Na cło 10-procentowe Ameryki Chiny odpowiadają 15-procentowym

import z Chin

Rozporządzenie podpisane 1 lutego przez Donalda Trumpa przewiduje nałożenie 25-procentowych ceł na towary z Kanady i Meksyku oraz dodatkowych 10-procentowych ceł na import z Chin. Prezydent USA Donald Trump wykorzystuje cła wobec Chin jako narzędzie do negocjowania celów niezwiązanych z polityką handlową – ocenił Qiheng Chen, ekspert instytutu Asia Society (AS).

Nałożenie cła na import z Chin ma pomóc w walce z kryzysem fentanylowym?

.Jako oficjalny powód nałożenia ceł na import z Chin, Meksyku i Kanady Biały Dom wymienił napływ fentanylu przez północną i południową granicę USA. Syntetyczny opioid, w ubiegłym roku przyczynił się do śmierci 100 tys. Amerykanów. Administracja USA oskarża Pekin o dostarczanie prekursorów chemicznych, wykorzystywanych przez kartele narkotykowe.

Komentując tę decyzję, Qiheng Chen, pracownik Centrum Analiz ds. Chin w AS, przyznał, że w perspektywie krótkoterminowej celem jest skłonienie Chin do pomocy w walce z kryzysem fentanylowym. Jednak, jak zaznaczył, jego zdaniem możliwe jest, że Donald Trump zwróci uwagę na inne cele, takie jak zajęcie się domniemanymi nieuczciwymi barierami handlowymi lub zniesienie kontroli eksportu, nałożonych przez Chiny na surowce o krytycznym znaczeniu. Podkreślił jednak, że te cele staną się widoczne dopiero po pewnym czasie.

Zapytany o to, dlaczego Donald Trump nie narzucił 60-procentowych ceł, jak groził podczas kampanii prezydenckiej, ekspert zwrócił uwagę, że zbyt wysokie cła spowodowałyby presję inflacyjną w kraju, czego według niego, Donald Trump z pewnością nie chciał. Jego zdaniem prezydent wyraźnie wykorzystuje cła jako narzędzie do negocjowania celów niezwiązanych z polityką handlową. Jednocześnie przyznał, że stawka 10 proc. jest dla Chin znacząca, ale wciąż do zniesienia przez chińskich producentów i amerykańskich konsumentów.

– W praktyce wpływ ceł na chiński eksport prawdopodobnie będzie bardziej ograniczony niż 10 proc. według wartości nominalnej, ponieważ w ciągu ostatniej dekady chińscy eksporterzy przenosili moce produkcyjne z Chin do krajów Azji Południowo-Wschodniej i Meksyku – zauważył Qiheng Chen.

Donald Trump, po rozmowach z premierem Kanady Justinem Trudeau i prezydent Meksyku Claudią Sheinbaum, poinformował o zawieszeniu na 30 dni decyzji o wprowadzeniu ceł w relacjach handlowych z tymi państwami. Jednocześnie zapowiedział, że w ciągu doby będzie rozmawiał ze swoim chińskim odpowiednikiem Xi Jinpingiem na temat ewentualnego porozumienia handlowego. Zagroził przy tym, że jeśli nie dojdzie do uregulowania sytuacji w relacjach z Pekinem, nałożone na chińskie produkty 10-procentowe cła zostaną podwyższone.

– Nie będzie zaskoczeniem, jeśli rozmowa ta doprowadzi do tymczasowego rozładowania napięć handlowych – zaznaczył analityk, dodając, że mimo wszystko Chiny mogą podjąć działania odwetowe, aby sprawiać wrażenie silnych. Qiheng Chen wypowiedział się w ten sposób jeszcze przed ogłoszeniem przez Pekin decyzji o wprowadzeniu ceł odwetowych.

Chińskie ministerstwo finansów poinformowało tego dnia o nałożeniu 15-procentowych ceł na import węgla i skroplonego gazu ziemnego (LNG), a także 10-procentowych ceł na import ropy naftowej, maszyn rolniczych oraz pojazdów o dużej pojemności silnika i tzw. pickupów. Postanowienie to ma wejść w życie 10 lutego. Qiheng Chen przewiduje, że decyzja Trumpa dotycząca Meksyku przyniesie korzyść Pekinowi, bowiem wstrzymanie ceł (na import) z Meksyku pozwala na przepływ chińskich towarów przez ten kraj do Stanów Zjednoczonych. Podkreśla on również, że są to dopiero pierwsze decyzje.

Trump nakazał agencjom federalnym przeprowadzenie kompleksowego przeglądu polityki handlowej, poświęcając szczególną uwagę stosunkom handlowym USA-Chiny. Gdy raporty te zostaną sfinalizowane w kwietniu, będziemy mogli ujrzeć szerszy zakres spraw powiązanych z napięciami handlowymi – podsumował.

Asertywna Ameryka

.Prezydent Donald Trump głosi hasło „America first” i traktuje je poważnie. Jego żądania są szokująca, a akcje spektakularne. Przypomina to sceny z filmów o Alu Capone, gdzie agenci federalni wjeżdżają do nielegalnej gorzelni, otwierają ogień z karabinów maszynowych, a potem rozmawiają z tymi, którym udało się ukryć. Robi to wrażenie w kinie, również w życiu, ale nie należy tego nadużywać. Zastraszanie sojuszników ma krótkie nogi, mogą się kiedyś odwinąć albo przynajmniej zwlekać z pomocą, gdy będą potrzebni. Takimi zachowaniami Donald Trump komunikuje: „Ja tu jestem szeryfem”. Ale potem musi nastąpić: „I zaprowadzę porządek”, a nie „Radźcie sobie sami”. Najlepsze by było: „Zróbmy to razem, dzieląc koszty i zyski”. Lepsza byłaby więc wspólnota (Commonwealth), ale wspólnota ma taką nieprzyjemną cechę, że trzeba brać pod uwagę interes innych – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Jan ŚLIWA, informatyk, pasjonat języków i kultury.

Cały tekst dostępnny pod linkiem: Jan ŚLIWA: Asertywna Ameryka.

Krzysztof Pawliszak/PAP/WszystkocoNajważniejsze/rb

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 lutego 2025