Międzynarodowy dzień cappuccino
8 listopada obchodzony jest międzynarodowy dzień cappuccino. Świętują przede wszystkim Włosi, ale także miłośnicy kawy ze spienionym mlekiem w wielu krajach, między innymi w USA. We Włoszech przypomina się przy tej okazji, że tradycja nakazuje, by cappuccino pić tylko rano. Według jednej z wersji historia tego napoju wiąże się z Odsieczą Wiedeńską.
Cappuccino – poranna kawa z tradycją
.Początki tej porannej kawy związane są, zgodnie z niektórymi przekazami, z postacią błogosławionego Marco d’Aviano (1631-1699), włoskiego kapucyna i wędrownego kaznodziei. We wrześniu 1683 roku został on wysłany przez papieża Innocentego XI do Wiednia, by przekonać europejskie potęgi do utworzenia koalicji przeciwko Imperium Osmańskiemu. To wtedy zakonnik w czasie wizyty w wiedeńskiej kawiarni dodał mleko do zbyt mocnej jego zdaniem kawy. Nowy napój nazwano na cześć jego zakonu.
Ale są też inne opowieści o narodzinach cappuccino; na przykład ta, że nazwa nawiązuje po prostu do brązowego habitu kapucynów czy wręcz mówiąca o ściśle wiedeńskim pochodzeniu kawy, niegdyś podawanej z bitą śmietaną i przyprawami.
Obecna receptura uważana jest za całkowicie włoską i to ona dotarła do każdego zakątku na świecie. Cappuccino stało się jednym z symboli włoskich zwyczajów.
Rano czy wieczorem?
.Podczas Międzynarodowego Dnia Cappuccino wiele barów zaprasza na uroczystą poranną kawę, obiecując specjalne rysunki wyczarowane przez baristów na spienionym mleku.
W miejscach masowo odwiedzanych przez zagranicznych turystów pracownicy barów dzielą się na tych odmawiających serwowania cappuccino po godzinie 12, zgodnie z włoską tradycją, i na tych, którzy podają je po południu czy nawet wieczorem, także po obfitych posiłkach, choć dla wielu Włochów jest to nie do pomyślenia.
O przyjaźni polsko-włoskiej
.Historia ostatnich 100 lat to opowieść, którą Polacy znają bardzo dobrze. Rozpoczyna się od świata w chaosie, rywalizacji różnych interesów i celów, które służyły budowaniu nowego porządku. W tej skomplikowanej grze Polskę i Włochy dzieliło wiele. Łączyła przyjaźń – pisze prof. Marco PATRICELLI na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Relacje polsko-włoskie zawsze charakteryzowała pewna serdeczność. Podczas I wojny światowej żołnierze armii austro-węgierskiej polskiego pochodzenia, którzy znajdowali się we włoskiej niewoli, traktowani byli w sposób zupełnie odmienny niż inne narodowości. Nie trafiali do więzień, ale do Błękitnej Armii Generała Hallera we Francji.
Powrót Polski na mapę Europy miał dwie przesłanki. Pierwsza była prawno-historyczna. W przeciwieństwie do wielu nowo powstałych państw, budowanych przez mniejszości, wcześniej znajdujące się pod berłem wielkich mocarstw, Polska dawniej miała już swoją państwowość. Utraciła ją i z punktu widzenia historii posiadała prawo do jej odzyskania. Druga przesłanka dotyczyła polityki światowej, wyrażanej głównie w dążeniu mocarstw do odbudowy ładu europejskiego, opartego na jakiejś formie równowagi europejskiej. Państwo polskie znów chciało być wielkie po 123 latach niewoli.
W Wersalu te dwie linie argumentacji ścierają się w sporze dwóch głównych kreatorów porządku europejskiego: Francji i Wielkiej Brytanii. W tej układance Włochy, chociaż stoją po stronie zwycięzców, nie mają mocnej pozycji. Włączenie się Stanów Zjednoczonych do decydowania o porządku światowym wypycha kraje o niższym potencjale. To te trzy państwa rozdają karty, także w przypadku Polski, i determinują, w jaki sposób układać się będą przyszłe relacje polsko-włoskie.
Włochy przystąpiły do I wojny światowej w 1915 roku na mocy traktatu londyńskiego. W zamian za udział w wojnie po stronie ententy kraj miał otrzymać nowe terytoria. Na mapie Europy pojawiały się nowe państwa, jak Austria i Węgry. Powstawały też nowe okoliczności, które nigdy wcześniej nie występowały. Dyskusja o kształcie i miejscu takich państw jak Polska, Czechosłowacja, Jugosławia silnie wpływała na politykę międzynarodową. Włosi liczyli na zdobycze terytorialne na Morzu Adriatyckim, które jednak okazały się niemożliwe do uzyskania przy powstaniu Jugosławii. Stany Zjednoczone, nie będąc stroną traktatu londyńskiego, odmówiły jego respektowania, jednocześnie domagając się realizacji własnej wizji stosunków międzynarodowych.
Decyzja najsilniejszego gracza pogrzebała zarówno ustalenia traktatu, jak i pozycję Włoch. Imperium nie było decydentem, a historia szła w innym, niesprzyjającym kierunku. Delegacja włoska opuszcza Wersal w proteście, jednak jest zmuszona do powrotu. Jej ograniczona siła negocjacyjna nie pozwala na wpłynięcie na kształt Europy. Mimo różnych interesów Włochy były nastawione do Polski bardzo przyjaźnie, a sama opinia publiczna była zszokowana koncepcją plebiscytów dotyczących granic Polski, szczególnie na Górnym Śląsku.
Po I wojnie światowej Polski i Włoch nie łączy wiele. Wyjątkowa może być sytuacja dwóch miast, które chwilowo połączyły nasze cele: Gdańska i Fiume (współcześnie Rijeka w Chorwacji). 12 września 1919 r. włoski poeta Gabriele D’Annunzio stanął na czele oddziałów ochotniczych, które przejęły rządy w mieście. Na mocy traktatu z Rapallo Włochom przypadł pas wybrzeża łączący kraj z Fiume. Dla porównania Gdańsk był nawet ważniejszym miastem. Port pozwalał na wymianę handlową przez 12 miesięcy, a także na transport armii najemniczych. Popierając roszczenia jednego z krajów, naturalnie należało poprzeć także dążenia drugiego, co czyniło w tej kwestii Polaków i Włochów sprzymierzeńcami.
Celem polityki zagranicznej była równowaga europejska. Z jednej strony nie chciano, aby doszło do rozprzestrzenienia się rewolucji bolszewickiej, a z drugiej powrotu silnych Niemiec. Chęć odzyskania przez Polskę niepodległości czyniła tę kwestię skomplikowaną.
.Mniejszości przestały być mniejszościami w swoich państwach. Tworzyły się różne koncepcje tego, w jaki sposób osiągnąć nowy porządek europejski. Polska i Włochy, choć pozostawały dla siebie przyjazne, nie były sojusznikami. Włochy, nie chcąc w pełni osłabiać Niemiec, zbliżają się do Wielkiej Brytanii, która bilansuje politykę francuską i polską. Tworzy to dwa osobne obozy interesów.
PAP/ Sylwia Wysocka/ Wszystko co Najważniejsze/ LW