Pakt Migracyjny wchodzi w życie

Ministrowie finansów państw unijnych we ostatecznie zatwierdzili pakt migracyjny. Przeciwko głosowały trzy kraje: Polska, Słowacja i Węgry. Pakt ma kompleksowo regulować sprawy migracji w Unii Europejskiej, w tym kwestie związane z pomocą udzielaną krajom znajdującym się pod presją migracyjną.
Rada Unii Europejskiej zatwierdziła Pakt Migracyjny
.Przyjęty pakiet zawiera łącznie 10 tekstów legislacyjnych. 9 kwietnia zaakceptował go Parlament Europejski. Głosowanie ministrów finansów i gospodarki na posiedzeniu we wtorek w Brukseli kończy więc proces legislacyjny. Większość regulacji ma obowiązywać dopiero od 2026 r.
Jednym z rozwiązań w ramach paktu jest mechanizm obowiązkowej solidarności. Ma on polegać na udzielaniu wsparcia krajom znajdującym się pod presją migracyjną przez pozostałe państwa członkowskie. Rozwiązaniami branymi pod uwagę będą m.in. przyjęcie osób w liczbie ustalonej przez Komisję Europejską lub udzielenie pomocy finansowej w wysokości 20 tys. euro za osobę.
Utrata suwerenności państw członkowskich to nie jedyne zagrożenie
Dariusz LIPIŃSKI, poseł na Sejm V i VI kadencji, do 2014 r. polityk Platformy Obywatelskiej zaznacza na łamach Wszystko co Najważniejsze, że jeśli demokracja jest ustrojem, w którym obywatele sprawują władzę poprzez wybieranych przez siebie przedstawicieli, nie ulega wątpliwości, że wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej są demokratyczne, ale sama Unia już taka nie jest. Suma bytów demokratycznych nie jest bytem demokratycznym. Jest to fakt, którego nikt nie neguje, chociaż najczęściej jest on przemilczany.
„W Unii nie ma monteskiuszowskiego trójpodziału władz. Komisja Europejska posiada cechy administracji publicznej i władzy wykonawczej, ale ma też niemal wyłączne prawo inicjatywy legislacyjnej, a także prawo wymierzania kar; jest więc hybrydą wykonawczo-ustawodawczą z elementami władzy sądowniczej. Rada, na odwrót, jest hybrydą ustawodawczo-wykonawczą: posiada (najczęściej wspólnie z Parlamentem) uprawnienia legislacyjne, a w niektórych dziedzinach decyzyjne. Parlament nie jest legislatywą w takim stopniu jak ustawodawcy w demokratycznych państwach, np. nie posiada prawa inicjatywy, a jego uprawnienia kontrolne są niewielkie. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest nie tylko władzą sądowniczą, ale często (co najmniej od czasu sprawy Costa przeciwko ENEL w 1964 r.) skutecznie – poprzez swoje interpretacje zmieniające treść traktatów – także ustawodawczą” – zaznacza autor.
Wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego nie wpływa na to, kto sprawuje w Unii władzę wykonawczą. Skład zarówno Komisji Europejskiej, jak i Rady odzwierciedla to, kto pełni władzę w państwach członkowskich, a nie jakie frakcje są najsilniej reprezentowane w Parlamencie.
W jego ocenie niezależnie od ich wyniku, wybory do Parlamentu Europejskiego nie dają możliwości zmiany władzy wykonawczej. W Unii nie istnieje opozycja, która w wyniku wyborów mogłaby zdobyć władzę, ani władza wykonawcza, która byłaby zmuszona przez wyborców do przejścia do opozycji. To, czy w wyborach do Parlamentu Europejskiego najwięcej mandatów zdobędą nominalni chadecy, czy socjaliści, czy liberałowie bądź Zieloni, nie ma żadnego znaczenia. Ten mechanizm jest genetycznie wbudowany w procedury i strukturę władz Unii.
„W niniejszych rozważaniach nie chodzi o ubolewanie nad postępującą laicyzacją czy przypominanie losów zapisu o chrześcijańskich korzeniach Europy w preambule do niedoszłego Traktatu konstytucyjnego – są to odrębne zagadnienia. Chodzi o stwierdzenie samego faktu pisania historii (a tym samym tożsamości) Europy na nowo. A przecież w dzisiejszej Unii brukselskie centrum jest jeszcze częściowo mitygowane przez państwa członkowskie. W projektowanym centralistycznym superpaństwie takie cenzorskie praktyki będą mogły jedynie się nasilać” – podsumowuje.