Nikt nie będzie go rozbierał. Przygotowania obchodów 70. rocznicy Pałacu Kultury i Nauki

Dokładnie 18 lat temu do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego został wpisany Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Przygotowania do obchodów przypadającej w tym roku 70. rocznicy istnienia PKiN udowadniają, że Warszawa nie ma w planach jego rozbiórki.
Pałac Kultury – socrealistyczny drapacz chmur
.Pałac Kultury i Nauki w centrum Warszawy został oddany do użytku 22 lipca 1955 roku czyli po zaledwie trzech latach budowy.
„Stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych i rozpalających emocje gmachów Warszawy. Jednak jego najcenniejsza wartość zawiera się w oryginalnej szacie architektonicznej oraz bogatym wyposażeniu wewnętrznym” – uważa mazowiecki konserwator zabytków.
Pałac Kultury i Nauki był budowany jako socjalistyczny „drapacz chmur”. Zgodnie z założeniem, jego realizacja miała być socjalistyczna w treści oraz narodowa w formie, prace projektowe poprzedził objazd naukowy po Polsce, którego celem było rozpoznanie charakterystycznych elementów lokalnego dziedzictwa architektonicznego. Pełnomocnikiem rządu polskiego do spraw budowy Pałacu był naczelny architekt Warszawy i szef Biura Odbudowy Stolicy Józef Sigalin.
„Zasadniczym elementem bryły budynku jest centralna wieża z czterema niższymi aneksami narożnymi, zwieńczona iglicą, usytuowana na rozległej podstawie o czterech narożnych skrzydłach. Uzupełnienie kompleksu stanowi półkoliście zamknięta bryła Sali Kongresowej, zlokalizowana po stronie zachodniej” – zaznaczył konserwator.
Istotny element dekoracji architektonicznej elewacji stanowią attykowe zwieńczenia głównych części budynku, nawiązujące do renesansowych attyk lubelskich. Uzupełnieniem koncepcji obiektu było starannie zaaranżowane otoczenie, urozmaicone takimi elementami jak pomniki Kopernika i Mickiewicza autorstwa polskich artystów Stanisława Horno-Popławskiego oraz Ludwiki Nitschowej, fontanny z motywem delfinów, obeliski stylizowane na egipskie, latarnie-kandelabry, murki oporowe, klomby, rozległe tarasy oraz plac zebrań od strony wschodniej wraz z wolnostojącą mównicą.
Do wystroju pomieszczeń użyto posadzek z m.in. granitu i marmuru, parkietów taflowych ze szlachetnych gatunków drewna. Dekorację ścian stanowią boazerie, okładziny kamienne, stiuki, malowidła ścienne, płaskorzeźby. Komunikację zapewniają windy oraz kilkanaście klatek schodowych, z balustradami z kamienia, stali i drewna.
W całym budynku znajduje się indywidualnie projektowane oświetlenie wykonane z użyciem ręcznie formowanego szkła, kryształu, porcelany, mosiądzu, brązu, kutej stali.
Uzupełnieniem wystroju budynku jest bogaty zestaw mebli użytkowych zaprojektowanych specjalnie na potrzeby gmachu i znajdujących się w jego wnętrzu instytucji. W budynku zachowały się również przykłady pierwotnych rozwiązań technicznych, takich jak np. oryginalna instalacja wentylacyjna i grzewcza.
W PKiN znajdują się 4 teatry, 2 muzea, Pałac Młodzieży, kino. Turyści i warszawiacy chętnie odwiedzają też Taras Widokowy, z którego można obejrzeć panoramę Warszawy.
PKiN jest wytworem „marksizmu kulturowego?
.Emocje, które ciągle budzi istnienie w centrum stolicy państwa w XXI w. symbolu socrealizmu, może być wynikiem dyskusji nad dziedzictwem XX-wiecznego socjalizmu czy „marksizmu kulturowego”. Głos w tej dyskusji zabrał na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Wojciech ROSZKOWSKI. Podejmując definicję tego pojęcia, wykutą przez komunistę Antonia Gramsciego, prof. Roszkowski pisze, że „to młodzieżowa rewolucja lat 60. wychowała politycznych przywódców współczesnej liberalnej lewicy”. „Jako zawodowi rewolucjoniści zwolennicy tego podejścia do życia wykazują ogromny temperament dyskusyjny i niezwykłą nieraz agresję wobec poglądów tradycyjnych. Zwolennicy tego rodzaju antropologii twierdzą, iż prawo jest tworem człowieka, interpretowanym przez „kompetentnych” sędziów dla osiągnięcia „pożądanych” społecznie rezultatów. Jest to w istocie błędne koło tłumaczenia „nieznanego” przez „nieznane” i prowadzi wprost do marksistowskiej teorii prawa jako wyrazu woli klasy panującej. Klasą tą stają się urzędnicy państwa, w tym głównie sędziowie. Taki jest mniej więcej wykład historii w nieszczęsnym brukselskim Domu Historii Europy. Paradoksem „antropologii nieograniczonej” jest jednoczesne ubóstwienie człowieka oraz negacja istnienia natury ludzkiej i degradacja człowieka do poziomu zwierzęcia przy jednoczesnej antropomorfizacji zwierząt” – uważa prof. Roszkowski. Całość jego eseju dostępna jest tutaj>>https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-wojciech-roszkowski-po-co-nam-historia/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/ad