„Niemcy tylko czekają by znów robić biznes z Rosją” - Jens Hovsgaard
Wybuchy Nord Stream to robota rosyjskich służb specjalnych, a Niemcy natychmiast wrócą do robienia interesów z Rosją, gdy na Ukrainie nastanie pokój – uważa duński dziennikarz śledczy Jens Hovsgaard, autor książki „Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie”, odsłaniającej kulisy powstania rosyjsko-niemieckich gazociągów.
Zniszczenie Nord Stream
.Jesienią mija rok od ujawnienia wycieków z gazociągu Nord Stream 1 i 2, które jak ustalili później prokuratorzy z Danii oraz Szwecji, powstały w wyniku sabotażu na skutek eksplozji materiału wybuchowego. Prowadzący szwedzkie śledztwo Mats Ljungqvist jeszcze w czerwcu mówił w wywiadzie dla Szwedzkiego Radia, że prokuratura „zbliża się do końcowej fazy śledztwa, a hipoteza, że za wybuchami stoi (obce) państwo wzmocniła się”.
Kto odpowiada za sabotaż?
.Według Ljungqvista wskazówkami są „specyficzny skład materiału wybuchowego” oraz „rodzaj łodzi” konieczny do przeprowadzenia podwodnego sabotażu. Wyraził wówczas nadzieję, że wnioski uda się przedstawić jesienią. Teraz nowy termin to koniec lub przełom roku. Podobnie przeciąga się duńskie śledztwo, a tamtejsza opozycja w parlamencie wezwała rząd do „większej otwartości w informowaniu o postępach”. Równolegle własne dochodzenie prowadzą Niemcy. W maju szef Federalnej Służby Wywiadu (BND) Bruno Kahl osłabił nadzieje na szybkie wyjaśnienie, kto stoi za detonacjami. „Istnieją wskazówki we wszystkich możliwych kierunkach” – powiedział Kahl w Akademii Polityki Bezpieczeństwa w Berlinie.
Według Hovsgaarda szczególnie w Niemczech rozpowszechniana jest hipoteza jakoby za zamachem na Nord Stream odpowiedzialna była Ukraina, a do wysadzenia gazociągów posłużono się jachtem „Andromeda”, który zawijał do Polski. „Uważam jednak, że to robota rosyjskich służb specjalnych. Dlaczego? Bo narracja obarczająca winą ukraińską operację organizowaną z terytorium Niemiec z powiązaniami do Polski znakomicie pasuje Putinowi. Może on powiedzieć, że oto +ukraińscy naziści+ oszukali świat przy pomocy Niemiec i Polski. Wspaniała historia do skłócenia państw” – podkreśla dziennikarz.
Niemcy chcą wrócić do robienia interesów z Rosją
.Jak dodaje, „Putin zawsze miał udział w różnych historiach, które miały na celu wywołanie konfliktów w Europie”. „On chce kontrolować źródła energii i tylko on chce decydować o ich rozdziale. W swojej książce piszę, że on chciałby zaprzyjaźnionym krajom tanio sprzedawać gaz, ale innym, na przykład Polsce i innym drogo albo wcale” – zaznacza. W ocenie duńskiego dziennikarza „Niemcy natychmiast powrócą do robienia interesów z Rosją, jeśli tylko będzie to możliwe”. „Gdy dojdzie do rozmów pokojowych i nadejdzie pokój na Ukrainie, to następnego ranka niemieccy biznesmeni już wylądują na lotnisku w Moskwie” – zauważa.
Czy dojdzie do reaktywacji uszkodzonych nitek Nord Stream?
.Autor nie jest jednak pewny, czy dojdzie do reaktywacji uszkodzonych nitek Nord Stream z powodu uruchomienia przez Danię i Polskę gazociągu Baltic Pipe, przesyłającego gaz ze złóż norweskich. „Po rosyjskiej inwazji na Rosję teraz właściwie wszystkie duńskie partie popierają wykorzystanie gazu ziemnego, choć początkowo część polityków była przeciwna projektowi Baltic Pipe. Duńscy politycy uważają, że wykorzystanie gazu z Norwegii jest lepszym pomysłem niż sprowadzanie LNG (skroplony gaz ziemny) statkami z Rosji albo USA” – wyjaśnia.
Zachodni politycy, którzy sprzedali się Rosji
.Hovsgaard w swojej książce „Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie” z 2017 roku (w Polsce ukazała się w 2018 roku nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka) udokumentował, jak Władimir Putin przy pomocy grupy byłych agentów KGB i Stasi korumpował, śledził i szantażował polityków wysokiego szczebla, w tym premierów Szwecji, Finlandii, Niemiec i Danii, którzy w efekcie sprzedali się Rosji dla osiągnięcia korzyści politycznych lub osobistych. Dziennikarz przewidział, że projekt Nord Stream doprowadzi w konsekwencji do wzmocnienia Putina, konfliktu i wojny.
Dziś autor nie czuje satysfakcji, że jego obawy okazały się słuszne, a raczej jest rozczarowany postawą polityków z Danii, Niemczech, Francji oraz Włoszech, którzy chcieli z Putinem robić interesy. „W 2017 roku po wykładzie w Parlamencie Europejskim, jaki miałem na temat swoich ustaleń w sprawie Nord Stream, podeszło do mnie kilku parlamentarzystów, pytając czy nie obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Oni rozumieli wtedy, jak Putin jest niebezpieczny i jak działa cały jego system, jak giną przedstawiciele organizacji pozarządowych i dziennikarze, ale wciąż chcieli z nim robić interesy dla korzyści własnych krajów” – podkreśla.
Gerhard Schröder – przyjaciel Putina
.Hovsgaard uważa, że główni winowajcy, to oprócz byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, to prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który „był blisko zarówno ze Schroederem oraz Putinem i ma zasługi w promowaniu Nord Stream”. „Prezydent Steinmeier powinien ustąpić z urzędu, tego powinni domagać się Niemcy” – zaznacza. Duński dziennikarz w swojej publikacji jako współwinnego powstaniu Nord Stream wskazuje również byłego premiera Danii Larsa Lokke Rasmussena (w latach 2009-11 oraz 2015-19), szefa duńskiej dyplomacji od jesieni 2022 roku. „Dziś jego polityka jest dokładnie taka sama, Rasmussen mówi, że powinniśmy zaakceptować Chiny i robić z nimi interesy” – podkreśla, obawiając się, że w stosunku do Rosji może być podobnie.
Rosyjskie wpływy na Zachodzie
.Na temat wciąż żywej nadziei części środowisk politycznych na Zachodzie na zawarcie porozumienia z Rosją kosztem interesów Ukrainy oraz Europy Środkowo-Wschodniej, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście “Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana“.
“Zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do tego, że aby zrealizować jakąkolwiek inicjatywę wypływającą z „wału ochronnego”, trzeba kapitału z Zachodu. Stypendia, granty, książki, zjazdy. Tak było przez pokolenia. Stąd m.in. poczucie wyższości Zachodu. Teraz, po raz pierwszy od paru pokoleń, niektórzy Polacy i niektóre centra w Polsce mają już trochę własnego kapitału i nie muszą stać w kolejce po kartki na kawę. Oby te zasoby nie zostały roztrwonione. Oby zostały użyte do wspólnotowych celów. I oby Ukraina i Polska (dwa kraje, które ze względu na obszar i względnie liczną ludność grałyby wiodącą rolę w nowym układzie sił w Europie) stały się naturalnymi sprzymierzeńcami. Bez tego nie da się osiągnąć trwałości jakiegokolwiek przełomu”.
“Siódmego lutego 2023 r. „New York Times” opublikował artykuł Christophera Caldwella, który patrzy na wojnę rosyjsko-ukraińską z punktu widzenia deep state. Caldwell zastanawia się, czy ta wojna dubluje wojnę „w okopach” (tzn. I wojnę światową), czy raczej wojnę „ruchliwą” (II wojnę światową). Następnie stwierdza: „Źródła inwazji na Ukrainę to skomplikowana kombinacja trendów historycznych po zakończeniu zimnej wojny, przypadkowych wydarzeń ekonomicznych i długotrwałej geopolitycznej strategii”. I użala się nad ciężkim losem Rosji: „Największe państwo świata [Rosja] nie ma wygodnego okna na świat”. Ani mu się śni Europa jako kultura, której należy bronić: „Ta wojna nie jest wojną o wartości”. O dekolonizacji nawet nie wspomina. Wielu Amerykanów (nie mówiąc już o zachodnich Europejczykach) rozumuje podobnie. Chciałabym, aby Ukraina pokazała Caldwellom tego świata, że to jest wojna o wartości. Ale metody jej wygrania są tradycyjne: pieniądze na broń i determinacja ludności”.
.“Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.
PAP/Daniel Zyśk/WszystkoCoNajważniejsze/MJ