Niemcy potrzebują parasola nuklearnego chroniącego przed imperializmem – "Der Spiegel"

Według tygodnika „Der Spiegel” Niemcom jest potrzebny nowy, europejski parasol nuklearny. Gazeta postawiła tezę, że na USA nie można już polegać i dlatego, bez stworzenia takiego systemu, Europie będzie trudno bronić się przed imperializmem Putina, a USA, Rosja lub Chiny „będą ją mogły łatwo szantażować”.
„Niemcom jest potrzebny nowy parasol nuklearny. Musi on być europejski”
.Według „Spiegla” prezydent Donald Trump „poważnie naruszył dotychczasowy system ochrony w Europie. „Dlatego ma on obecnie zastosowanie tylko w ograniczonym zakresie, o ile w ogóle” – podkreślił autor publikacji. Jednocześnie wyraził żal, że niemieccy politycy nie chcą publicznie mówić o – jak to określił – oczywistej konsekwencji polityki USA. „Niemcom jest potrzebny nowy parasol nuklearny i musi on być europejski” – podkreślono w publikacji „Spiegla”.
O potrzebie stworzenia europejskiego parasola nuklearnego mówił niedawno wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, Jens Spahn. „Obecnie nasze bezpieczeństwo zależy od USA, musimy stać się bardziej niezależni i dojrzalsi w ramach NATO” – zaznaczył polityk ugrupowania, które wygrało wybory parlamentarne w ub. niedzielę.
Według „Spiegla” taka ochrona „zadecyduje nie tylko o tym, czy Europa, a tym samym Niemcy, będą w stanie obronić się przed imperializmem rosyjskiego autokraty Władimira Putina”. „Zdolność do utrzymania odstraszania nuklearnego określi również, czy Niemcy i Europejczycy będą w stanie decydować o swoim losie na arenie światowej w przyszłości, czy też USA, Rosja lub Chiny będą w stanie łatwo ich szantażować” – napisał publicysta tygodnika.
Francja powinna ochronić Europę swoją tarczą nuklearną
.W jego opinii Niemcy „mogłyby wślizgnąć się pod tarczę nuklearną Francji wraz z innymi partnerami” gdyby partycypowały w kosztach. Wielka Brytania natomiast – inne europejskie państwo, które ma broń jądrową – zdaniem publicysty „Spiegla” odsunęła się po Brexicie od europejskiej solidarności. Według gazety prezydent Francji Emmanuel Macron daje do zrozumienia, że tylko on będzie decydował o użyciu francuskiej broni jądrowej w przyszłości. Publicysta „Spiegla” podkreślił jednocześnie, że istnieją rozwiązania na rzecz utworzenia europejskiego parasola nuklearnego wzorowanego na amerykańskim.
„Prezydent Francji miałby ostateczny głos w sprawie użycia broni jądrowej, z której część byłaby rozmieszczona u europejskich partnerów i używana przez nich w razie wybuchu wojny. Ponadto powinien istnieć komitet wzorowany na Grupie Planowania Nuklearnego NATO, w którym partnerzy Francji mogliby wnosić swoje pomysły. W zamian musieliby zaufać, że Paryż również im zapewni obronę nuklearną w skrajnych przypadkach. Tylko w ten sposób europejska obrona nuklearna mogłaby funkcjonować, ponieważ tylko w takim wypadku byłaby wiarygodna zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie” – podsumowano w „Spieglu”.
Transatlantycka para jeszcze się nie rozwiodła
.”Panika w sytuacjach kryzysowych nigdy nie pomaga. Europejczycy uczą się traktować wypowiedzi Donalda Trumpa nie jako oficjalne deklaracje, ale raczej teatralne preludium do negocjacji” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, korespondent tygodnika „The Economist”.
„Możliwe, że gdy za kilkanaście miesięcy spojrzymy na wczesne tygodnie 2025 roku, nadal będziemy się wzdragać, ale nie będziemy już widzieć ich jako początku totalnej katastrofy. Niemniej ryzyko i koszty są kolosalne. Nawet ukraiński patriotyzm ma swoje granice. Jeśli dojdzie do zdrady i porażki, polityczna, gospodarcza i społeczna implozja może zniszczyć Ukrainę, czego skutkiem będzie napływ milionów uchodźców do Europy. Co gorsza, z politycznego chaosu może wykluć się zgubna metoda” – pisze Edward LUCAS.
Jak zauważa, „niektórzy niedoszli Kissingerowie z Waszyngtonu chcą nowego, przełomowego porozumienia z Moskwą, w którym Amerykanie daliby Rosji wolną rękę w Europie w zamian za zakończenie przez Kreml partnerstwa z Pekinem. To się nie uda, ale cena ewentualnych prób będzie potworna. Jak dotąd – nieodwracalnie ucierpiało zaufanie. Relacje transatlantyckie przypominają wieloletnie małżeństwo naznaczone kłótniami przeplatającymi się ze sporadycznymi chwilami wytchnienia, sprzeczkami o pieniądze i innymi drażniącymi kwestiami, ale oparte na dziesięcioleciach wspólnych wartości, poświęceń i osiągnięć”.
Zdaniem Edwarda LUCASA „teraz jednak zmieniły się założenia, na których opiera się to małżeństwo. Jeden z partnerów nagle uznał przeszłość za jeden wielki szwindel. Używa niewyobrażalnych wcześniej inwektyw, okrutnie krzywdząc krewnych (Ukrainę) i głosząc, że egoizm jest cnotą. Dla drugiego małżonka świat właśnie stanął na głowie. Bo przecież nawet jeśli potok tych strasznych słów i zachowań ustanie, może kiedyś popłynąć na nowo”.
.Artykuł Edwarda LUCASA pt. „Transatlantycka para jeszcze się nie rozwiodła” dostępny jest w całości na łamach „Wszystko co Najważniejsze”: [CZYTAJ]
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/sn