Wstrzymanie budowy CPK to lekceważenie opinii publicznej - Andrzej Krajewski

Publicysta Andrzej Krajewski twierdzi, że sposób, w który rządzący zakomunikowali o odłożeniu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego ad Kalendas Graecas świadczy, że nie traktują oni opinii publicznej poważnie. Tekst publikuje Warsaw Enterprise Institute.
Opinii publicznej nie należy lekceważyć
.Andrzej Krajewski zauważa, że Polacy jako naród od dawna są wyczuleni na moment, gdy rządzący zaczynają lekceważyć wyborców: „Coś mógłby o tym opowiedzieć Jarosław Kaczyński i jego otoczenie, przypominając sobie, jak rok temu wymyślili Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich. W ich mniemaniu genialny pomysł na zrobienie w wała własnego elektoratu, a także reszty wyborców. Tym zapomnianym już epizodem udało się wygenerować wielki marsz opozycji 4 czerwca w Warszawie i początek mobilizacji do głosowania wśród ludzi, którzy nigdy wcześniej nie chodzili do wyborów. W efekcie po 8 latach rządzenia PiS dostał to, na co sam sobie zapracował” – pisze Krajewski.
Tym razem jednak, to rządząca koalicja ma popełniać ten sam błąd co ich rywale wcześniej. To, na co Zjednoczona Prawica pracowała przez długie lata, rząd niegdysiejszej opozycji osiągnał w niecałe osiem miesięcy. Polskie Porty Lotnicze ogłosiły bowiem w poniedziałek, iż w 2026 r. ruszy rozbudowa Okęcia. Wydane ma zostać na to 2,4 mld złotych. A jak dodał tego samego dnia pełnomocnik rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego do 2035 r. zostanie zbudowany CPK i Okęcie będzie zamknięte. Autor dodaje jednak, że CPK może przecież w ogóle nie zostać zbudowany.
Co więcej, ekspertyzy i audyty, które miały wykazać niezyskowność inwestycji w CPK dalej nie zostały przedstawione opinii publicznej. „Port lotniczy zmienia się w coś na kształt uniwersalnej idei, będącej symbolem marzeń o rozwoju i bogactwie Polski. Jego przeciwnicy zaś coraz bardziej przyprawiają sobie „gębę” już nie minimalistów, ale ludzi robiących co mogą, by szansę na zmiany przekreślić” – zaznacza publicysta.
.Andrzej Krajewski zastanawia się, kiedy pełna świadomość tych politycznych gierek dotrze do wyborców, którzy, mogą nie przyjąć tego tak potulnie, jak oczekuje tego rząd. Według niego, już bardzo dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, by publiczny spór zaczął ewoluować w stronę wykształcenia się dwóch obozów – modernistycznego (pragnącego nowoczesności) oraz reakcyjnego (w rozumieniu skrajnie zachowawczego).
Andrzej Krajewski zaznacza, że opinii publicznej nie da się długo oszukiwać
.W opinii autora, ogłoszenie decyzji o odłożeniu CPK ad Kalendas Graecas tuż przed długim weekendem, gdy cała Polska szykuje się do wypoczynku, wcale nie sprawi, że po narodowej majówce wszyscy o tym zapomną. Wręcz przeciwnie, Andrzej Krajewski ocenia, że wyborcy tym bardziej rozczarują się tego typu taktykami.
„Po wyborach temat wcale nie umrze, bo tak akurat się składa, że trwale z CPK został powiązany projekt budowy w Polsce kolei dużych prędkości. W czasach transformacji energetycznej kraj zaczyna ich potrzebować niczym tlenu” – pisze Andrzej Krajewski. Kroplą, która przeleje czare goryczy mogą się jednak okazać unijne dotacji, które, w przypadku dalszego opóźnienia, mogą trafić do innych krajów zamiast do Polski. Andrzej Krajewski zaznacza, że sytuacja, gdy to Węgry budują ogromne lotnisko zamiast nas, mogłaby ostatecznie rozsierdzić wyborców.
LINK DO TEKSTU ANDRZEJA KRAJEWSKIEGO: [LINK]
Ostatnie lata sprawiły, że zwiększyły się aspiracje, oczekiwania wobec liderów, także oczekiwania wobec państwa
.Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko co Najważniejsze” zaznacza w swoim artykule, że poparcie dla CPK to znak, że coś zmienia się w kolektywnej świadomości Polaków. Chcemy osiągać więcej, ale też wiecej oczekujemy i nie chcemy czuć się oszukani.
„Obywatele oczekują, że państwo zabezpieczy ich podstawowe potrzeby, tak jak udało się to choćby w czasie pandemii COVID-19. Po trosze wyparliśmy ten czas z pamięci, ale trudno byłoby, jak sądzę, przekonywać, że państwo polskie nie zdało wówczas egzaminu, od wsparcia dla mniejszych i większych firm, systemu tarcz osłonowych (pomoc dla obywateli i firm w Polsce nieporównywalnie większa niż w tak bliskiej mi Francji), na wielką skalę szybko i sprawnie przeprowadzonej akcji powrotów Polaków do kraju w czasie zamykania się kolejnych granic – po „zorganizowanie” maseczek, szczepionek, punktów szczepień i szpitali covidowych. Państwo zdało egzamin, choć wcale nie było pewne do końca, z czym mamy do czynienia, czy egzamin ten zostanie w skali kraju zdany” – pisze Eryk Mistewicz.
W jego ocenie państwo pokazujące, że jest silne i dba – zaczęło się podobać. Podobało się domaganie się od Niemiec (a wkrótce miały rozpocząć się prace także wobec Rosji) reparacji za straty poniesione przez większość polskich rodzin w czasie II wojny światowej. Podobało się, że w czasie niepokojów wzmacniamy polski przemysł obronny, zwiększamy zakupy sprzętu wojskowego (w efekcie Polska z 4% wydatków na obronę jest dziś liderem wśród krajów NATO, gdy Niemiec i Francji daleko do 2%). Podobało się, że państwo polskie zachowało się jak należy, gdy nasz sąsiad został zaatakowany przez Federację Rosyjską, według scenariusza przedstawionego w Tbilisi przez tak niegdyś wyszydzanego Lecha Kaczyńskiego. Podobało się nawet to, że jeden z Polaków przygotowywać się zaczął do kolejnej, po 50 latach, podróży w kosmos.
Podobało się też, choć z kolejnymi edycjami coraz więcej osób uznawać zaczęło ten projekt za coś przecież zupełnie normalnego, że zespół Instytutu Nowych Mediów (w którym powstaje miesięcznik i portal „Wszystko co Najważniejsze”) nawiązał i rozwijał relacje z redakcjami w ponad 80 krajach świata, do których co kilka miesięcy wysyłał teksty o polskiej historii i teraźniejszości. Działo się to z reguły wokół tak ważnych dla Polaków świąt 3 maja, 15 sierpnia czy 11 listopada, ale także rocznic wydarzeń, co do których uznawaliśmy, że warto opowiedzieć o nich światu, takich jak powstanie styczniowe, powstanie w warszawskim getcie, rocznica napaści Rosji na Ukrainę czy rocznica wybuchu II wojny światowej. „Le Figaro”, „L’Opinion”, „Die Welt”, „The Washington Post”, „The Chicago Tribune”, „La Repubblica”, „Il Messaggero”, „El Mundo” plus dziesiątki pomniejszych redakcji z całego świata, od Wenezueli, Kanady i Brazylii, poprzez Izrael, Senegal, Zjednoczone Emiraty Arabskie, aż po Singapur i Nową Zelandię publikowały teksty wspólnie z „Wszystko co Najważniejsze”, przygotowane i pieczołowicie tłumaczone w warszawskiej siedzibie Instytutu Nowych Mediów, z wsparciem organizacyjnym w naszym biurze w Paryżu.
„Pozbycie się kompleksów przez wyprostowanych Polaków (albo: przez Polaków, którzy się wreszcie wyprostowali) to jedno z największych osiągnięć epoki” – zaznacza Eryk Mistewicz.