Norwegia, Dania, Wielka Brytania, Belgia, Holandia oraz Niemcy podpisały Pakt Bezpieczeństwa Morza Północnego

Norwegia, Dania, Wielka Brytania, Belgia, Holandia oraz Niemcy podpisały Pakt Bezpieczeństwa Morza Północnego, zakładający monitoring znajdującej się na tym akwenie podwodnej infrastruktury krytycznej – poinformowały w komunikacie władze tych państw.
Wspólna inicjatywa na rzecz bezpieczeństwa
.Jak podkreślono, Belgia zainwestuje milion euro w budowę platformy komunikacyjnej North Seal, będącej forum wymiany informacji między sześcioma krajami o incydentach, które mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo podmorskich rurociągów i kabli. W planach jest także instalacja systemu kamer i czujników oraz stworzenie stacji ładowania dronów przy istniejącej już infrastrukturze. „Nastąpi to przy ścisłej współpracy z NATO oraz UE” – zaznaczono.
Minister energii Norwegii Terje Aasland podkreślił, że Pakt Bezpieczeństwa Morza Północnego leży we „wspólnym interesie”, gdyż zapewniają one Europie niezależność energetyczną od Rosji. Według duńskiego ministra klimatu, energii i zaopatrzenia międzynarodowa współpraca w kwestii dostaw energii jest dziś także polityką bezpieczeństwa. Belgijski minister ds. Morza Północnego Paul Van Tigchelt oświadczył, że zagrożenie sabotażem jest realne, a w ostatnich miesiącach ryzyko wzrosło. „Mogą nastąpić zakłócenia w przesyle energii, ale też na przykład w realizacji przelewów bankowych” – zaznaczył.
Pakt Bezpieczeństwa Morza Północnego będzie chronić gazociągi
.Na Morzu Północnym znajduje się sieć m.in. podwodnych gazociągów, kabli energetycznych oraz telekomunikacyjnych (w tym internetowych). Przez ten akwen dostarczany jest również gaz z norweskich złóż do Polski duńsko-polskim gazociągiem Baltic Pipe. Ponadto Morze Północne jest ważnym regionem rozwoju energetyki wiatrowej.
Zainteresowanie zabezpieczeniem infrastruktury krytycznej znacznie wzrosło po aktach sabotażu wobec gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim jesienią 2022 roku. To właśnie taka infrastruktura ma być chroniona przez Pakt Bezpieczeństwa Morza Północnego.
Tereny przymorskie potencjalnym celem rosyjskiego sabotażu
.Morze Północne nie jest jedynym miejscem, gdzie zagrożenie kluczowej infrastruktury stale wzrasta. Eksperci alarmują, że zagrożony może być również Bałtyk. Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze o tym Maciej MATUSZEWSKI, kmdr por., absolwent wydziału nawigacji i uzbrojenia okrętowego Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni oraz dowódca ORP „GEN. T. KOŚCIUSZKO”.
W jego ocenie historia roku 2014 udowodniła kolejnej generacji polityków, że stabilność i bezpieczeństwo w relacjach międzynarodowych istnieją tylko w deklaracjach i przemowach mężów stanu. Pośród pełnych niepokoju doniesień reporterów, najpierw z Krymu, a później z Donbasu, po raz pierwszy wypłynął na szersze forum termin „wojna hybrydowa”. Owo pojęcie zrobiło błyskawiczną karierę. Stało się swoistym „słowem kluczem”, opisującym konflikt na Ukrainie oraz w szerszej perspektywie, inne konflikty światowe.
„Niemniej, niezależnie jak często pojęcie to pojawia się w różnych kontekstach, bardzo rzadko rozważana jest ewentualność wystąpienia konfliktu o charakterze hybrydowym na morskim teatrze działań. Celem niniejszego artykułu jest próba odniesienia opisywanej problematyki do środowiska konfliktu morskiego, a w szczególności do wyzwań, jakie takie działania stawiają przed morską polityką Rzeczpospolitej oraz jej głównym efektorem: Polską Marynarką Wojenną” – zaznacza ekspert.
W jego ocenie, pomimo dość powszechnego wykorzystywania, zwłaszcza przez dziennikarzy, termin „wojna hybrydowa” czy też w szerszym pojęciu „konflikt hybrydowy”, nie doczekał się jednoznacznej i oficjalnej definicji. Samo słowo „hybryda” pochodzi od greckiego słowa „hybris”, które oznacza tyle, co pycha, upadek oraz gwałt, ale także połączenie, krzyżówka, mieszanka dwóch różnych gatunków. W aspekcie militarnym owo „hybris” oznacza, więc połączenie kilku krańcowo różnych metod prowadzenia działań o charakterze zarówno militarnym, jak i niemilitarnym, a także konglomerat starych i nowych technologii militarnych.
Ostateczne rozstrzygnięcie każdego konfliktu dokonuje się na lądzie. To twierdzenie przewija się przez wszystkie praktycznie opracowania z dziedziny wojskowości. Powtarzane jest w opiniach ekspertów i poparte mnogimi przykładami z historii. Nie należy jednak zapominać, że w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku z równą stanowczością twierdzono, że lotnictwo nie jest w stanie zatopić okrętu, a baza w Pearl Harbor jest zabezpieczona przed atakami każdego rodzaju. W dzisiejszym świecie, zdominowanym przez informacyjno-postindustrialny charakter nadciągającej trzeciej fali cywilizacyjnej, wszelkiego typu „prawdy niepodważalne” nie mogą być już postrzegane jako filary strategii państwa.
„Już Napoleon zrozumiał, że aby odnieść sukces należy uderzyć we wroga w miejscu i czasie, w którym jego obrona jest najsłabsza, a przez to nasza szansa na odniesienie sukcesu, możliwie małym nakładem środków, największa. Analizując, nawet pobieżnie, polski potencjał obronny, oczywistym staje się, że najsłabiej zabezpieczona przed atakiem jest strefa morskiej granicy państwa” – zaznacza autor.
„Polska Marynarka Wojenna od lat znajduje się na równi pochyłej, prowadzącej w stronę całkowitej utraty możliwości operacyjnych, a niemrawe próby zmiany tego stanu rzeczy koncentrują się wokół prób zbudowania czegoś na kształt polskiej Linii Maginota. Co więcej elity polityczne i wojskowe zdają się nie zważać na tę słabość, o czym świadczy chociażby Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2014 roku, w której Marynarka Wojenna nie występuje w żadnym kontekście. Jedynie, czytając miedzy wierszami, można doszukać się jakichkolwiek interesów morskich” – pisze Maciej MATUSZEWSKI.
Według eksperta, podejście takie byłoby usprawiedliwione gdyby Bałtyk był dla Polski miejscem gdzie spędza się wakacje, a nie autostradą, przez którą płyną żywotne dla gospodarki narodowej surowce oraz odbywa się zarówno eksport, jak i import towarów. Należy przy tym zauważyć, ze morzem trafiają do Polski nie tylko surowce energetyczne. Większość transportu morskiego to „drobnica” czyli produkty, które Polacy kupują codziennie w pobliskim sklepie.
W związku z pogarszającymi się stosunkami Polski z Rosją, na znaczeniu zyskał też problem dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych. Rośnie zatem także strategiczna rola portów w Gdańsku i Świnoujściu oraz szlaków żeglugowych, którymi ropa i gaz będą płynąć do tych portów.
„Niewykluczone, że konflikt hybrydowy na Bałtyku już się rozpoczął. Być może histeryczne artykuły dotyczące tak zwanej katastrofy klimatycznej to pierwsze takty operacji informacyjnej, będącej wstępem do szerzej zakrojonej akcji, przeciw morskim liniom komunikacyjnym Polski” – dodaje autor.