Obchody Milenium Koronacji Pierwszych Królów Polski pod patronatem Prezydenta Andrzeja Dudy

Milenium Koronacji

Prezydent Andrzej Duda ustanowił Patronat Narodowy Prezydenta RP nad obchodami Milenium Koronacji Pierwszych Królów Polski – poinformowała KPRP. W komunikacie podkreślono, że rok 2025 to czas szczególnej w historii naszego narodu rocznicy.

Wyjątkowa rocznica narodzin polskiej państwowości

.”Obchody Milenium Koronacji Pierwszych Królów Polski to wydarzenie o randze historycznej, jednoczące wszystkich Polaków. Prezydent RP pragnie, aby ten wyjątkowy jubileusz był świętem wszystkich rodaków” – czytamy.

Patronatem Narodowym Prezydenta RP będą obejmowane przedsięwzięcia i projekty, które wpisują się w obchody tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego oraz Mieszka II Lamberta na królów Polski i zostaną zorganizowane najpóźniej do 6 sierpnia 2025 roku, czyli dnia zaprzysiężenia kolejnego Prezydenta RP.

Kancelaria informuje, że przyznanie Patronatu Narodowego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy nad obchodami Milenium Koronacji Pierwszych Królów Polski nie wyklucza możliwości jednoczesnego obejmowania patronatów honorowych nad organizowanymi uroczystościami przez inne osobistości lub instytucje.

KPRP zaprasza wszystkie osoby fizyczne i instytucje do składania wniosków o patronat przy pomocy formularza dostępnego pod adresem www.prezydent.pl/aktualnosci/patronaty/patronathonorowy.

Sejm w lipcu 2024 r. przyjął uchwałę ustanawiając 2025 Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski w Gnieźnie. Posłowie podkreślili w niej, że koronacja Bolesława Chrobrego była jasnym sygnałem dla ówczesnego świata, że młode państwo polskie jest niepodległe i niezależne oraz że był to początek wzrastania pozycji Polski, na średniowiecznej mapie Europy, która z księstwa przeistoczyła się w królestwo

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że z okazji 1000. rocznicy koronacji dwóch pierwszych królów Polski, w sobotę 26 kwietnia w Gnieźnie odbędzie się uroczyste zgromadzenie posłów i senatorów.

Zgodnie z harmonogram wydarzeń ogłoszonym przez Urząd Miejski w Gnieźnie przez cały ostatni weekend kwietnia – 26-27 kwietnia – będą trwać obchody imienin miasta połączone z uroczystościami święta Patrona Polski Św. Wojciecha. Z tej okazji Gniezno zaprasza na jeden z najstarszych w kraju jarmarków.

Od początku czerwca, do końca wakacji, w każdy weekend, w ramach Królewskiego Festiwalu Artystycznego, będą organizowane wydarzenia historyczne, kulturalne i sportowe. Gnieźnieński magistrat wskazał, że na szczególną uwagę zasługuje „Festiwal Kultury Słowiańskiej – Koronacja Królewska”, który odbędzie się od 18 do 20 lipca. Ponad 150 aktorów weźmie udział w widowisku historycznym „Milenium Koronacji” – ten plenerowy spektakl, będzie organizowany w sześciu odsłonach przez pierwsze dwa weekendy sierpnia.

Milenium Koronacji i XXII Zjazd Gnieźnieński

.Od 11 do 14 września odbędzie się XII Zjazd Gnieźnieński. Tegoroczna edycja jest organizowana pod hasłem „Odwaga pokoju. Chrześcijanie razem dla przyszłości Europy”.

Wśród wydarzeń sportowych towarzyszących milenium koronacji wskazano m.in. na organizowany 5 kwietnia Bieg Europejski, przygotowany na dystansie 10 km. 21 września wystartuje, określany jako najstarszy półmaraton w Polsce, Bieg Lechitów. Natomiast na 6 kwietnia zaplanowano międzynarodowy Turniej Żużlowy o Koronę Bolesława Chrobrego.

Natomiast w ramach obchodów 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego organizowany jest marsz, który odbędzie się 12 kwietnia w Warszawie. Do udziału w marszu prezes PiS Jarosław Kaczyński kilka dni temu wzywał na platformie X. Europoseł PiS Patryk Jaki w środę w mediach społecznościowych przekazał, że marsz otrzyma patronat prezydenta.

W 1025 roku w archikatedrze gnieźnieńskiej koronowany na pierwszego króla Polski został Bolesław Chrobry – uroczystość odbyła się najprawdopodobniej w Wielkanoc, która wówczas przypadała 18 kwietnia. Chrobry zmarł w czerwcu 1025, a koronacja jego następcy, Mieszka II Lamberta, odbyła się w Gnieźnie 25 grudnia 1025 r.

Polityka historyczna – ale jaka?

.Potrzebne jest szersze spojrzenie na naszą historię i kulturę. Takie, w którym można nawiązać do istniejących pozytywnych skojarzeń z polskością i do tego dziedzictwa, które można opowiedzieć światu – pisze prof. Andrzej NOWAK.

„Włączam kanał TVP Historia i oglądam film dokumentalny: II wojna w prywatnych nagraniach filmowych Niemców. Ciekawe ujęcia, robione na użytek domowej historii przez Niemców w latach 1933–1945. Sielskie dzieciństwo, lata szkolne, potem wojna. Triumfy nad Francją, później egzekucje – ale to już wojna ze Związkiem Sowieckim. Wojna ideologiczna, jak tłumaczy amerykański czy angielski ekspert. Dlatego wyjątkowo okrutna. Naziści zabijają Żydów i komunistów. To są dwa główne wątki zbrodni, jakie eksponuje wybór dokonany przez konstruktora tego dokumentu. Nie ma bodaj ani jednej wzmianki o tym, gdzie się ta wojna zaczęła. Wyparował pakt Ribbentrop-Mołotow i 18 miesięcy decydującej dla wielkich sukcesów Hitlera współpracy ze Stalinem. Polska? Nieobecna. Pomyślałem, że może to i lepiej, bo przecież mogła być: jako źródło krwawego antysemityzmu, praźródło Holocaustu” – opisuje autor.

Tak przecież jest w setkach filmów, tysiącach książek, dziesiątkach tysięcy artykułów prasowych, tak jest w programach kursów historii (lub historii Holocaustu) uniwersytetów w USA, Kanadzie, dużej części Europy. Tak powtarza i skutecznie trafia z tym przekazem do niemałej części odbiorców Władimir Putin, kiedy publikuje w prestiżowym amerykańskim „The National Interest” swój manifest historyczny (The Real Lessons of the 75th Anniversary of World War II). Tu właśnie najpełniej „okazuje się”, że to Polska odpowiada za II wojnę, a w szczególności za Holocaust…

Może niepotrzebnie się tym przejmuję. Może przesadzam. Może trzeba „przyjąć to na klatę”, jak ponoć mówi dzisiejsza młodzież? Czytam jednak wiadomość, że klub hokejowy Unia Oświęcim został właśnie ukarany wysoką grzywną przez władze Hokejowej Ligi Mistrzów, ponieważ miejscowi kibice wystawili na mecz z drużyną z Berlina transparent przypominający, że Auschwitz był „niemieckim obozem śmierci”. Może to rzeczywiście nieelegancko witać gości takim przypomnieniem?

Ale może chodzi o coś jeszcze: o to właśnie, kto odpowiada za obozy śmierci zbudowane w latach 1941–1944 na terytorium Polski? Czy mamy przyjąć tę tezę, która powielana jest w nieskończenie wielu tekstach w mediach całego świata: „Polish death camps” – że to były polskie obozy śmierci? A może trzeba jednak przypominać, że to nie jest niewinny lapsus; że owo terytorium Polski, na którym obozy były tworzone, nie było miejscem suwerennych decyzji polskich władz ani polskiego narodu, tylko obszarem okupowanym w najbardziej brutalny sposób przez państwo noszące dumną nazwę „Deutsches Reich” (Niemiecka Rzesza), która to Rzesza zainicjowała, zorganizowała i przeprowadziła Holocaust? I że setki tysięcy Polaków prowadziły pełną wyjątkowego poświęcenia i ofiar walkę z tym okupantem, od pierwszego dnia wojny w Europie do ostatniego. To jest właśnie punkt, od którego można zacząć dyskusję nad sensem tego, co nazywa się „polityką historyczną”. Można z niego ruszyć w kilku kierunkach.

Pierwszy: polityki historycznej nie należy w ogóle uprawiać, bo jest z założenia zła – jest dyskursem władzy i niczym więcej. Zostawmy historię historykom. Takie założenie w znacznym stopniu uzasadniać miało brak polityki historycznej większości rządów w Polsce po 1989 roku – co najmniej przez dekadę. Był on także motywowany względami wewnątrzpolitycznymi. Wyraziła je zwięźle metafora użyta przez premiera Tadeusza Mazowieckiego – „gruba kreska”, którą trzeba odkreślić przeszłość. Kiedy wracano do historii po 1989 roku, sprawą najbardziej drażliwą były rozliczenia ze świeżym, peerelowskim dziedzictwem państwa policyjnego, stanu wojennego, agentury, genezy i skutków rządów okresu PRL. Więc – dla zachowania spokoju i stabilizacji wewnętrznej – może lepiej się nie będziemy się babrać w historii… Wkrótce hasło premiera Mazowieckiego zostało zastąpione nowym, wysuniętym przez prezydenta i kolejnych premierów z SLD: „Wybierzmy przyszłość!”. Pewną korektę przyniosły rządy koalicji AWS-UW i powołanie pod koniec jej istnienia pierwszej dużej instytucji zajmującej się polityką historyczną: Instytutu Pamięci Narodowej. Instytut jednak z założenia nastawiony był na, by tak rzec, pamięć wewnętrzną, polską.

W kwestii obrazu Polski wplecionego w globalną wizję historii dominowało wciąż założenie Fukuyamy, że historia się skończyła, wkraczamy w epokę posthistoryczną i postnarodową, gdzie spory o przeszłość nie mają już znaczenia, a co najwyżej mogą tylko opóźniać ów pożądany koniec. Zbiegało się to z drugim założeniem, że Polska, wchodząc do Unii Europejskiej, musi jeszcze wykonać jedną pracę nad swoją pamięcią, przed przekroczeniem tego progu: powinna przepracować krytycznie winy i błędy własnej wspólnoty wobec sąsiadów – przede wszystkim Żydów, ale również Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, nawet Niemców. Rok 2000, eksplozja dyskusji wokół Jedwabnego i książki Jana Tomasza Grossa wzmocniła bardzo ten sygnał: jedyna polityka pamięci, jaka powinna być realizowana, to polityka wstydu – skupienie na najgorszych stronach polskiej historii i dokonanie w tym duchu swoistej reedukacji społeczeństwa. Tę politykę nie tyle realizowało państwo, ile zastępujące je w pewnym sensie najsilniejsze ośrodki opiniotwórcze („Gazeta Wyborcza” czy TVN). Zadałem wtedy na łamach „Rzeczypospolitej” – w artykule Westerplatte czy Jedwabne? – dwa pytania. Pierwsze: czy można sprowadzić całą historię Polski i jej udziału w II wojnie do zbrodni w Jedwabnem? I drugie: czy można utrzymać jakąkolwiek wspólnotę na poczuciu wstydu? Dziś zaryzykuję odpowiedź na to pytanie: tak, można w ten sposób budować wspólnotę: kapłanów wstydu, reedukatorów.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-andrzej-nowak-polityka-historyczna-ale-jaka/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 kwietnia 2025