Norwegia podwoi budżet obronny do 2036 roku

Budżet obronny Norwegii zostanie zwiększony o kwotę 600 mld koron (około 60 mld USD) do 2036 roku, co oznacza dwukrotny wzrost nakładów na wojsko do poziomu 3 proc. PKB – poinformował w piątek rząd w Oslo. Inwestycja, określana jako historyczna, ma być odpowiedzią na agresywną postawę Rosji.
Norwegia wyda na obronność ponad półtora miliarda koron
.Według zapowiedzi Norwegia przez najbliższe 12 lat przeznaczy na siły zbrojne 1624 mld koron. W 2036 roku budżet wojska wyniesie 166 mld koron; w 2022 r. na ten cel wydano 71 mld koron. W tym roku spełniony zostanie wymóg NATO przeznaczania na obronność równowartości 2 proc. PKB, choć wcześniej zakładano, że stanie się to w 2026 roku.
„Rozpoczynamy znaczące wzmocnienie marynarki wojennej nowymi fregatami (co najmniej pięć sztuk), okrętami podwodnymi (pięć) oraz innymi jednostkami pływającymi. Plan zakłada również inwestycje w ochronę przed zagrożeniami z powietrza, chcemy zakupić pierwszy system obrony powietrznej dalekiego zasięgu” – podkreślił premier Norwegii Jonas Gahr Store z Partii Pracy na konferencji prasowej na pokładzie patrolowca KV Bjornoya w Oslo.
Inne wymienione przez niego inwestycje to rozbudowa wojsk lądowych z jednej brygady do trzech oraz zwiększenie liczebności Straży Domowej (wojsk terytorialnych) do 45 tys. żołnierzy. Liczba poborowych do odbycia służby wojskowej ma wzrosnąć o 4,6 tys., a rezerwistów o 13,7 tys. Siły zbrojne mają dodatkowo zatrudnić 4,6 tys. pracowników.
„Norwegia ani NATO nikomu nie zagrażają. Musimy jednak posiadać zdolności do odparcia ataku w przypadku kryzysu i wojny, a silna obrona w naszym kraju będzie środkiem odstraszającym tych, którzy chcieliby zagrozić naszej suwerenności” – zaznaczył Store.
Dopytywany przez dziennikarzy, premier uściślił, że w Europie trwa rosyjska inwazja na Ukrainę, a Rosja przestawia swoją gospodarkę na tryb wojenny. „Zakładamy, że jeszcze przez wiele lat będziemy mieć do czynienia z bardziej nieprzewidywalnym i niebezpiecznym sąsiadem” – podkreślił Store. „Nie jesteśmy w stanie zmienić swojego położenia (geograficznego)” – dodał.
Norwegia graniczy z Rosją na północy Półwyspu Skandynawskiego na odcinku blisko 200 km.
Programy socjalne nie ucierpią
.Minister finansów Trygve Slagsvold Vedum wyraził przekonanie, że Norwegia jest w szczególnej sytuacji, gdyż dochody z eksploatacji zasobów naturalnych (ropy, gazu, elektrowni wodnych) pozwalają jej na zwiększenie nakładów na bezpieczeństwo bez uszczerbku w wydatkach socjalnych.
Według ekspertów cytowanych przez norweskiego nadawcę publicznego NRK długoterminowy plan zwiększenia wydatków na norweską obronę ma duże znaczenie dla NATO. Ze względu na swoje położenie obok Szwecji i Finlandii Norwegia pełni rolę tzw. kraju przyjmującego pomoc z USA i innych krajów sojuszniczych w przypadku kryzysu lub wojny. Inne kluczowe zadania to nasłuch w regionie arktycznym i kontrola pozycji posiadającej broń jądrową rosyjskiej Floty Północnej.
Część naukowców uważa, że najważniejszym pytaniem jest, czy zaprezentowany plan zostanie zrealizowany. Przedstawiane w przeszłości długookresowe plany nakładów na obronność nie zawsze były wcielane w życie. Według komentatorów tym razem w związku z rozpętaną przez Rosję wojną przeciw Ukrainie szanse na realizację są większe. Zwiększenie budżetu wojska popiera największe opozycyjne ugrupowanie w parlamencie, Partia Konserwatywna.
W przyszłości Polska i Ukraina mogą potrzebować znacznego wsparcia wojsk Sojuszu
.O konieczności zwiększania obronności całej Europy, nie tylko krajów bezpośrednio graniczących z Rosją, piszą na łamach Wszystko co Najważniejsze eksperci RAND, William COURTNEY i Peter A. WILSON.
„W przyszłości Polska i Ukraina mogą potrzebować znacznego wsparcia wojsk Sojuszu, ale w mniejszym stopniu niż niegdyś Niemcy Zachodnie. Po II wojnie światowej alianci rozmieścili na terenie Niemiec Zachodnich setki tysięcy swoich żołnierzy, ponieważ siły sowieckie były ogromne, a siły Niemiec Zachodnich, przynajmniej przez pewien czas, nikłe” – opisują eksperci.
W ich ocenie kwestią wymagającą rozpatrzenia jest rozmieszczenie wojsk amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie po zakończeniu wojny. Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne. Z drugiej strony, jeśli po wojnie Moskwa stanie się mniej niebezpieczna, a jej armia będzie znacznie osłabiona, ponadto jeśli Ukraina wygra wojnę lub dołączy do NATO, może się okazać, że rozmieszczenie znacznych sił Sojuszu i USA w regionie nie będzie konieczne. Prawdopodobnie jednak nie będzie można całkowicie zrezygnować z ich obecności.
„Ryzyko niespodziewanego rosyjskiego ataku lub nastąpienia przełomu w technologii wojskowej będzie mimo wszystko zbyt wysokie” – piszą William COURTNEY i Peter A. WILSON.
Rosja mogłaby wykorzystać nowe technologie i sztuczki, być może ze wsparciem Chin, w celu uzyskania destabilizującej przewagi. Kreml już próbował to zrobić za pomocą nowego pocisku, zakazanego przez traktat INF (traktat o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu), co spowodowało, że Stany Zjednoczone wycofały się z tego porozumienia. Przeciwdziałanie rosyjskiemu zagrożeniu może wymagać zwiększenia odporności infrastruktury krytycznej na precyzyjne ataki dalekiego zasięgu. Mimo że obrona Ukrainy jest coraz skuteczniejsza, w wyniku rosyjskich ataków rakietowych i dronowych uszkodzeniu uległo wiele ukraińskich obiektów energetycznych czy magazynów zboża.
„Ożywione rosyjską agresją państwa członkowskie NATO mogą wyjść z tej wojny silniejsze i bardziej zaangażowane w obronę Europy, osiągając w tym zakresie poziom niespotykany od zakończenia zimnej wojny. Gdyby ponadto Ukraina weszła do Sojuszu, a ten zapewniłby jej dostawy nowoczesnej broni, Europa mogłaby się stać jeszcze bezpieczniejsza” – opisują eksperci.
PAP/Daniel Zyśk/Wszystko co Najważniejsze/JT