Olaf Scholz w ogniu krytyki w Niemczech za wizytę na Ukrainie

Upadek rządu w Niemczech - Olaf Scholz

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz bronił swojej niedawnej wizytę na Ukrainie, która spotkała się z krytyką w kraju. 4 grudnia w Bundestagu tłumaczył, że kluczowe jest prowadzenie rozmów z Ukrainą na temat jej planów, szczególnie przed nadchodzącą zimą, która wiąże się z wielkimi zagrożeniami.

Olaf Scholz w ogniu krytyki w Niemczech

.”Trzeba to robić bardzo szczegółowo i intensywnie” – podkreślił kanclerz. Dodał, że istnieje jedna zasada, której należy zawsze przestrzegać: decyzje dotyczące przyszłości Ukrainy nie powinny być podejmowane bez jej udziału. „To Ukraina ma prawo przemyśleć swoją sytuację, rozmawiając z najlepszymi przyjaciółmi i sojusznikami. I to dokładnie zrobiłem” – zaznaczył Olaf Scholz.

Olaf Scholz odniósł się do niemieckiej pomocy zbrojeniowej o łącznej wartości około 28 mld euro, określając ją jako „wielki znak solidarności”. Podkreślił, że Niemcy wciąż będą wspierać Ukrainę, ale jednocześnie po raz kolejny bronił swojej decyzji o niedostarczaniu pocisków manewrujących Taurus o dalekim zasięgu.

2 grudnia Olaf Scholz pojechał do Kijowa, gdzie obiecał Ukrainie kontynuację wsparcia w postaci czołgów i rakiet. Jego zapowiedzi spotkały się jednak z krytyką zarówno ze strony opozycji, jak i koalicjanta, partii Zielonych. Politycy zarzucili Scholzowi, że nie zapowiedział żadnego nowego wsparcia. Dodatkowo pojawiły się sugestie, że wizyta w Kijowie mogła być częścią kampanii wyborczej przed przedterminowymi wyborami do Bundestagu, które odbędą się w lutym.

Rosyjskie wpływy na Zachodzie

.Na temat wciąż żywej nadziei części środowisk politycznych na Zachodzie na zawarcie porozumienia z Rosją kosztem interesów Ukrainy oraz Europy Środkowo-Wschodniej, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście “Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana“.

“Zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do tego, że aby zrealizować jakąkolwiek inicjatywę wypływającą z „wału ochronnego”, trzeba kapitału z Zachodu. Stypendia, granty, książki, zjazdy. Tak było przez pokolenia. Stąd m.in. poczucie wyższości Zachodu. Teraz, po raz pierwszy od paru pokoleń, niektórzy Polacy i niektóre centra w Polsce mają już trochę własnego kapitału i nie muszą stać w kolejce po kartki na kawę. Oby te zasoby nie zostały roztrwonione. Oby zostały użyte do wspólnotowych celów. I oby Ukraina i Polska (dwa kraje, które ze względu na obszar i względnie liczną ludność grałyby wiodącą rolę w nowym układzie sił w Europie) stały się naturalnymi sprzymierzeńcami. Bez tego nie da się osiągnąć trwałości jakiegokolwiek przełomu”.

“Siódmego lutego 2023 r. „New York Times” opublikował artykuł Christophera Caldwella, który patrzy na wojnę rosyjsko-ukraińską z punktu widzenia deep state. Caldwell zastanawia się, czy ta wojna dubluje wojnę „w okopach” (tzn. I wojnę światową), czy raczej wojnę „ruchliwą” (II wojnę światową). Następnie stwierdza: „Źródła inwazji na Ukrainę to skomplikowana kombinacja trendów historycznych po zakończeniu zimnej wojny, przypadkowych wydarzeń ekonomicznych i długotrwałej geopolitycznej strategii”. I użala się nad ciężkim losem Rosji: „Największe państwo świata [Rosja] nie ma wygodnego okna na świat”. Ani mu się śni Europa jako kultura, której należy bronić: „Ta wojna nie jest wojną o wartości”. O dekolonizacji nawet nie wspomina. Wielu Amerykanów (nie mówiąc już o zachodnich Europejczykach) rozumuje podobnie. Chciałabym, aby Ukraina pokazała Caldwellom tego świata, że to jest wojna o wartości. Ale metody jej wygrania są tradycyjne: pieniądze na broń i determinacja ludności”.

.”Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 grudnia 2024