„Oppenheimer” Christophera Nolana nagrodzony Oskarem 2024 dla najlepszego filmu

Oppenheimer

„Oppenheimer” Christophera Nolana otrzymał 10 marca siedem Oscarów, m.in. za najlepszy film i reżyserię. Dwie nagrody przypadły brytyjsko-polsko-amerykańskiej koprodukcji „Strefa interesów” Jonathana Glazera. Poruszającym momentem gali było przyznanie statuetki za dokument „20 dniom w Mariupolu” Mstyslava Chernova.

„Oppenheimer” najlepszym filmem 2024

.Film Christophera Nolana „Oppenheimer” zgodnie z przewidywaniami krytyków zdobył najwięcej, bo aż siedem nagród, w tym najlepszy film i reżyserię. „Tylu ludzi wyniosło mnie na te szczyty, na tę scenę” – zaczął Nolan, dziękując współtwórcom obrazu. „Nie ma słów, by opisać waszą pracę. Podróż z kinem trwa dopiero sto lat. Ale wiele dla mnie znaczy, że mogę być istotną częścią tej podróży” – zapewnił.

Tytułowa rola w jego filmie zapewniła Oscara Cillianowi Murphy’emu, który od momentu ogłoszenia nominacji był jedynym faworytem. „To była wspaniała podróż. Przez ostatnich dwadzieścia lat nie doświadczyłem czegoś podobnego” – stwierdził aktor. „Jestem dziś bardzo dumnym Irlandczykiem” – podkreślił i zadedykował Oscara „tym, którzy walczą o pokój na całym świecie”. 

Niespodzianką nie była także nagroda za najlepszą rolę drugoplanową dla Roberta Downeya Jr. „Dziękuję mojemu okropnemu dzieciństwu i Akademii. W tej kolejności” – podkreślił aktor, dla którego jest to pierwszy Oscar w karierze. „Dziękuję mojemu weterynarzowi, czyli mojej żonie Susan. Znalazła mnie, kiedy byłem zagubionym zwierzątkiem i sprawiła, że wróciłem do życia. Potrzebowałem tej pracy bardziej niż ona mnie. Wiedział o tym Chris Nolan” – mówił Downey Jr., kłaniając się całej obsadzie „Oppenheimera”. „Oppenheimer” triumfował ponadto w kategoriach najlepsza muzyka (Ludwig Göransson), zdjęcia (Hoyte Van Hoytema) i montaż (Jennifer Lame).

Pierwszy Oskar dla Ukrainy

.Jednym z najbardziej poruszających momentów 96. gali oscarowej było przyznanie statuetki za najlepszy dokument twórcom „20 dni w Mariupolu”. „To pierwszy Oscar w historii Ukrainy” – zwrócił uwagę reżyser i scenarzysta Mstyslav Chernov. „Jestem zaszczycony, ale zapewne będę pierwszym reżyserem stojącym na tej scenie, który powie, że chciałby nigdy nie nakręcić tego filmu. Chciałbym, żeby Rosja nigdy nie zaatakowała Ukrainy i nie okupowała naszych miast. Oddałbym całe to uznanie, jakiego doświadczam, byleby Rosja nie zabijała dziesiątek tysięcy Ukraińców. Chcę, żeby uwolnili wszystkich zakładników, żołnierzy broniących swego kraju oraz cywili siedzących w więzieniach. Ale nie zmienię historii. Nie zmienię przeszłości” – zaznaczył. I zwrócił się do zebranych: „Jesteście najbardziej utalentowanymi ludźmi na świecie. Możecie zadbać o to, żeby historię opowiadano jak należy i prawda zwyciężyła. I żeby mieszkańcy Mariupolu i ci, co oddali swe życie, nigdy nie zostali zapomnieni. Bo kino tworzy wspomnienia, a wspomnienia tworzą historię” – zakończył słowami, które będą cytowane długo po tym, jak opadnie blichtr oscarowej nocy. 

Cztery statuetki – dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Emma Stone), za kostiumy (Holly Waddington), scenografię (James Price i Shona Heath) oraz charakteryzację i fryzury (Nadia Stacey, Mark Coulier i Josh Weston) – przypadły „Biednym istotom” Yorgosa Lanthimosa. 

Zrealizowana w koprodukcji brytyjsko-polsko-amerykańskiej „Strefa interesów” Jonathana Glazera pięć nominacji zamieniła na dwie statuetki – za najlepszy dźwięk (Tarn Willers i Johnnie Burn) oraz pełnometrażowy film międzynarodowy. Reżyser zaczął przemowę od podziękowań dla producentów, w tym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, oraz Muzeum w Auschwitz za to, że okazało zaufanie ekipie. „Strefa interesów pokazuje, dokąd prowadzi dehumanizacja i jak przeszłość odbija się w teraźniejszości” – wskazywał twórca. „Trwają okupacje, konflikty, ginie w nich tylu niewinnych ludzi – w Izraelu, w Gazie. To wszystko są ofiary tej właśnie dehumanizacji. Jak postawić temu opór?” – pytał Glazer.

W kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa bezkonkurencyjna okazała się Da’Vine Joy Randolph. Aktorka wystąpiła u boku również nominowanego Paula Giamattiego w „Przesileniu zimowym” Alexandra Payne’a. Zagrała kucharkę, która zostaje na święta Bożego Narodzenia w ekskluzywnej szkole dla chłopców – kobietę, która wciąż opłakuje zmarłego na wojnie syna i próbuje ułożyć sobie życie na nowo.

Publiczność w Los Angeles zgotowała Randolph długą stojącą owację. „To takie dobre uczucie” – mówiła wzruszona aktorka, odbierając nagrodę. „Nie sądziłam, że tak się potoczy moja kariera. Zaczynałam jako piosenkarka i matka powiedziała mi, żebym szła do teatru, bo to coś dla mnie. Dziękuję matce i wszystkim, których spotkałam na swojej drodze. Od zawsze chciałam być inna, a teraz zrozumiałam, że wystarczy być sobą. Byłam jedyną czarną dziewczyną w klasie i dlatego dziękuję osobie, która powiedziała, że mam w sobie to coś. Dzięki tobie mogłam iść swoją ścieżką” – dodała, nie powstrzymując łez.

Oskary dla „Anatomii upadku”

.Za najlepszy scenariusz adaptowany Amerykańska Akademia Filmowa wyróżniła Corda Jeffersona za „Amerykańską fikcję”. W kategorii scenariusz oryginalny uhonorowano Justine Triet i Arthura Harariego za „Anatomię upadku”. „Ta nagroda pozwoli mi lepiej przetrwać kryzys wieku średniego” – żartowała francuska reżyserka, wspominając trudne początki pracy nad filmem, które przypadły na czas pandemicznego lockdownu. „Anatomia upadku” – nieoczywisty dramat sądowy i historia kryzysu małżeńskiego zarazem – jest jednym z najczęściej wyróżnianych obrazów ostatnich miesięcy. W maju zdobyła canneńską Złotą Palmę. 

Najlepszym krótkometrażowym dokumentem został „Ostatni warsztat” Bena Proudfoota i Krisa Bowersa. 

Statuetkę za najlepszy pełnometrażowy film animowany przyznano „Chłopcu i czapli” Hayao Miyazakiego, a za krótkometrażowy film animowany – „War Is Over! Inspired by the Music of John and Yoko” Dave’a Mullinsa i Brada Bookera. Oscar za efekty specjalne powędrował do Takashiego Yamazakiego, Kiyoko Shibuyi, Masakiego Takahashiego i Tatsujiego Nojimy („Godzilla Minus One”). 

Najlepszym krótkometrażowym filmem aktorskim okrzyknięto „Zdumiewającą historię Henry’ego Sugara” Wesa Andersona, a najlepszą piosenką – „What Was I Made For?” Billie Eilish i Finneasa O’Connella z filmu „Barbie”. 

Tradycyjnie w trakcie uroczystości wspominano ludzi kina, którzy odeszli w ciągu ostatnich miesięcy, wśród nich Robbiego Robertsona, Williama Friedkina, Jane Birkin, Matthew Perry’ego, Johna Baileya, Tinę Turner, Normana Jewisona, Ryuichiego Sakamoto, Toma Wilkinsona, Piper Laurie, Richarda Roundtree i Ryana O’Neala.

„Oppenheimer” nie był pierwszy

.Nagrodzony Oskarem 2024 „Oppenheimer” nie był pierwszym filmem, którego twórców zainspirowała historia tworzenia bomby atomowej. Fabuły innych produkcji filmowych na ten temat analizuje na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Emil GOŁOŚ, socjolog i sekretarz redakcji „WcN”. „Większość filmów poruszała temat zimnej wojny, zagrożenia jądrowego i wzajemnego zagwarantowanego zniszczenia w sposób poważny, wręcz dramatyczny, ale powstawały też czarne komedie, utrzymywane w konwencji absurdu. Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę w reżyserii Stanleya Kubricka stał się jednym z najpopularniejszych filmów dotyczących tej problematyki. Jest on drwiną z zimnowojennej obawy przed konfliktem nuklearnym między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi. Scenariusz powstał na podstawie powieści Red Alert z 1958 roku, autorstwa Petera George’a, który był również jego współautorem. Film opowiada o niezrównoważonym generale Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, który nakazuje wyprzedzający atak nuklearny na Związek Radziecki. Prezydent USA i jego doradcy próbują zatrzymać samolot, który zmierza w stronę Związku Radzieckiego, by rozpocząć wojnę nuklearną. Dzieło Kubricka pokazuje w sposób groteskowy, co by się stało, gdyby osoba niezrównoważona mogła zdecydować o wybuchu konfliktu nuklearnego. Ten strach został w ludziach do teraz. Co się stanie, gdy osoba rządząca mocarstwem atomowym naciśnie czerwony guzik? Obawa przed zagładą to nie jedyne, co bomba atomowa wprowadziła do naszego życia” – pisze Emil GOŁOŚ.

PAP/Daria Porycka/WszystkocoNajważniejsze/ad

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 marca 2024