BRICS stanie się przeciwwagą dla Zachodu?
Ministrowie spraw zagranicznych BRICS – Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz Republiki Południowej Afryki – spotkają się w czwartek w Cape Town w RPA. Blok pięciu państw – przypomina agencja Reutera – chce stać się przeciwwagą dla zachodniej dominacji geopolitycznej, a atak Rosji na Ukrainę dał mu nowy impuls.
Planowane rozszerzenie BRICS
.Blok BRICS pozycjonuje się jako alternatywa wobec Zachodu i „jako droga dla wschodzących potęg” – wyjaśnia Cobus van Staden z Południowo Afrykańskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, cytowany przez agencję Reutera.
Jednym z tematów czwartkowego posiedzenia oraz sierpniowego szczytu będzie kwestia rozszerzenia bloku. Uważa się, że Wenezuela, Argentyna, Iran, Algieria Arabia Saudyjska i Emiraty Arabskie znajdują się na liście kandydatów. Przyłączenie państw będących kluczowymi światowymi eksporterami ropy znacznie wzmocniłoby BRICS.
Putin zaproszony na szczyt państw członkowskich
.Czwartkowe posiedzenie poprzedza planowany na sierpień szczyt, który już stał się przedmiotem kontrowersji; został nań zaproszony prezydent Rosji, Władimir Putin, na którym od marca ciąży nakaz aresztowania wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Powodem wydania nakazu była przymusowa deportacja ukraińskich dzieci z okupowanych terenów do Rosji. Gospodarz spotkania, Republika Południowej Afryki, jest więc zobowiązana do aresztowania go, gdyby pojawił się na sierpniowym szczycie. Dyskutowane są różne opcje, łącznie z przeniesieniem spotkania do Chin. Dla RPA „najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Putin zrezygnował z przyjazdu” – zauważa cytowany przez agencję Reutera niezależny analityk Nic Borain.
We wtorek opozycyjna partia Democratic Alliance oświadczyła, że wniosła powództwo przedsądowe, które miałoby zmusić rząd do wypełnienia swoich zobowiązań, a więc zatrzymania prezydenta Rosji i przekazania go Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu „gdyby tylko Putin postawił stopę na południowoafrykańskiej ziem” – zapowiedział Glynnis Breytenbach, piastujący w gabinecie cieni funkcję ministra sprawiedliwości. Breytenbach wyjaśnił, że opozycja chce uniknąć powtórki z 2015 roku, kiedy Pretoria nie aresztowała ówczesnego prezydenta Sudanu Omara Hassana al-Bashira, który również był ścigany przez MTK.
Euroatlantyzm i eurazjanizm
.„Europa, w XIX wieku dominująca nad światem, po podwójnym samobójstwie w wieku XX, stała się cieniem samej siebie. Coś po niej pozostaje do dziś: marynarki i krawaty, suknie wieczorowe, skład orkiestry symfonicznej, Nagrody Nobla, kalendarz i układ metryczny. Ale zwłaszcza zaraz po II wojnie światowej stała się bezsilnym tworem pomiędzy dwoma potęgami – Ameryką i Związkiem Sowieckim. Obecnie jest silniejsza gospodarczo, ale jeszcze słabsza militarnie oraz bez jasnego celu i bez tożsamości innej niż wymuszona. Tożsamością tą miałaby być tolerancja dla wszystkiego oprócz dotychczasowych filarów jej siły” – pisze Jan ŚLIWA, publicysta i informatyk.
Jak podkreśla, „przez kilkadziesiąt lat konflikt między Wschodem a Zachodem dominował nad losami świata. Obecnie – zwłaszcza podczas wojny z Ukrainą – siła Rosji zmalała, za to pojawił się nowy gracz – Chiny. Mimo swoich porażek Rosja rozmaitymi metodami walczy o swoją pozycję i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Robi to pod różnymi nazwami (carska Rosja, Związek Sowiecki, Federacja rosyjska) od ponad dwustu lat. Mimo przepoczwarzania się państwa służby specjalne i ich metody wykazują sporą ciągłość”.
Jan Śliwa twierdzi, że „w ostatnim czasie historia radykalnie przyspieszyła. To przekleństwo komentatora – autor dopieszcza pogłębioną analizę historyczną, cyzeluje sformułowania, a tu nagle wydarzenia przelatują nad głową jak odrzutowiec. Co było przed miesiącem herezją, tydzień temu odważnym sądem, dzisiaj staje się oczywistością. A co się konkretnie stało? Tuż po wzajemnych oświadczeniach Ameryki i Chin, że kraje te uważają się za przeciwników, jeżeli nie wrogów, najpierw Scholz, a za nim Macron udali się z przyjacielskimi wizytami do Chin, szukając nowego, mocnego otwarcia. Macron do tego powtórzył gaullistowskie tezy o konieczności samodzielności strategicznej Europy i uwolnienia się od zależności od Ameryki. To oczywiście rzucenie rękawicy. W czyim to imieniu? Nawet niemieckie media ostro skrytykowały Macrona, podobnie postąpiło wielu niemieckich i brukselskich polityków. Jak widzieliśmy powyżej, pewne idee przykryte są cenzurą, ale tlą się podskórnie i mogą nagle zapłonąć mocnym ogniem. Dlatego właśnie warto je studiować”.
„Chwilę potem polski premier poleciał do Waszyngtonu z deklaracjami, że jeżeli Stany potrzebują w Europie solidnego partnera, to jest nim Polska. I chyba został poważnie potraktowany. Minister spraw zagranicznych wygłosił exposé, najbardziej asertywne od 1939 r. Otwarcie polemizował z planami centralizacji UE i niemieckim w niej przywództwem, które się w tym związku równych nie wiadomo skąd samo wzięło. Niemieccy komentatorzy, od lat traktujący Polskę jak kolonię z przerostem ambicji, krytykują i ironizują. Z kolei Polska ironizuje na temat Francji, która chce dołączyć do klubu wielkich, na 3–4 miejscu. Można tu zadać pytanie, czy Francja ma te ambicje jako Francja, Unia Europejska, francuska Europa, w konkurencji do Niemiec, czy w partnerstwie? A jeżeli w partnerstwie, to jako senior partner czy junior? Francja ma broń atomową i chce istotnie wzmocnić armię. Ma też miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, którym nie ma zamiaru się dzielić. Za to Niemcy mają (na razie) silniejszą gospodarkę. A na wszystko patrzy Ameryka i wyznaczy zwycięzcę sporu. O ile będzie miała na to siły i środki. Bo zbuntowane aspirujące mocarstwa europejskie liczą na to, że nie da rady. A to wepchnie zachodnich obrońców praworządności w sojusz z największymi autokracjami, dziedzicami Dżyngis-chana, ale co tam” – pisze Jan ŚLIWA.
Jak podkreśla, „wspomnieliśmy o Chinach, które stosując się do rady mistrza Sun Tzu, siedzą na wzgórzu i przyglądają się walczącym tygrysom, gotowe do wkroczenia, najlepiej jako rozjemca. A dalej są Indie, najludniejszy kraj świata, oraz średniacy, którzy czyhają na łup lub padlinę. Zmiana układu sił na górze doprowadzi do propagacji przetasowań w dół, co nie musi przebiegać łagodnie”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP