Nowy rząd Fredricha Merza - Johann Wadephul poprowadzi niemieckie MSZ

Lider CDU Friedrich Merz ogłosił nazwiska polityków swojej partii, którzy mają zostać ministrami w przyszłym rządzie Niemiec CDU/CSU oraz socjaldemokratycznej SPD. Szefem MSZ zostanie Johann Wadephul, a minister gospodarki Katherina Reiche.
Kim jest Johann Wadephul – nowy minister spraw zagranicznych Niemiec
.Przyszły minister spraw zagranicznych to wiceprzewodniczący parlamentarnej frakcji CDU/CSU i doświadczony ekspert do spraw polityki zagranicznej. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku należy do najostrzejszych krytyków rosyjskiego przywódcy Władimira Putina i od dawna domaga się przekazania Ukrainie najnowocześniejszej broni, w tym pocisków manewrujących Taurus. W grudniu towarzyszył Merzowi, prawdopodobnemu przyszłemu kanclerzowi Niemiec, w podróży do Ukrainy i Polski.
Na czele ministerstwa gospodarki ma stanąć Katherina Reiche – szef Westenergie, czyli spółki zależnej firmy energetycznej E.ON, oraz była deputowana CDU do Bundestagu.
Bliski współpracownik Friedricha Merza Thorsten Frei zostanie szefem urzędu kanclerskiego.
Przyszłym ministrem transportu będzie deputowany CDU Patrick Schnieder. Menedżer Karsten Wildberger, szef grupy MediaMarkt/Saturn, ma objąć nowe ministerstwo cyfryzacji i modernizacji państwa.
Fredrich Merz ma zostać wybrany na kanclerza Niemiec 6 maja
.Polityk CDU z Badenii-Wirtembergii Nina Warken ma zostać minister zdrowia, a minister edukacji w rządzie landu Szlezwik-Holsztyn Karin Prien obejmie federalne ministerstwo edukacji i spraw rodziny.
Prezentacja nazwisk przyszłego gabinetu federalnego spotkała się z bardzo dużą aprobatą w prezydium CDU – przekazała ta partia. Tzw. mały zjazd CDU ma zatwierdzić umowę koalicyjną uzgodnioną przez ugrupowania chadeckie i SPD.
Lider bawarskiej CSU Markus Soeder zamierza przedstawić w Monachium nazwiska trzech przyszłych ministrów ze swojej partii.
SPD poda nazwiska swoich ministrów dopiero po ogłoszeniu wyników głosowania wśród członków partii w sprawie umowy koalicyjnej. Głosowanie zakończy się 29 kwietnia , a jego wyniki mają zostać ogłoszone 30 kwietnia.
Oczekuje się, że 6 maja Merz zostanie wybrany przez Bundestag na kanclerza Niemiec.
Niemcy na rozdrożu – kraj bez alternatywy?
.Kraj na rozdrożu i bez alternatywy? Tytuł wygląda na wewnętrznie sprzeczny. Rozdroże zakłada istnienie alternatywy. Gdy przyjrzymy się Niemcom, zwłaszcza w szybko zmieniającej się sytuacji międzynarodowej, trudno sobie wyobrazić, by po zbliżających się wyborach (23 lutego 2025 r.) nie zaszła radykalna zmiana. Ale rządzi kartel kilku partii, z których każda tematycznie ciągnie w inną stronę, przy czym wszystkie są zgodne, że do władzy nie może dojść nikt spoza kartelu – żeby ogólnie było tak, jak było. I tu pojawia się tytułowa alternatywa – partia AfD, Alternative für Deutschland. Ma wypalone piętno ludzi ZŁYCH, nie można z nimi rozmawiać.
Dla Niemców ważnym tematem jest bezpieczeństwo. Ostatnio w miejscowości Aschaffenburg zostali zadźgani nożem dwuletnie dziecko i próbujący je bronić mężczyzna. Sprawcą był 28-letni Afgańczyk, był to kolejny taki atak w serii. Politycy stwierdzili, że „coś trzeba zrobić”, nawet radykalnie. Friedrich Merz, spodziewający się wyborczego zwycięstwa przywódca CDU, zaproponował dwie ustawy ograniczające imigrację. Szczegóły nie są istotne, problem leżał gdzie indziej. Pierwsza została przyjęta głosami CDU i AfD. Z początku Merz oświadczył, że jeżeli ustawa jest dobra, to przyjmie głosy od każdego. Pomyślałem: mąż stanu, ma życiową szansę. Ale potem rozpętało się piekło. Odbywały się wielkie demonstracje przeciw prawicy, sponsorowane przez „nie wiadomo kogo”. Atakowane były biura CDU. Nikogo nie interesowało meritum sprawy. Dziennikarka publicznej TV zapytała tylko: „Jak to dla Pana było, gdy Pański projekt poparła AfD?”. Przed głosowaniem nad drugą ustawą Merz zadeklarował więc, że zapora przeciwogniowa (Brandmauer) jest wciąż aktualna, nigdy nie będzie żadnej współpracy z AfD. Ustawa przepadła, m.in. z powodu odszczepieńców z jego partii, napuszczonych przez Angelę Merkel, która nagle odkryła w sobie siły witalne.
Sytuacja jest więc taka: zdecydowana większość Niemców potrzebuje takiej ustawy, nie miałaby też nic przeciwko współpracy CDU z AfD. Na drodze stoją wbijane latami do głowy dogmaty i lewicowe media. Ironizując, można powiedzieć, że AfD jest w stanie zniszczyć Niemcy, bo gdy się zaangażuje w jakąś sensowną sprawę, to inni MUSZĄ być przeciw, nie mogą głosować tak samo jak AfD. Jeżeli AfD wybierze mądrze, inni muszą wybrać głupio. Sorry, taki mają klimat.
Z zewnątrz widać to jak na dłoni. Czy widzą to Niemcy? Myślący – chyba tak. Dlatego jeżeli bezpieczeństwo ma dla nich podstawowe znaczenie i mają do wyboru konsekwentną AfD i lawirującą CDU, wybiorą oryginał, a nie erzac, choć to ciągle trochę wstyd. Chyba że już nie. W 1981 r. w Polsce używano obraźliwego zwrotu „element antysocjalistyczny”. Ale wiedząc, ilu nas jest, z dumą nosiliśmy taką odznakę. Psychologia tłumu jest trudna do przewidzenia, ale intuicja mi mówi, że ludzie mają tego kręcenia się w miejscu serdecznie dość i liberałowie mogą być zaskoczeni wynikiem. Po niemiecku nazywa się to einen blauen Wunder erleben, „przeżyć niebieski cud” – niebieski jak barwy AfD. Do tego widać, że CDU tylko gra tym tematem, a po wyborach spróbuje znowu zużytej i przeżutej koalicji z SPD. Już teraz (przed wyborami!) sonduje takie opcje. Problem w tym, że SPD jest jeszcze mniej wiarygodna i mandatów na taką koalicję może być za mało. W końcu można dokooptować Zielonych i przespać w Bundestagu kolejne cztery lata. Ale czy świat na to pozwoli? Wątpię.
Dotarcie do tego, co naprawdę myślą Niemcy, nie jest łatwe. Niemcy uznawane są za kraj demokratyczny (indeks Freedom House 93/100), jednak w dyskusjach w internecie ludzie wolą występować anonimowo, z obawy przed konsekwencjami w pracy. Pomijając wybór konkretnych partii („demokratycznych” lub „populistycznych”), pewne tematy uchodzą za mocne tabu. Ostatnio należały do nich: LGBT+, klimat, Corona, ale podstawowe jest wszystko, co zahacza o tradycję nazistowską. Należą do tego oczywiście symbole i gesty, ale także naród, duma, flaga, interesy narodowe, struktura ludności. Media mainstreamowe dominują krajobraz i mają duży, choć zmniejszający się odbiór. Internet umożliwia tworzenie alternatywnych kanałów, które są oczywiście wyklinane przez mainstream. Książeczka Anderswelt („Inny świat”) relacjonuje eksperyment z czasów pandemii – pewien śmiałek zanurzył się na pół roku wyłącznie w media prawicowe, a kolega mu towarzyszył, robiąc dla niego m.in. fact checking. Dziwi ich to, że renomowani dziennikarze przechodzą na tamtą stronę i z przykrością zauważają, że tamte straszne treści przenikają do głównego nurtu. Nie dostrzegają, że to nie tyle tamci dziennikarze skręcają na prawo, ile główny nurt skręca ostro na lewo. Inna książeczka zawiera porady, jak rozmawiać z prawicowcami. Jeszcze inna – jak rozmawiać z psami, ale stop, ta jest na innej półce.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-niemcy-narod-wybory/
PAP/MB