Najbogatsi na świecie w 2023 roku stali się jeszcze bogatsi

Najbogatsi w 2024 r.

Najbogatsi ludzie świata w 2023 r. pomnożyli swoje majątki; wzrosły fortuny 38 spośród 50 najbardziej majętnych – napisał „The Guardian”.

Najbogatsi ludzie świata

.Brytyjski dziennik oparł swoją publikację na liście 500 najbogatszych osób świata sporządzonej przez Bloomberg. Na jej czele stoi Elon Musk, któremu nie zaszkodził spadek wartości Platformy X, znanej dawniej jako Twitter. Jego bilans podreperowały akcje firmy Tesla, a ogólna wartość jego aktywów wzrosła o 98 mld USD, czyli o więcej, niż wynosi PKB Angoli – napisał „Guardian”.

Na drugim miejscu jest Francuz Bernard Arnault, jedyny obywatel kraju innego niż USA w pierwszej dziesiątce. Jest on właścicielem m.in. koncernu Louis Vuitton Moët Hennessy. „Podium” zamyka Jeff Bezos, dyrektor generalny i prezes Amazona.

W czołowej 500 jest jeden Polak, Tomasz Biernacki, właściciel supermarketów Dino, sklasyfikowany na 462. miejscu. Bloomberg oszacował wartość jego majątku na 5,85 mld USD (ok. 22,8 mld zł).

Zmiany w rankingu najbogatszych

.Jedynie 12 spośród 50 najbogatszych ludzi na świecie zanotowało uszczuplenie w br. swego stanu posiadania. W czołowej 500 „zbiedniało” 115 osób – pisze „Guardian”. Majątki udało się powiększyć nawet grupie rosyjskich oligarchów, formalnie objętych zachodnimi sankcjami w odpowiedzi na napaść Rosji na Ukrainę.

W pierwszej 50. największy skok odnotował indonezyjski przedsiębiorca Prajogo Pangestu, który pomnożył w 2023 r. swój majątek siedmiokrotnie, co pozwoliło mu na uplasowanie się na 47 pozycji w rankingu. Najbardziej „zbiedniał” zajmujący 15. miejsce indyjski biznesmen Gautam Adani, którego majątek skurczył się o 36 mld USD – czytamy w raporcie.

Łatwo dostępny kapitał?

.„Jak to się dzieje, że kapitał jest tak tani i łatwo dostępny, a gospodarki nie wchodzą na trwałe ścieżki wzrostu?” – pyta na łamach „Wszystko co Najważniejsze” członek Rady Polityki Pieniężnej i profesor ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim, Łukasz HARDT.

„Odpowiedź pierwsza jest intuicyjna: tani kapitał będzie wzrost stymulował, gdy jego brak będzie powodował stagnację. A jeśli tak nie jest i bariery wzrostu są inne? Mówiąc bardziej precyzyjnie: a co, jeśli cenowa elastyczność popytu na dobra inwestycyjne jest niska? Tych niepieniężnych barier często się nie docenia, a są one kluczowe. Dani Rodrik, wybitny ekonomista z Uniwersytetu Harvarda, w jednej ze swoich prac pokazał, że efekty globalizacji finansowej dla wzrostu są pomijalne, a często są wręcz negatywne, bo umożliwiają funkcjonowanie wielu rządów w warunkach miękkiego ograniczenia budżetowego, co skutecznie zniechęca je do jakichkolwiek głębszych reform” – pisze prof. Łukasz Hardt.

„Inna, bardziej keynesowska odpowiedź sprowadza się do dwóch obserwacji: po pierwsze, wielkość inwestycji w gospodarce determinowana jest poziomem niepewności – jeśli inwestorzy boją się o swoje i swoich pieniędzy bezpieczeństwo, to nawet jeśli pieniądz będzie tani, to i tak wstrzymają się z inwestycjami; po drugie, kluczowym problemem jest niedostateczny popyt, na który polityka pieniężna ma jedynie częściowy wpływ. Powyższe zjawiska są z kolei w dużej mierze determinowane czynnikami politycznymi, demograficznymi i kulturowymi” – wyjaśnia ekonomista.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/AB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 grudnia 2023