Mieszkań coraz więcej a ceny nie spadają - najnowszy raport
W 2024 roku liczba dostępnych nowych mieszkań znacznie się zwiększyła – wynika z raportu Otodom. Na koniec ubiegłego roku w największych miastach dostępnych było 55,8 tys. mieszkań deweloperskich, czyli o ponad 20 tys. więcej rok do roku. Sprzedaż zmniejszyła się o 26 proc. rok do roku, dodatkowo ceny mieszkań – nie spadają.
Ceny mieszkań nie spadają – deweloperzy biją rekordy
.W 2024 roku na siedmiu głównych rynkach mieszkaniowych w Polsce (Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Trójmiasto, Warszawa i Wrocław) dynamicznie zwiększała się oferta deweloperów – wynika z raportu Otodom. Najbardziej, o ponad 100 proc. wzrosła w Krakowie, osiągając 8,7 tys. lokali. Z rekordową ofertą deweloperską skończył się także rok w Łodzi, Poznaniu i Katowicach. Dodatkowo, ceny mieszkań nie spadają.
Równocześnie w 2024 r. na siedmiu głównych rynkach deweloperzy wprowadzili do sprzedaży 53,3 tys. mieszkań – o blisko 30 proc. więcej niż rok wcześniej i o 22 proc. więcej niż dwa lata temu. Większość, bo ponad 55 proc. z nich w pierwszej połowie roku. Natomiast w III i IV kwartale 2024 r. liczba wprowadzeń wyniosła po ok. 12 tys. Taki poziom podaży przy osłabionym zainteresowaniu ze strony potencjalnych nabywców spowodował wzrost oferty. Na koniec 2024 r. w największych miastach dostępnych było 55,8 tys. mieszkań deweloperskich. Dla porównania – na koniec 2023 r. było ich nieco ponad 35 tys.
W raporcie wskazano, że deweloperzy działający na siedmiu głównych rynkach w Polsce mogą uznać IV kwartał 2024 r. za udany. Po wakacjach sprzedaż nowych mieszkań ustabilizowała się na poziomie 3,2-3,3 tys. miesięcznie i utrzymywała się na tym poziomie do końca grudnia. I choć w okresie od października do grudnia nie udało się przekroczyć łącznej liczby 10 tys. sprzedanych lokali, wynik ten na tle ostatnich 3 trzech lat można uznać za niezły, plasujący się w środku zestawienia 12 kwartałów.
Z kolei w całym minionym roku sprzedaż na kluczowych rynkach przekroczyła 37 tys. Tym samym była o 26 proc. niższa niż w 2023 r.
„Warto pamiętać, że rok 2023 upłynął pod silnym wpływem programu Bezpieczny Kredyt 2 proc. oraz poluzowania bufora przy liczeniu zdolności kredytowej. W 2024 roku brak podobnych stymulantów miał znaczący wpływ na dynamikę rynku. Część potencjalnych nabywców, pozbawiona preferencyjnych warunków finansowych i zmuszona do sprostania bardziej wymagającym kryteriom zdolności kredytowej, wstrzymywała się z decyzją o zakupie nieruchomości. W rezultacie spadek sprzedaży mieszkań w 2024 roku, choć zauważalny, nie był zaskoczeniem, lecz naturalnym efektem zmniejszonego wsparcia systemowego i trudniejszego otoczenia ekonomicznego” – zaznaczył Marcin Krasoń, ekspert rynku mieszkaniowego Otodom Analytics.
Liczba sprzedanych mieszkań w Warszawie, największa w całym kraju
.Pod względem liczby sprzedanych mieszkań deweloperskich dominuje Warszawa, odpowiadając za około jedną trzecią transakcji na siedmiu kluczowych rynkach – wskazano w raporcie. W 2024 roku sytuacja wyglądała podobnie – deweloperzy w stolicy sprzedali 12 tys. lokali, co stanowiło 32 proc. całkowitej sprzedaży na głównych rynkach.
Na drugie miejsce na podium awansowało Trójmiasto, w którym sprzedaż przekroczyła 5,2 tys. mieszkań. Zaraz za Gdańskiem, Gdynią i Sopotem uplasował się Wrocław, gdzie sprzedano ok. 60 lokali mniej. Na czwartym miejscu znalazł się Kraków, gdzie sprzedaż spadła o 42 proc., co sprawiło, że stolica Małopolski straciła dotychczasową drugą pozycję.
Pod koniec grudnia na wszystkich siedmiu głównych rynkach widoczna była symboliczna korekta cen za mkw., nieprzekraczająca 1 proc. Najbardziej, o 0,8 proc. m/m spadły stawki za mkw. w Poznaniu i w Trójmieście. W ujęciu rocznym wzrost cen wyhamował. Jeszcze w połowie roku w największych miastach przekraczał on 10 proc. r/r. Jednak pod koniec roku tylko w Łodzi odnotowano dwucyfrowy wzrost (+15 proc. r/r). W Poznaniu i Trójmieście wyniósł on mniej niż 2 proc. r/r. W Katowicach i Warszawie było to 5-7 proc., w Krakowie 8 proc., a we Wrocławiu 9,6 proc.
Autorzy raportu nie prognozują długoterminowych spadków ceny mieszkań w bieżącym roku. Ich zdaniem mogłoby do nich dojść tylko w przypadku nieprzewidzianych zjawisk makroekonomicznych.
„Rok 2024 przyniósł deweloperom wiele wyzwań, a podobne trudności mogą pojawić się w 2025 roku. Okoliczności rynkowe i zapowiadany nowy program mieszkaniowy zmusza ich do podjęcia trudnej decyzji: czy kontynuować realizację nowych inwestycji, czy ograniczyć podaż w obliczu wysokiej oferty w miastach i niepewności. Kierunek, jaki obiorą, stanie się jasny w pierwszych miesiącach 2025 roku. Mimo tego, na razie nie widać przesłanek, które mogłyby doprowadzić do stałego spadku cen mieszkań” – podsumowuje Katarzyna Kuniewicz, ekspertka Otodom Analytics.
Beznadziejna sytuacja mieszkaniowa młodych Polaków
.Na temat trwającego w Polsce kryzysu mieszkaniowego, w wyniku którego to odsetek młodych ludzi w wieku 25-34 lata mieszkających z rodzicami jest rekordowo wysoki, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Paulina MATYSIAK w tekście „Zamiast Ministerstwa Rozwoju i Technologii mamy w Polsce Ministerstwo Deweloperów i Landlordów„.
„Jeśli państwo nie zacznie interweniować na poważnie, kryzys mieszkaniowy nie zostanie rozwiązany. Żaden prywatny inwestor nie zlituje się nad tymi, którzy mniej zarabiają, i nie obniży ceny za metr. Rynek sam się nie wyreguluje. Gdyby tak miało być, problemu z dostępem do mieszkań by nie było. A problem jest…”.
„Odsetek młodych osób (w wieku od 25 do 34 lat) mieszkających wspólnie z rodzicami jest najwyższy od 10 lat i wynosi 52,9 proc. Mamy jedne z droższych kredytów hipotecznych w Europie. Czy ktoś z Państwa już zastanawiał się nad tym, dlaczego kredyt na mieszkanie zaciągnięty w tym samym banku, ale w innym europejskim kraju jest tańszy niż w Polsce?”.
„Minister opowiada, że Polacy chcą dopłat do kredytów. Rynek ich potrzebuje, w przeciwnym razie się załamie. W tłumaczeniu z deweloperskiego na polski znaczy to tyle: jeśli państwo nie dopłaci do kredytów, to mieszkania stanieją. Na to jednak deweloperzy i banki pozwolić nie mogą. Ustaliliśmy wszak na początku, że przecież pilnują swoich interesów”.
„Doskonale zaś wiemy, zarówno z własnego, jak i obcego podwórka, że dopłaty do kredytów przyczyniają się do wzrostu cen mieszkań. Wizja własnego lokum od wielu osób się oddala. Od tych, którzy nie załapali się na kredyt, od tych, którzy nie będą mieć zdolności kredytowej, od tych, którzy zarabiają za dużo, by ubiegać się o lokal komunalny”.
”Kredyt 2 proc. w ubiegłym roku spowodował wzrost cen mieszkań w dużych i średnich miastach. Nie da się nie zauważyć tej dynamiki. Dokładnie to samo spowoduje wprowadzenie kredytu 0 proc. Efekt to wyższe ceny mieszkań i wyższe opłaty za wynajem. Dla młodych osób to wybór między Scyllą a Charybdą – albo połowa pensji na wynajęcie mieszkania, albo kredyt na połowę życia” – pisze Paulina MATYSIAK – cały tekst [LINK].
PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW