Oskar Schindler – bohater o kontrowersyjnym życiorysie

115 lat temu, 28 kwietnia 1908 r., urodził się Oskar Schindler, niemiecki przedsiębiorca i szpieg Abwehry, który podczas II wojny światowej ocalił ponad tysiąc Żydów.
.„Muszę przyznać, że po zbadaniu pierwszego okresu jego życia zadałem sobie pytanie: W co ja się wpakowałem?! Ten Schindler w niczym nie przypomina postaci granej w filmie przez Liama Neesona. (…) Przecież Schindler po wojnie znajdował się na szczycie czeskiej listy poszukiwanych zbrodniarzy wojennych! Czesi do dziś uważają go za bandziora i denerwują się, gdy słyszą, że Schindler był wielkim bohaterem” – twierdzi David M. Crowe, autor książki „Oskar Schindler. Prawdziwa historia”.
Oskar Schindler – działalność przedwojenna
.Oskar Schindler urodził się 28 kwietnia 1908 r. w miejscowości Svitavy (niem. Zwittau) na Morawach należących wówczas do Austro-Węgier (obecnie Czechy), w rodzinie Niemców sudeckich. Imał się różnych zajęć – m.in. prowadził sklep z maszynami rolniczymi oraz szkołę jazdy, służył w wojsku czechosłowackim.
W 1935 r., jak większość niemieckojęzycznej młodzieży w Sudetach, wstąpił do Partii Niemców Sudeckich. Rok później rozpoczął współpracę z Abwehrą. Był to moment narastania konfliktu między III Rzeszą a Czechosłowacją. Działał przeciwko swojemu państwu, za co w 1938 r. został aresztowany przez władze czechosłowackie i skazany na śmierć. Został ułaskawiony po aneksji Kraju Sudeckiego przez III Rzeszę. Po wyjściu na wolność wstąpił do NSDAP.
Wedle słów Davida M. Crowe’a, Oskar Schindler zaangażował się w przygotowywanie inwazji na Polskę. „To Schindler miał zdobyć jeden z mundurów Wojska Polskiego, który został potem użyty do słynnej prowokacji gliwickiej. Czyli pozorowanego ataku esesmanów przebranych za polskich żołnierzy na niemiecką radiostację na Śląsku. Atak ten posłużył następnie Hitlerowi za pretekst do napaści na pański kraj” – mówił w wywiadzie dla „Historia Do Rzeczy”.
Krótko po wybuchu wojny Oskar Schindler udał się do okupowanego Krakowa w nadziei na zbicie fortuny.
Fabryka Schindlera
.Dzięki układom, łapówkom i czarnorynkowej działalności w listopadzie 1939 r. przejął od zbankrutowanego żydowskiego przedsiębiorcy Abrahama Bankiera podupadłą Fabrykę Naczyń Emaliowanych i Wyrobów Blaszanych „Rekord” na krakowskim Zabłociu, tworząc w jej miejsce Deutsche Emailwarenfabrik (DEF) – Niemiecką Fabrykę Wyrobów Emaliowanych. W skrócie nazwał ją „Emalia”.
Mała firma w podkrakowskim Zabłociu, która zaczęła produkować naczynia kuchenne dla niemieckiej armii, zaczęła rosnąć skokowo. Już po trzech miesiącach zatrudniała około 250 polskich pracowników, w tym siedmiu Żydów. Pod koniec 1942 r. rozrosła się do ogromnej fabryki emalii i amunicji, zajmującej około 45 tys. metrów kwadratowych i zatrudniającej prawie 800 mężczyzn i kobiet. Wśród nich 370 było Żydami z krakowskiego getta, które Niemcy utworzyli po wkroczeniu do miasta.
„Jako hedonista i hazardzista z natury, Schindler szybko przyjął rozrzutny styl życia, bawiąc się do późnych godzin nocnych, spędzając czas z wysokimi oficerami SS i romansując z pięknymi Polkami. Schindler nie różnił się od innych Niemców przybyłych do Polski w ramach administracji okupacyjnej i ich współpracowników. Jedyną rzeczą, która odróżniała go od innych spekulantów wojennych, było jego humanitarne traktowanie pracowników, zwłaszcza Żydów” – napisano na stronie izraelskiego Instytutu Yad Vashem.
W szczytowym momencie w 1944 r. fabryka zatrudniała 1,7 tys. osób, w tym co najmniej 1 tys. Żydów. Historycy przyznają, że początkowo o zatrudnianiu Żydów decydowały najpewniej względy ekonomiczne (stanowili bardzo tanią siłę roboczą). Relacje uczestników tamtych wydarzeń wskazują jednak, że z czasem chodziło mu już tylko o ratowanie ludzi.
Oskar Schindler i stosunek do pracowników
.Przy selekcji robotników Oskar Schindler wybierał przede wszystkim osoby, które w obozie mogłyby zostać uznane za niezdolne do pracy, przez co groziła im śmierć – dzieci, kobiety, osoby starsze i nie do końca sprawnych fizycznie mężczyzn. Przedstawiał ich jako niezastępowalnych specjalistów, mechaników i metalurgów, zbyt cennych, by zesłać ich do Auschwitz.
Początkowo fabryka wytwarzała naczynia, ale później przeszła częściowo na produkcję zbrojeniową; dzięki temu zakład, jako kluczowy dla wysiłku wojennego, zyskiwał specjalne przywileje, a Schindler – ważki argument przy dopominaniu się o swych robotników.
W 1943 r. zlikwidowano krakowskie getto. Pozostałych przy życiu Żydów przesiedlono do obozu pracy (później koncentracyjnego) w Płaszowie na przedmieściach Krakowa. Komendantem obozu był Amon Göth, znany z sadystycznych skłonności, które zyskały mu przydomek Rzeźnika z Płaszowa. Wykorzystując zamiłowanie SS-mana do alkoholi i innych luksusowych towarów, Oskar Schindler zaopatrywał go w pożądane luksusy i przy okazji pielęgnował wzajemne kontakty towarzyskie. Dzięki temu przekonał Götha, by na przylegającej do fabryki parceli zbudować podobóz dla jego żydowskich robotników.
Nie groziły im tam niewyobrażalne okrucieństwa, jakie w głównym obozie były na porządku dziennym; racje żywnościowe, choć wciąż niewielkie, były jednak większe. Oskar Schindler kupował jedzenie dla więźniów na czarnym rynku, pozwalano na łączenie się rodzin, nie było znęcania się i wyniszczającej pracy ponad siły. „Przez cały okres naszej pracy (dla Schindlera) nie było ani jednego zgonu z przyczyn innych niż naturalne” – pisali później ocaleni Żydzi.
Gestapo kilkakrotnie aresztowało Schindlera w związku z podejrzeniami o korupcję i niedozwoloną pomoc dla Żydów. Nigdy nie postawiono mu zarzutów, prawdopodobnie dzięki wręczanym łapówkom.
Oskar Schindler – bohater ratujący Żydów
.Pod koniec 1944 r. zarządzono ewakuację Płaszowa i pozostałych obozów w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej. Jednak Schindler, zamiast ewakuować swój zakład zgodnie z otrzymanym rozkazem, z powodzeniem interweniował u władz i uzyskał pozwolenie na przeniesienie produkcji do zakładu w Brünnlitz (obecnie Brněnec) w Kraju Sudeckim.
David M. Crowe uważa ten moment za przełomowy. Schindler „mógł zakończyć działalność w Krakowie i wycofać się na zachód, zabierając to, co zarobił. Zaryzykował jednak swoje życie i pieniądze, by ocalić jak najwięcej Żydów” – mówił w wywiadzie dla magazynu „Forbes”.
Do nowej fabryki mieli zostać przeniesieni wszyscy dotychczasowi pracownicy DEF (a także wielu potajemnie dodanych do list więźniów z Płaszowa). Mimo to ok. 800 mężczyzn (w tym 700 Żydów) i ok. 300-400 kobiet skierowano do obozów w Gross-Rosen i Auschwitz. Od pewnej śmierci uratowała ich po raz kolejny interwencja Schindlera.
Do końca wojny fabryka w Brünnlitz wyprodukowała zaledwie jeden wagon amunicji. Iluzję zakładu niezbędnego dla wysiłku wojennego podtrzymywały przez cały ten czas fałszowane przez Schindlera dokumenty. W tym miejscu do wyzwolenia przez Armię Czerwoną 9 maja 1945 r. dotrwało we względnym bezpieczeństwie ponad tysiąc Żydów. „Swoje życie zawdzięczamy wyłącznie wysiłkom dyrektora Schindlera i jego ludzkiemu postępowaniu wobec swoich robotników” – pisali ocaleni w liście, który po wojnie zapewnił Schindlerowi i jego żonie bezpieczeństwo.
Za jeden z najbardziej niezwykłych czynów humanitarnych Oskara Schindlera i jego żony Emilie – Instytut Yad Vashem uznało uratowanie ok. 120 żydowskich więźniów z Goleszowa (podobozu Auschwitz). Wtłoczeni do zaplombowanych wagonów bydlęcych, pozbawieni wody i jedzenia, zostali przewiezieni w środku zimy na zachód, pod bramę Brünnlitz. Tylko dzięki szybkiej ingerencji Schindlerów strażnicy transportu dali się przekonać, że półżywi ludzie w wagonach są pilnie potrzebni w fabryce i nie wolno odsyłać ich z powrotem. Ze 120 mężczyzn przeżyło 107. Schindler zapewnił im opiekę lekarską, zadbał też o należyty pochówek zmarłych na kwaterze katolickiego cmentarza, wykupionej specjalnie w tym celu.
Sprawiedliwy wśród Narodów Świata
.Schindlerowi wiodło się po wojnie nie najlepiej. Wraz z żoną przedostał się na kontrolowane przez zachodnich aliantów terytorium Niemiec. Prasa w kraju pisała o jego działalności w czasie wojny, ale w niemieckim społeczeństwie narodowy socjalizm trzymał się mocno: działania Schindlera były nieraz potępiane, podnosiły się nawet głosy, że powinien był trafić do komory gazowej razem ze swoimi Żydami.
W 1949 r. Oskar Schindler wyemigrował z żoną do Argentyny; w opłaceniu podróży przez Atlantyk pomogli mu uratowani Żydzi. W nowym miejscu usiłował – bez powodzenia – uprawiać rolę i hodować zwierzęta. W 1957 r. wrócił do Niemiec, gdzie, znów bez sukcesu, próbował swych sił w branży budowlanej. Mimo skromnej pomocy przesyłanej przez ocalonych Żydów i organizacje żydowskie, z problemami finansowymi Oskar Schindler borykał się do końca życia.
W 1962 r. w Alei Sprawiedliwych w Yad Vashem zasadzono drzewko na cześć Schindlera.
Oskar Schindler zmarł 9 października 1974 r. w skromnych warunkach w Hildesheim, ówczesnych Niemczech Zachodnich. Do śmierci utrzymywał kontakty z niektórymi ze swych dawnych robotników.
„Nasza wdzięczność wiele dla niego znaczyła. Myślał o nas – Schindlerjuden, Żydach Schindlera – jak o swoich dzieciach, których w rzeczywistości nigdy nie miał. Poprosił, by go pochować w Jerozolimie. Moje dzieci tam są – powiedział kiedyś. Pochowano go na górze Syjon; jest jedynym członkiem partii nazistowskiej, który tam spoczywa. Na jego grobie widać mnóstwo kamyków, dowodów pamięci, pozostawionych przez tych, którzy go znali, i przez nieznajomych, pamiętających o jego odwadze i wszystkich tych istnieniach ludzkich, które ocalił” – czytamy w książce „Chłopiec z listy Schindlera” Leona Leysona (2013).
Rozgłos Schindlerowi zapewnił film Stevena Spielberga „Lista Schindlera”(1993), który powstał na podstawie opublikowanej w 1982 r. powieści Thomasa Keneally’ego.
24 czerwca 1993 r. Instytut Yad Vashem uznał Emilie i Oskara Schindlerów za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Polscy bohaterowie ratujący Żydów podczas II wojny światowej
.We „Wszystko Co Najważniejsze” regularnie ukazują się artykuły poświęcone problematyce Holokaustu, historii polskich Żydów oraz relacjom między Polakami i Żydami. Autorami tekstów są np. Mordecai PALDIEL i Jan ŚLIWA.
Pierwszy z nich, były wieloletni dyrektor w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie, w tekście pt. „Bohaterscy Polacy czasu wojny” zwraca uwagę na fakt, że „polscy dyplomaci podjęli brawurową próbę uratowania tysięcy Żydów. W jej wyniku uratowano przed śmiercią co najmniej kilkaset osób”.
„Po upadku Polski na początku II wojny światowej kilka polskich placówek dyplomatycznych w innych państwach nadal prowadziło działalność. W szwajcarskim Bernie ambasador Aleksander Ładoś oraz jego dwaj główni współpracownicy Stefan Ryniewicz i Konstanty Rokicki rozpoczęli szeroko zakrojoną operację ratowania polskich Żydów. Punktem wyjścia było pozyskanie kilkudziesięciu paragwajskich dokumentów od Rudolfa Hügli, berneńskiego konsula Paragwaju. Na dokumenty te naniesiono nazwiska polskich Żydów jako rzekomych obywateli Paragwaju i odpowiednio je opieczętowano, dzięki czemu niektórym Żydom zamieszkującym część Polski znajdującą się pod okupacją sowiecką udało się uciec do Japonii. Tam z kolei polskie przedstawicielstwo wystawiło im prawdziwe paszporty, z którymi udali się do innych krajów” – pisze Mordecai PALDIEL.
Jan ŚLIWA, publicysta oraz pasjonat języków i kultury, pisze zaś o „miłosiernych Samarytanach w czasie zagłady”. Jak twierdzi, „Holokaust to ciągle powracający temat. Moim zdaniem główną przeszkodą na drodze do obiektywnej dyskusji jest trudność wyobrażenia sobie gehenny tamtych czasów, nie tylko rozumem, ale uczuciami i zmysłami. Analizowanie strachu nie jest tym samym co strach. Szczególnie na bogatym i zadbanym Zachodzie jest to dziś już prawie niemożliwe”.
„Niektórzy porównują okupację Polski do okupacji Francji lub innych krajów zachodnich. Te przypadki nie mają ze sobą nic wspólnego. Niemcy wprowadzili precyzyjną hierarchię ludzkich ras. Sami określili się oczywiście jako Herrenvolk, rasa panów. Nieco niżej byli Skandynawowie, również nordycy. Francuzi byli całkiem nieźli, do tego lepiej było korzystać z Paryża, niż go niszczyć. Na samym dole byli Żydzi, prawdziwe nieszczęście, jak mówił popularny niemiecki slogan propagandowy. Minimalnie wyżej stali Słowianie: Polacy, Ukraińcy, Rosjanie. Slawen, Sklaven, Słowianie – niewolnicy, brzmi podobnie. Ich pech polegał na tym, że żyli na terenie, który Niemcy chcieli zdobyć dla siebie. Lebensraum im Osten, przestrzeń życiowa na wschodzie. By to osiągnąć, stworzyli wspaniały Generalplan Ost, przedstawiający przyszłą krainę mlekiem i miodem płynącą – dla wyższych rasowo. Dla innych nie zostało wiele miejsca. Na razie Polacy byli wciąż potrzebni, by produkować żywność dla Niemców i pracować w ich fabrykach. Ale życie Polaka było tylko wtedy coś warte, gdy było użyteczne dla rasy panów; nie miało żadnej wartości samo w sobie. Racje żywnościowe były dla „ras niższych” bardzo małe, głód miał wyeliminować słabsze osobniki. Śmierć zarządzana przez Niemców była typową karą, tak typową, że aż zwyczajną“.
„Polaków karano śmiercią oczywiście za pomoc Żydom (nawet za podanie im kromki chleba, wiele takich przypadków znajdziemy w archiwach dokumentujących tę wojnę), ale też za niedostateczne wywiązywanie się z dostaw wieprzowiny dla niemieckich panów lub posiadanie radia, które pozwalało słuchać audycji Londynu i polskiego rządu na uchodźstwie” – pisze Jan ŚLIWA.
PAP/Katarzyna Krzykowska/WszystkoCoNajważniejsze/PP