
Po wizycie w Kijowie prezydent USA Joe Biden odwiedza Polskę. W ostatnich latach kraj ten stał się jednym z najważniejszych partnerów USA w Europie – i jest to tendencja wzrostowa – pisze we wtorek portal gazety „WirtschaftsWoche” (WiWo). Niemiecka prasa o Polsce i rosnącej roli Europy Środkowo-Wschodniej pisze w ostatnich miesiącach z uznaniem, zwracając jednocześnie uwagę na słabnącą rolę Berlina i Paryża.
Niemiecka prasa o Polsce i jej nowej roli
.To już drugi raz w ciągu roku, kiedy prezydent USA odwiedza Polskę – zwraca uwagę portal. „Do Polski przyjechał już w marcu ubiegłego roku (…). Wówczas wykorzystał swoje pojawienie się, by zapewnić sojuszników o wsparciu Waszyngtonu. Prawdopodobnie i tym razem będzie to jego misja”. Jednocześnie “prawdopodobnie będzie zainteresowany dalszym wzmocnieniem więzi między Waszyngtonem a Warszawą” – pisze WiWo.
Warszawa po rosyjskiej inwazji na Ukrainę okazała się „niezłomnym i strategicznie ważnym partnerem – nie tylko zapewniając militarne wsparcie dla Kijowa, ale także pomoc humanitarną. Przyjęcie około 1,5 miliona ukraińskich uchodźców nadało temu krajowi dodatkowe znaczenie polityczne” – czytamy w tekście.
Oczy Amerykanów zwrócone są na wschód Europy
.Rola Polski jest „dostrzegana – i doceniana – w Waszyngtonie” – pisze WiWo. „W obliczu wojny i tak uwaga Amerykanów jest coraz bardziej zwrócona na wschodnioeuropejskich partnerów NATO. A Polska już teraz wyróżnia się tu wielkością i siłą militarną. Ta zaś prawdopodobnie będzie rosła: w ciągu najbliższych dwunastu lat Warszawa chce podwoić rozmiar swoich sił zbrojnych – do 300 tys. ludzi”. Tylko w ubiegłym roku Polska zamówiła w USA i Korei Południowej broń o wartości około dziesięciu miliardów dolarów – przypomina portal.
„Nic więc dziwnego, że Biden chce ściśle koordynować swoje działania z tą wschodzącą wagą ciężką. Zwłaszcza że w obliczu rosyjskiej agresji strategiczny środek ciężkości NATO będzie się prawdopodobnie coraz bardziej przesuwał na wschód” – czytamy.
„Tymczasem inni tradycyjni partnerzy USA będą musieli poczekać. Po raz kolejny Air Force One przeleci tylko nad Niemcami. Międzylądowanie w Berlinie znów nie jest planowane” – zauważa Wiwo, przypominając także, że „na początku marca kanclerz Olaf Scholz spotka się z prezydentem USA – ale w Białym Domu”.
„Tagesspiegel” i „Die Welt” o słabnącej pozycji Berlina i Paryża
.Zdaniem dziennikarzy z dziennika „Tagesspiegel”, podróż Joe Bidena do Kijowa i Warszawy podkreśla, że centrum zainteresowania amerykańskiej polityki europejskiej przesunęło się z Zachodu na Wschód. „Berlin, Paryż czy Londyn nie znajdują się na jego trasie” – pisze „Tagesspiegel”. Jak dodano, wschodni partnerzy NATO „zyskują w oczach Amerykanów większą wagę niż w obiegowym obrazie świata zachodnich Europejczyków”.
Również dziennik „Die Welt” twierdzi, że „tradycyjna rola przywódcza Berlina i Paryża również została znacząco zakwestionowana przez tę wojnę”. Polityka energetyczna Niemiec, „prowadzona od lat wbrew ostrzeżeniom Europy Wschodniej, Brukseli i USA, poniosła sromotną klęskę. Stało się jasne, że niemieckie elity polityczne po prostu straciły wszelkie zrozumienie kwestii geostrategicznych i uzależniając się od Rosji, wyrządziły znaczne szkody nie tylko sobie, ale i całej Europie. Wraz z ciągłym wahaniem i odmową dostaw broni dla Ukrainy rząd niemiecki stracił też jeszcze bardziej wiarygodność i zaufanie, zwłaszcza w Europie Wschodniej”.
Sytuacja we Francji wygląda, zdaniem dziennika, podobnie: „w tym kryzysie Francja była jednak jeszcze bardziej skąpa w dostawach broni niż Berlin i tym samym nie spełniła swojej roli europejskiego przywódcy. Za to prezydent Francji Emmanuel Macron rzucił się w oczy ze względu na bliskość z Putinem jeszcze przed wojną (…). I „wciąż wymyśla narracje, które mogłyby pochodzić bezpośrednio z Kremla, jak na przykład wtedy, gdy niedawno wezwał do gwarancji bezpieczeństwa dla Moskwy”.
„Ten kryzys wyraźnie przesunął układ sił w Europie na wschód. Mierząc wielkością PKB, kraje bałtyckie i Polacy zrobili dla Ukrainy bardzo dużo”. Polska “również zareagowała na nową sytuację zagrożenia z szybkością, która sprawia, że biurokraci w berlińskim Ministerstwie Obrony wyglądają jak geriatryczne ślimaki. Polska jest w trakcie procesu stawania się nową potęgą militarną w Europie, a także okazała się jednym z najważniejszych partnerów USA w sferze bezpieczeństwa w kryzysie ukraińskim” – pisze „Die Welt”.
Zachód nie słuchał ostrzeżeń płynących z Europy Środkowo-Wschodniej
.„Zastanawia mnie to, że pamięć o Europie Środkowo-Wschodniej – o tym, czego doświadczyła w ostatnich dekadach – w Europie Zachodniej wyblakła i ostatecznie zanikła. Europa Zachodnia nie rozumie już, co stało się z tymi krajami, których europejski duch wykuwał się w oporze wobec sowieckiego totalitaryzmu. Tak jak w przypadku mojego kraju – zbyt często trywializujemy sowiecki totalitaryzm. Nie wiedzieliśmy, jak go potępić, kiedy uderzył w Europę Wschodnią” – powiedział François-Xavier BELLAMY, francuski profesor filozofii, pisarz i polityk, w rozmowie z Erykiem MISTEWICZEM, prezesem Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko Co Najważniejsze”.
„Czasami stawaliśmy się współwinni. Dziś na pewno nie pamiętamy już, co robili nasi przyjaciele z Polski i ze wszystkich krajów, które przez dziesięciolecia były gnębione przez ten totalitaryzm. Myślę, że to jest wielkie nieporozumienie. Milan Kundera opisuje to w tekście Zachód porwany. To właśnie to wielkie nieporozumienie tłumaczy w dużej mierze niezrozumienie Unii Europejskiej“.
François-Xavier BELLAMY podkreśla, że „atak na Ukrainę to powrót do czasów, kiedy konflikty rozwiązywaliśmy przemocą, a nie w drodze dialogu. Niestety, wydaje mi się, że świat zachodni popełnił błąd, nie zwracając uwagi na elementy, które analogicznie doprowadziły do tego typu sytuacji wcześniej. Na przykład dwa lata temu Azerbejdżan – wspierany przez Turcję – zaatakował Armenię w Karabachu, dokonując jednostronnie całkowicie nieuzasadnionej agresji, gdy trwały rozmowy dyplomatyczne na temat konfliktu terytorialnego. Wydaje mi się, że Europa swoim milczeniem – nie wspierając atakowanej Armenii – pokazała, że oburza się w zależności od sytuacji. To właśnie milczenie naszych krajów pomogło zachęcić Władimira Putina do realizacji jego projektu ataku”.
PAP/Berenika Lemańczyk/WszystkoCoNajważniejsze/PP