NASA opracuje czas księżycowy
Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA ma opracować czas księżycowy – system mierzenia czasu odnoszącego się do Księżyca. To dlatego, że na Księżycu czas płynie szybciej niż na Ziemi – zaledwie o mikrosekundy, które jednak mają znaczenie w nowych technologiach.
Zegar atomowy NASA
.Jak podała agencja Associated Press, Biały Dom oczekuje, że NASA przedstawi do końca bieżącego roku ogólną ideę opracowania czasu dla Księżyca, a do końca 2026 r. – ostateczny plan. Rezultatem ma być Skoordynowany Czas Księżycowy (ang. Coordinated Lunar Time, CLT), według którego liczony ma być czas np. na statkach kosmicznych.
„Zegar atomowy na Księżycu będzie tykał z inną częstotliwością niż zegar na Ziemi. Ma to sens, gdy udajesz się na inną planetę, jak Księżyc czy Mars, by każda miała swoje własne bicie serca” – powiedział Kevin Coggins, szef NASA ds. komunikacji i nawigacji. Jak dodał, wszystko na Księżycu funkcjonować będzie według tego przyspieszonego czasu księżycowego.
Czas księżycowy ma pomóc w misjach astronautów
.Gdy NASA po raz ostatni wysyłała astronautów na Księżyc, ci mieli ze sobą zegarki. Jednak mierzenie czasu nie było wówczas tak precyzyjne ani tak dokładne jak dziś, w czasach GPS i misternych systemów komputerowych i łączności – podkreśla AP. Jak mówił Coggins, we współdziałaniu tych wysokotechnologicznych systemów liczą się nawet mikrosekundy.
Mniejsza grawitacja na Księżycu sprawia, że każdy dzień – w porównaniu z Ziemią – krótszy jest tam o 58,7 mikrosekundy. Istnieją też inne okresowe odchylenia, które mogą doprowadzić do większych rozbieżności między czasem na Księżycu i ziemskim zegarem.
NASA chce wysłać we wrześniu 2025 r. misję Artemis II – pierwszą załogową misję, która ma zabrać astronautów w lot wokół Księżyca i przetestować statek kosmiczny Orion. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) w marcu 2023 r. orzekła, że ustanowienie oficjalnego czasu księżycowego byłoby zasadne. Ułatwiłoby bowiem współpracę agencji kosmicznych z różnych krajów i pozwoliłoby na bardziej precyzyjną nawigację na powierzchni Księżyca.
Czy uda się ponownie wylądować na księżycu?
.O przyszłości obecności NASA w kosmosie pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Mateusz MALENTA, Mateusz MALENTA, absolwent University of Manchaster.
Wspomina on, jak na platformie startowej LC-39A w Centrum Kosmicznym Johna F. Kennedy’ego na Florydzie, 8 lipca 2011 roku. 3 sekundy po go„Program Constellation zakładał budowę dwóch rakiet nośnych: Ares I i Ares V oraz załogowej kapsuły Orion, zdolnych wynieść astronautów nie tylko na niską orbitę okołoziemską i ISS, ale również w kierunku Księżyca i ostatecznie Marsa. Oficjele NASA świadomi byli faktu, że nowy system może nie być gotowy przed planowanym wysłaniem wahadłowców kosmicznych na emeryturę w 2011 roku. Byli jednak w stanie przekazać pałeczkę swoim rosyjskim kolegom na góra kilka lat, aby jeszcze przed 2015 rokiem być w stanie ponownie dominować w przestrzeni kosmicznej. Tak się jednak nie stało i program Constellation został oficjalnie zamknięty przez administrację Obamy w 2010 roku” – opisuje autor.dzinie 11:29 czasu lokalnego oficjalnie rozpoczęła się misja STS-135. Jest to ostatnia misja wahadłowca Atlantis i ostatnia misja amerykańskich wahadłowców kosmicznych w ogóle, które po 30 latach pracy miały spocząć w muzeach.
Los wahadłowców kosmicznych został przypieczętowany po katastrofie statku Columbia w 2003 roku. NASA jednak nadal potrzebowała rakiety, aby dokończyć budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), a później móc na nią wysyłać swoich astronautów. Decyzja o zakończeniu programu została podjęta w 2004 roku. NASA nie miała jednak konkretnego pomysłu na nowy statek kosmiczny zdolny przeprowadzać misje załogowe. Miało się to zmienić w 2005 roku wraz z rozpoczęciem przez NASA programu Constellation, który miał być momentem „We chose to go to the Moon” administracji Busha.
„Program Constellation zakładał budowę dwóch rakiet nośnych: Ares I i Ares V oraz załogowej kapsuły Orion, zdolnych wynieść astronautów nie tylko na niską orbitę okołoziemską i ISS, ale również w kierunku Księżyca i ostatecznie Marsa. Oficjele NASA świadomi byli faktu, że nowy system może nie być gotowy przed planowanym wysłaniem wahadłowców kosmicznych na emeryturę w 2011 roku. Byli jednak w stanie przekazać pałeczkę swoim rosyjskim kolegom na góra kilka lat, aby jeszcze przed 2015 rokiem być w stanie ponownie dominować w przestrzeni kosmicznej. Tak się jednak nie stało i program Constellation został oficjalnie zamknięty przez administrację Obamy w 2010 roku” – opisuje autor.
Co więcej, przerwa w wysyłaniu amerykańskich astronautów na pokładzie amerykańskiego statku kosmicznego trwa dłużej, niż NASA i amerykańska administracja by tego chciały. Przez ostatnich dziewięć lat NASA musiała polegać na wsparciu Rosyjskiej Agencji Kosmicznej Roskosmos, aby zapewnić swoim astronautom i naukowcom dostęp do ISS, wykupując miejsca na pokładzie rakiety Sojuz.
„NASA zależy na wyeliminowaniu zależności od pomocy ze strony Rosji, której polityka, szczególnie zagraniczna, coraz częściej znajduje się w ogniu amerykańskiej krytyki. Sytuacja ta jest również solą w oku dla inżynierów i administratorów NASA, z których wielu było dziećmi, kiedy Stany Zjednoczone wygrywały wyścig kosmiczny, wysyłając pierwszego człowieka na Księżyc” – pisze Mateusz MALENTA.
Ma to ulec diametralnej zmianie po prawie dziewięciu latach oczekiwań. 30 maja z historycznej platformy startowej LC 39-A wystartowała rakieta Falcon 9 zwieńczona załogową kapsułą Dragon z astronautami Douglasem Hurleyem i Robertem Behnkenem na pokładzie. Jest to nie tylko pierwsza podróż amerykańskich astronautów na pokładzie amerykańskiego statku kosmicznego od prawie dekady, ale również pierwsza w historii misja załogowa, w której NASA powierzyła realizację wszystkich etapów projektu, od pierwszych szkiców do prototypów, testów i ostatecznego startu, prywatnej firmie – SpaceX.
Do tej pory firmy takie jak Boeing czy Lockheed Martin odgrywały role podwykonawców – inżynierowie NASA podejmowali większość decyzji w fazie projektowej i podczas określania parametrów statku kosmicznego i misji, które miał on wypełnić. Wybrane firmy miały ten projekt wykonać przy jak najmniejszych kosztach i jak najkrótszych opóźnieniach, co rzadko miało miejsce i od ponad trzech dekad NASA i jej podwykonawcy stali się wzorem dla bogatych przedsiębiorców i nowych startupów, jak nie należy zarządzać tego typu projektami.
„Miejmy jednak nadzieję, że już za kilka lat będziemy patrzeć na dzień początek nowej, owocnej współpracy pomiędzy NASA i jej nowymi partnerami. Sukces ten określi kierunek, w którym przez najbliższe lata, a być może dekady będą podążać ta współpraca i cały przemysł kosmiczny. Będzie to okres, który obywatele Stanów Zjednoczonych będą postrzegać z dumą jako dowód powrotu do korzeni amerykańskiej pomysłowości i zaradności” – zaznacza ekspert.