NATO postawiło na Polskę i się nie zawiodło - Mark Brzeziński

25 lat temu Sojusz postawił na Polskę; zadecydował, że przyczyni się ona do zbiorowej ochrony i się nie zawiódł. Dziś Polska odgrywa fundamentalną rolę w NATO – powiedział ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński.

Polska kluczowym sojusznikiem Zachodu

.12 marca będziemy świętować 25-lecie wstąpienia Polski do NATO. „Polska odgrywa kluczową rolę w NATO. Pomaga zabezpieczyć wschodnią flankę Sojuszu” – powiedział PAP ambasador USA w Polsce.

Dodał, że kluczowe jest również wsparcie, jakiego Polska dostarcza Ukrainie, a przyjęcie ukraińskich uchodźców przez Polaków jest, jak mówił, bezprecedensowe. „Fakt, że Ukraińcy mogli uciec przed wojną, otrzymać schronienie i pomoc w domach Polaków jest czymś, za co prezydent Joe Biden osobiście poprosił mnie, by podziękować” – wspomina Brzezinski.

Podkreślił znaczenie relacji między wojskami polskimi a amerykańskimi. „W tej chwili 10 tys. amerykańskich żołnierzy rozmieszczonych jest po całej Polsce, trenując, ćwicząc z Wojskiem Polskim i korzystając z najbardziej zaawansowanego technologicznie wyposażenia. Czołgi Abrams, myśliwce F-16, HIMARS-y – to jest sprzęt wojskowy, który jest bardzo ważny dla obronności Polski i Sojuszu” – ocenił.

Jesteśmy bezpieczni dzięki NATO – Mark Brzeziński

.Zdaniem dyplomaty, ostatnie 25 lat wyglądałoby inaczej, gdyby w 1999 r. NATO nie postawiło na Polskę. „25 lat temu Sojusz zdecydował, że członkostwo Polski przyczyni się do zbiorowej ochrony i się nie zawiódł. Polska odgrywa fundamentalną rolę” – powiedział.

Zapewnił również, że „Polska jest bezpieczna i zabezpieczona”, będąc w NATO.

W dniu 25-lecia wejścia Polski do NATO, prezydent USA przyjmie, na wspólnym spotkaniu, prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska. Brzezinski zapytany o znaczenie tej wizyty stwierdził, że jest to „kluczowe spotkanie w harmonogramie prezydenta Bidena”. Jak powiedział, Biden chce podziękować Polsce za współpracę obronną, wsparcie uchodźców z Ukrainy i za „tak dobre prowadzenie państwa w czasach ogromnego zagrożenia”.

Państwa członkowskie NATO mogą wyjść z tej wojny silniejsze

.W rocznice przystąpienia Polski do Sojszu, warto przypomnieć sobie przeszłość oraz przyszłość udziału w NATO. William COURTNEY, adiunkt, starszy współpracownik w RAND Corporation, były ambasador USA w Kazachstanie i Gruzji oraz Peter A. WILSON, adiunkt, starszy analityk RAND ds. międzynarodowych i obronności piszą o tym na ramach Wszystko co Najważniejsze.

Jak opisują autorzy, w połowie lat 60. Układ Warszawski dysponował 40 dywizjami oraz potężnymi siłami powietrznymi i rakietowymi. Jego wojska ćwiczyły zakrojone na szeroką skalę akcje przeciwko terytorium NATO, w tym uderzenia nuklearne. Obecnie Rosja może mieć maksymalnie 830 000 żołnierzy, z których wielu jest słabo wyszkolonych lub wycieńczonych przez wojnę na Ukrainie.

„W przyszłości Polska i Ukraina mogą potrzebować znacznego wsparcia wojsk Sojuszu, ale w mniejszym stopniu niż niegdyś Niemcy Zachodnie. Po II wojnie światowej alianci rozmieścili na terenie Niemiec Zachodnich setki tysięcy swoich żołnierzy, ponieważ siły sowieckie były ogromne, a siły Niemiec Zachodnich, przynajmniej przez pewien czas, nikłe” – zaznaczają eksperci.

Przypominają oni, że w latach 50. ubiegłego wieku zbrojenie Niemiec Zachodnich i ich wejście do NATO budziły kontrowersje. Kanclerz Konrad Adenauer wezwał mocarstwa okupacyjne do wzmocnienia sił niemieckich i udzielenia Niemcom Zachodnim gwarancji bezpieczeństwa.

„Mniej solidne, pozatraktatowe więzi w zakresie bezpieczeństwa, takie jak te łączące Stany Zjednoczone z Izraelem i Tajwanem, mogłyby służyć jako rozwiązanie tymczasowe” – dodają autorzy.

W przeszłości bezpieczeństwo Niemiec Zachodnich zależało w znacznym stopniu od obecności na ich terenie wojsk sojuszniczych, wzmacnianych w sytuacjach kryzysowych. Zachodnioniemiecka armia została bowiem utworzona dopiero w 1956 roku i nie osiągnęła pełnej gotowości aż do późnych lat 60. W Niemczech Zachodnich ulokowano dwie trzecie z ponad 400 000 amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Europie. Coroczne ćwiczenia REFORGER sprawdzały zdolność USA do szybkiego wzmocnienia sił zbrojnych tego kraju.

„W nadchodzących latach Polska i Ukraina będą dysponować znacznie większymi siłami zbrojnymi niż ówczesne Niemcy Zachodnie. Wojska polskie i ukraińskie są modernizowane i należą do najsilniejszych w Europie. Armia ukraińska jest zahartowana w boju i przystosowana do nowoczesnych działań wojennych o wysokiej intensywności” – piszą William COURTNEY i Peter A. WILSON.

Stany Zjednoczone obecnie utrzymują w Polsce skromne siły rotacyjne – około 10 000 żołnierzy. Na Ukrainie nie ma ich wcale. Zwiększenie tej liczby w przyszłości może być niezbędne, by skutecznie odstraszać Rosję, poprawić logistykę i zapewnić wsparcie wysokiej klasy. To ostatnie może obejmować wywiad, obserwację i rozpoznanie, obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową, artylerię, samoloty, środki walki elektronicznej i operacje specjalne. Stany Zjednoczone już zapewniają niektóre z tych elementów.

Zwiększona liczba wojsk USA w Polsce i Ukrainie stworzyłaby też zapewne nowe możliwości. Ze względu na silną rosyjską obronę przeciwlotniczą Stany Zjednoczone powinny wystawić myśliwce F-35 typu stealth, uzbrojone w pociski nowej generacji. Ponadto siły amerykańskie mogłyby wprowadzić zaawansowane pociski precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu (PrSM – Precision Strike Missile) w miejsce pocisków balistycznych ATACMS, które wkrótce prawdopodobnie zostaną dostarczone Ukrainie.

Kwestią wymagającą rozpatrzenia jest zdaniem autorów rozmieszczenie wojsk amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie po zakończeniu wojny. Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne. Z drugiej strony, jeśli po wojnie Moskwa stanie się mniej niebezpieczna, a jej armia będzie znacznie osłabiona, ponadto jeśli Ukraina wygra wojnę lub dołączy do NATO, może się okazać, że rozmieszczenie znacznych sił Sojuszu i USA w regionie nie będzie konieczne. Prawdopodobnie jednak nie będzie można całkowicie zrezygnować z ich obecności.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 marca 2024