Niemcy zyskały na wysadzeniu Nord Streamu – "Der Spiegel"
Gdy gazociąg Nord Stream został wysadzony, niemieckie władze zareagowały oburzeniem. Ten fakt jest jednak strategicznie korzystny dla Niemiec mimo wzrostu cen, gdyż pozbawił Putina instrumentu szantażu – uważa Fidelius Schmid, publicysta „Der Spiegel”.
Gazociąg Nord Stream był „cierniem w oku” sojuszników Niemiec
.„Niemieckie władze początkowo zareagowały oburzeniem na wysadzenie w powietrze gazociągów Nord Stream. (…) był to korzystny zbieg okoliczności z punktu widzenia nie tylko najważniejszych sojuszników, lecz także Niemiec” – pisze Fidelius Schmid w komentarzu opublikowanym w środę na portalu tygodnika.
Autor zwraca uwagę, że chociaż niemieccy politycy powstrzymywali się od publicznego okazywania oburzenia, to po cichu mowa była o „groźnym sabotażu”.
„Irytacja z tego powodu byłaby niedorzecznością” – ocenia Fidelius Schmid. Jego zdaniem gazociąg Nord Stream był od dawna „cierniem w oku” najważniejszych sojuszników Niemiec. Także w Niemczech konieczna jest zmiana optyki. „Ze strategicznego punktu widzenia Republika Federalna zyskała na wybuchu” – podkreśla autor.
Fidelius Schmid przypomina, że nie tylko USA, ale też Polska, Ukraina, kraje bałtyckie i inne państwa europejskie od początku sprzeciwiały się realizacji projektu. Jak podkreśla, Niemcy bagatelizowały ostrzeżenia, a Polska i kraje bałtyckie „znaczyły zbyt mało, aby można było traktować poważnie ich zastrzeżenia”.
Niemcy były naiwne. Władze ignorowały rzeczywistość
.„Rosyjski gaz był tani i Niemcy chciały go coraz więcej” – czytamy w „Spieglu”. Autor przypomina, że druga nitka gazociągu budowana była mimo rosyjskiego ataku na Krym w 2014 r. i jeszcze na miesiąc przed inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. kanclerz Olaf Scholz mówił o „czysto biznesowym projekcie”.
Zdaniem „Spiegla” świadczy to albo o naiwności, albo o „szczególnej formie ignorowania rzeczywistości”.
Dopiero gdy Putin zamknął dopływ gazu przez Nord Stream 1, Niemcy zdały sobie sprawę, że Rosja wykorzystuje gaz do walki politycznej. „Niemcy stały się podatne na szantaż. Ceny gazu wystrzeliły dramatycznie w górę” – czytamy w „Spieglu”.
Opanowanie kryzysu kosztowało miliardy, lecz obecnie sytuacja Niemiec jest lepsza niż przedtem – ocenił Fidelius Schmid. Bezpieczeństwo energetyczne wzrosło, Niemcy importują gaz z różnych kierunków. Chociaż energia podrożała, co odczuwa przede wszystkim gospodarka, to ważniejszy jest fakt, że Putin nie może szantażować gazem Niemiec.
„Dzięki temu, że szczególne relacje niemiecko-rosyjskie w dziedzinie energetyki dobiegły końca, Zachód stał się bardziej zwarty” – pisze komentator „Spiegla” i zaznacza w podsumowaniu, że Nord Stream nigdy nie był niemieckim projektem, lecz projektem Putina. „Dobrze, że już go nie ma” – podkreśla.
Wszystkie pionki Putina. Rosyjski lobbing
.”Drogę neoimperialnego marszu Rosji brukowano ideami będącymi odniesieniem dla dzisiejszych europejskich elit i instytucji: parareligijnym klimatyzmem, usakralizowaniem liberalnej demokracji, obyczajowym i społecznym tolerancjonizmem oraz antyamerykańskim pacyfizmem. W wykonaniu Zachodu mieliśmy tu do czynienia z mieszanką cynizmu (tego było najwięcej), konformizmu i wynikającej z niechęci do własnego dziedzictwa podatności na obce wpływy. A także, rzecz jasna, ze zwykłą głupotą” – pisze Kacper PŁAŻYŃSKI w książce „Wszystkie pionki Putina. Rosyjski lobbing”, której obszerny fragment ukazał się na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak podkreśla, „Energiewende — po polsku zwrot energetyczny — to niemiecki program transformacji energetycznej, mającej być odpowiedzią na wywołane przez człowieka zmiany klimatyczne. Zakłada on zastąpienie paliw kopalnych odnawialnymi źródłami energii. Energiewende wykluwał się od lat 80., a jego korzenie sięgały lat 70. ubiegłego wieku, kiedy w ramach nowej Ostpolitik Republika Federalna Niemiec rozpoczęła gazową współpracę z Sowietami. Rodzicami ostatecznego kształtu są Gerhard Schröder i Angela Merkel. Kanclerz z SPD wprowadził postulat konieczności dokonania transformacji energetycznej w oficjalny obieg rządowy, podkreślając kluczowe znaczenie rezygnacji z paliw kopalnych dla przyszłości Niemiec i świata. Schröder zastosował przy tym tak dobrze znaną nam dzisiaj hiperbolizację języka, jakim opisywane są zagadnienia klimatyczne — to kolega Putina opowiadał, że Energiewende nie jest jakąś tam zmianą preferowanych źródeł energii, a panaceum na wszelkie utrapienia współczesności. Dla przykładu, niemiecki plan proklimatyczny miał być zdaniem Schrödera skuteczną bronią w wojnie z międzynarodowym terroryzmem”.
„Angela Merkel utrzymała kurs i wzmocniła retorykę. To ona rozpoczęła formułowanie >>celów klimatycznych<<, a wystąpieniem na sesji ONZ w 2007 roku, kiedy nazwała walkę ze zmianami klimatycznymi >>zadaniem globalnym, które dotyczy wszystkich<<, Klimakanzlerin zasiadła na tronie liderki światowego obozu proklimatycznego. Podjęcie się zadania >>ratowania planety<< miało być jej spuścizną, zapewniającą trwałe miejsce w panteonie najważniejszych polityków nowoczesnej Europy” – pisze Kacper PŁAŻYŃSKI.
.Dodaje, że „Energiewende oznaczał przede wszystkim odejście od węgla jako najbrudniejszego źródła energii. Rząd Schrödera poszedł jednak znacznie dalej, podejmując decyzję o zamknięciu niemieckich elektrowni atomowych i opracowując harmonogram wyłączania kolejnych zakładów. Ani w czasach Schrödera, ani obecnie odnawialne źródła energii nie mogły zapewnić Niemcom wystarczającej ilości energii, jasne więc się stało, że paliwem >>przejściowym<< musi być gaz. Tuż przed odejściem z urzędu kanclerz zapewnił możliwość budowy Nord Stream. Umowę, w obecności pary serdecznych przyjaciół Schrödera i Putina, podpisały 8 września 2005 roku rosyjski Gazprom oraz niemiecki E.ON Ruhrgas i BASF. Gazociągiem Północnym miało popłynąć z Rosji do Niemiec 55 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Rząd Angeli Merkel wspierał rosyjską inwestycję, a wykorzystując katastrofę elektrowni w Fukushimie, Klimakanzlerin postanowiła przyspieszyć program uwolnienia Niemiec od atomu”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/sn