„Młodzi islamiści skorzystali z naszej ślepoty, naszej naiwności i naszej hojności” - „Le Figaro”
We Francji trzeba położyć kres niedopuszczalnej polityce migracyjnej; zbyt wielu niewinnych ludzi zapłaciło życiem za swobodne podejście w tej sprawie – komentuje w sobotę francuski dziennik „Le Figaro” po zamordowaniu przez nożownika nauczyciela w liceum w Arras.
Nienawiść islamistów do Francji
.„Mohammed Mogouczkow, morderca nauczyciela z liceum im. Gambetty (w Arras na północy Francji – przyp. red.), nigdy nie powinien był znaleźć się we Francji. Ani on, ani jego rodzina, która przybyła w 2009 r.” – pisze dziennik „Le Figaro” w tekście „Ich nienawiść, nasza ślepota”. Przypomina też, że powiązania napastnika z radykalnym islamem były wcześniej znane francuskiej policji. „Krótko mówiąc, młodzi islamiści nie potrzebowali niczego, aby wyrazić swoją nienawiść do Francji, z wyjątkiem naszej ślepoty, naszej naiwności i naszej hojności, aby wbić nam nóż w plecy” – komentuje „Le Figaro”, zastanawiając się ilu z nich jeszcze przygotowuje się do podobnych ataków.
Zamknięcie szkół żydowskich we Francji
.Ze względów bezpieczeństwa szkoły żydowskie we Francji zostały zamknięte – podała stacja BFM TV. W szkołach publicznych dochodzi do konfliktów między uczniami pochodzenia żydowskiego i muzułmanami z powodu ataków Hamasu na Izrael. W szkołach publicznych, do których uczęszczają uczniowie muzułmańscy i żydowscy dochodzi do bójek, wyzwisk i manifestacyjnego prezentowania flag oraz innych symboli palestyńskich i izraelskich w związku z atakiem Hamasu na Izrael – podają francuskie media.
Jedna z rodzin pochodzenia żydowskiego w prestiżowej 16. dzielnicy Paryża złożyła skargę w związku z groźbami śmierci pod adresem ich dziecka, ucznia szkoły średniej. Rodzina otrzymała wiadomość: „Wysadzimy Żydów i Izraelczyków, bo na to zasłużyli” – podaje źródło policyjne, cytowane przez dziennik „Le Figaro”. W liceum w Arras, na północy Francji, uzbrojony w nóż mężczyzna zabił w piątek rano nauczyciela i ranił kilka osób. Sprawca miał krzyczeć „Allahu Akbar” – podają media. Policja zatrzymała nożownika.
Dżihadyzm po raz kolejny uderzył we Francję – „Le Monde”
.Na tle skrajnego napięcia międzynarodowego dżihadyzm po raz kolejny uderzył we Francję – napisał w sobotę francuski dziennik „Le Monde” po piątkowym ataku nożownika w liceum w Arras. Dziennik zauważa, że kilka dni przed atakiem miała miejsce trzecia rocznica zabójstwa przez czeczeńskiego uchodźcę nauczyciela Samuela Paty’ego. „Le Monde” podkreśla uderzające podobieństwo tych dwóch morderstw, zarówno pod względem charakterystyki sprawcy, jak i celu jego ataku. „Oprócz oczywistej chęci naśladownictwa, wojna w Strefie Gazy między palestyńskim ruchem islamistycznym Hamas a Izraelem mogła również wpłynąć na atak” – zaznacza dziennik. Napastnik Mohammed Mogouczkow, Czeczen z rosyjskim paszportem, był znany ze swoich powiązań z radykalnym islamem; na dzień przed atakiem był poddany kontroli przez policję, ale nie postawiono mu zarzutów.
Najwyższy poziom alertu antyterrorystycznego
.Jak dodaje „Le Monde”, mieszkańcy Arras, spokojnego miasteczka na północy Francji, są w szoku. W sobotę liceum im. Gambetty w Arras odwiedził prezydent Emmanuel Macron, a także ministrowie spraw wewnętrznych i edukacji. „Prawie trzy lata po zamordowaniu Samuela Paty’ego, barbarzyństwo islamskiego terroryzmu po raz kolejny uderzyło w szkołę” – powiedział Macron. Po ataku nożownika, który w piątek zabił w Arras na północy Francji nauczyciela liceum, we Francji podwyższono do najwyższego poziomu alert bezpieczeństwa w związku z obawami o przeniesienie przemocy z Bliskiego Wschodu. Na ulice Francji, do poniedziałkowego wieczoru zostanie skierowanych 7 tys. dodatkowych żołnierzy – poinformowała agencja AFP.
Atak Barbarii
.Na temat narastających napięć międzyetnicznych i międzyreligijnych w multikulturalnej Francji, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Eryk MISTEWICZ w tekście „Atak Barbarii„. Autor porusza w nim problem rosnącej liczby starć pomiędzy muzułmanami i żydami na ulicach francuskich miast.
„To przecież nie od dzisiaj. To przynajmniej od kilkudziesięciu lat polityczna poprawność uznawała, że nic się nie dzieje. Wolność—Równość—Braterstwo rozumiano także jako konieczność przyjmowania wszystkich, którzy chcą się osiedlić, nawet jeśli nie podzielają do końca tych wartości, w pięknie różnorodności myślą i czują inaczej. I o ile chętnie skorzystają z tego, co Francja daje, o tyle nie do końca będą akceptować przyjęte reguły. Uznanie Republiki, respektowanie podstawowych zasad, wartości, idei konstytuujących Francję, nie było tak oczywiste. Nie było oczywistym ani prawo kobiet do równości i samostanowienia, ani to, że debata publiczna, rozmowa, dyskusja, obywa się bez przemocy fizycznej”.
„W ostatnich latach doszedł solidny, dający w kość, czynnik: kryzys. Przybysze już nie zwiększali potencjału rozpędzonej gospodarki, lecz zaczęli stanowić balast. Coraz mniej pieniędzy do podziału, coraz mniej miejsc pracy, coraz mniejsza siła nabywcza, rosnące koszty życia. I coraz więcej młodych ludzi bez żadnego zajęcia, z chęcią obarczających innych odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia, z chęcią wskazujący innych. Eksplodujące przedmieścia Paryża, Marsylii, Lille. Kastety, noże, kije bejsbolowe, a coraz częściej po prostu pistolet. Miejsca, w które wieczorami się nie chodzi, niczym w kolumbijskiej Cartagenie”.
.”Już latem na północy Paryża – o czym w Polsce nie mówiono, ponieważ w ostatnich dwóch-trzech latach zlikwidowano w stolicy Francji stanowiska korespondentów polskich mediów – dochodziło do starć młodych wyznawców religii proroka Mahometa, z tymi wyznającymi wiarę opartą na naukach Mojżesza. Płonęły synagogi i meczety. Problemy ekonomiczne, społeczne, polityczne, zaczęły przybierać formę starć pod sztandarami religijnymi. Dziś i jedna, i druga wspólnota, żydowska i muzułmańska, barykaduje się w swoich rewirach. Ktoś donosi o przyjacielu-Arabie, któremu odmówiono obsługi w braserii, ktoś inny o dojmującym strachu, mimo zmasowanych akcji policyjnych, mobilizacji żandarmerii i armii. Konglomerat problemów odkładanych na później, skrytych za płaszczem politycznej poprawności, dał się boleśnie w tych dniach we znaki. Ale jednocześnie chcę być dobrze zrozumiany: nie, nie ma żadnego, najmniejszego nawet usprawiedliwienia dla zabójstw i dobijania z zimną krwią wywoływanych po nazwiskach dziennikarzy. Żadnego” – pisze Eryk MISTEWICZ.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ