów zainteresowały ulotki i foldery w języku czeskim, jakie przygotował Tarnów. „Pojedziemy tam, bo z zaskoczeniem wyczytałam, że są tam winnice”, powiedziała Jana z Pragi, która szczegółowo wypytywała o inne atrakcje miasta, parkingi i hotele. Jej mąż zapowiedział, że do Tarnowa pojadą samochodem, a po drodze zatrzymają się w Krakowie.
Mazury i województwo koszalińskie nie odpowiadają
.„Regiony prześcigają się miedzy sobą w pomysłach prezentacji, dzięki czemu są bardziej atrakcyjne dla naszych gości”, powiedział wicedyrektor Instytutu Polskiego w Pradze, głównego organizatora Dni w Ogrodach Wojciech Bednarek.
Zwrócił uwagę, że wciąż nie udaje się ściągnąć do Pragi przedstawicieli Koszalińskiego i Mazur. „Wysyłamy do nich zaproszenia i mam nadzieje, że kiedyś zareagują. Chętnie byśmy ich pokazali, bo wiemy, że Bałtyk i Pomorze cieszą się w Czechach rosnącą popularnością”, stwierdził.
Kraków bez pomysłu na rozwój turystyki
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ukazał się tekst o planach Krakowa na rozwój turystyki. Ernest MIROSŁAW, tłumacz, pilot i przewodnik, właściciel biura turystyki przyjazdowej Ernesto Travel, pisze, że „mimo szumnych dokumentów przedstawionych przez naukowców Urząd Miasta Krakowa nie ma żadnej koncepcji rozwoju turystyki”.
Jak twierdzi, „z jednej strony, owszem, produkuje się koncepcje na wiele kolejnych lat, co według mnie jest absurdem w obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji w naszej części Europy i na świecie. Niestety, urzędnicy są skostniali, nie mają żadnego pomysłu, jak szybko reagować na kryzysy, np. związane teraz z załamaniem turystyki przyjazdowej”.
„Przez wiele lat promowano tzw. turystę »premium« – bogatego, wydającego pieniądze, przebywającego w Krakowie wiele dni. Oczywiście popieram to. Jednak problem polega na tym, że obecnie takiego turysty w Krakowie nie ma mimo ogromnych środków włożonych w najprzeróżniejsze kampanie reklamowe i spoty” – pisze Ernest MIROSŁAW.
Dodaje, że „urzędnicy zarówno Urzędu Miasta, jak i Urzędu Małopolskiego – moim zdaniem – spędzają 90 proc. swojego czasu na udowadnianiu sensu swojego istnienia. Przerzucają się projektami, umowami, inicjatywami, z których niewiele wynika. Są nie tylko słabi merytorycznie i – w większości przypadków – językowo, lecz także brakuje im czegoś, co nazywam instynktem właścicielskim”.
PAP/Piotr Górecki/WszystkoCoNajważniejsze/SN