Pełnowymiarowa wojna Izraela z Hezbollahem jest bliższa niż kiedykolwiek wcześniej - „Jerusalem Post”

Pełnowymiarowa wojna Izraela z Hezbollahem

Izraelski rząd uznał za oficjalny cel wojny powstrzymanie ataków libańskiego Hezbollahu na północ kraju i umożliwienie powrotu dziesiątkom tysięcy ewakuowanych z tego regionu. Pełnowymiarowa wojna Izraela z Hezbollahem jest najbardziej prawdopodobna od 7 października 2023 r. – napisał dziennik „Jerusalem Post”.

Pełnowymiarowa wojna Izraela z Hezbollahem w 2024 r.?

.Dotychczas trzema oficjalnymi celami wojny, która wybuchła po ataku Hamasu na Izrael 7 października, było zniszczenie możliwości militarnych i organizacyjnych Hamasu, uwolnienie przetrzymywanych w Strefie Gazy zakładników i zagwarantowanie, że napaść nie będzie mogła być powtórzona w przyszłości. Po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy wspierany przez Iran i kontrolujący południe Libanu Hezbollah zaczął regularnie ostrzeliwać północ Izraela. Wojsko odpowiada ogniem, a wzajemne ataki wymusiły ewakuację kilkudziesięciu tysięcy cywilów z terenów przygranicznych obu państw.

Izrael od dawna deklarował, że podejmie niezbędne działania, by umożliwić ewakuowanym powrót do domów. W ostatnim czasie retoryka izraelskich polityków się zaostrzyła. Decyzja o poszerzeniu celów wojennych zapadła podczas posiedzenia rządu w nocy z 16 na 17 września. Premier Benjamin Netanjahu odbywa 17 września serię „dramatycznych” konsultacji, dotyczących Hezbollahu z wysokimi przedstawicielami establishmentu bezpieczeństwa – podał portal Ynet.

USA starają się zapobiec eskalacji i doprowadzić do dyplomatycznego załagodzenia napięcia. Hezbollah już wcześniej deklarował, że zakończy ataki na Izrael, jeżeli Tel Awiw zgodzi się na zawieszenie broni w Strefie Gazy. Negocjacje z Hamasem dotyczące rozejmu od miesięcy tkwią jednak w impasie. Komentatorzy obawiają się, że otwarty konflikt Izraela z Hezbollahem mógłby przerodzić się w regionalną wojnę z udziałem Iranu.

Region potrzebuje fundamentalnej zmiany w bezpieczeństwie – Benjamin Netanjahu

.Wysłannik prezydenta USA Joe Bidena Amos Hochstein spotkał się 16 września z Netanjahu i ministrem obrony Joawem Galantem. Premier powiedział mu, że mieszkańcy północy kraju nie będą w stanie wrócić do domów bez „fundamentalnej zmiany bezpieczeństwa w regionie”. Hochstein zaznaczył, że zaostrzenie konfliktu nie pomoże ewakuowanym, a ewentualna izraelska ofensywa mogłaby doprowadzić do szerokiego i długotrwałego konfliktu.

Wojna z Hezbollahem jest bliższa niż kiedykolwiek, chociaż wciąż nie ma pewności, że wybuchnie – skomentował 17 września „Jerusalem Post”. Gazeta wyliczyła kilka argumentów na poparcie takiej oceny. Izraelscy politycy deklarowali wcześniej, że większa operacja na północy będzie możliwa po zakończeniu operacji na południu. Wojna w Strefie Gazy wciąż trwa, ale ogłoszono, że armia rozbiła główne siły Hamasu, więc wojsko może skupić się na północy.

Pod koniec sierpnia Izrael przeprowadził też skuteczny atak prewencyjny na szykujący się do poważnego uderzenia Hezbollah. Wojsko ogłosiło, że zniszczyło tysiące wyrzutni rakietowych, przygotowanych do ataku w odwecie za zabicie miesiąc wcześniej przez Izrael militarnego przywódcy Hezbollahu Fuada Szukra. Ten sukces ośmielił izraelskich polityków do dalszych działań – napisał „Jerusalem Post”. Według gazety kolejnym czynnikiem jest też pogoda. Górzyste pogranicze z Libanem nie sprzyja prowadzeniu walk zimą. Jeżeli izraelska armia nie rozpocznie operacji w ciągu najbliższych 4-6 tygodni, ewakuowani utkną poza swoimi domami aż do wiosny – zaznaczył dziennik.

Wojna Izraela z Hamasem

.Na temat wojny Izraela z Hamasem, która rozpoczęła się 7 października 2023 r., na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „To wojna czy powstanie?„.

„Cicha wojna bywa bardziej niebezpieczna niż otwarty spór. Konflikt polityczny łatwo się zamienia wtedy w uporczywe drobne utarczki między rozmaitymi grupami ludności, coraz silniej skłóconymi. Tak się stało w Izraelu. Arabskie samobójczynie wysadzały w powietrze siebie i żydowskich klientów w supermarketach, izraelscy żołnierze wykręcali ręce palestyńskim wyrostkom noszącym butelki z podejrzanym płynem. Na zachód od rzeki Jordan, na terenie, który oficjalnie nie podlegał izraelskiej administracji, powstawały izraelskie osiedla chronione i patrolowane przez wojsko. Jednocześnie w Strefie Gazy budowano podziemne tunele mające wyjścia po stronie Izraela, które z czasem złożyły się na podziemny labirynt zakamarków wykorzystywanych przez Hamas na skład broni i rakiet. Dla Izraela było to zagrożenie, którego nie wolno było ignorować. Jednak bez wywołania silnych protestów na świecie Izrael nie mógł wprowadzić swego wojska na teren Gazy, zarządzić okupacji całej strefy i totalnie zdominować lokalnej ludności”.

.”Teraz, po ataku przeprowadzonym przez Hamas na początku października 2023 r., sytuacja jest zupełnie inna. Trzeba się liczyć z rozmaitymi groźnymi konsekwencjami. Izrael może zlikwidować z trudem wypracowany status autonomicznej Strefy Gazy i może pogodzić się z oskarżeniem, że podejmuje działania do złudzenia przypominające atak Rosji na Ukrainę (z tą różnicą, że Ukraińcy nie dopuścili się żadnej prowokacji). Być może konieczne okaże się zaangażowanie jakichś znacznych sił rozjemczych w Strefie Gazy. Wtedy zapewne w sferze publicznych i akademickich dyskusji powróci sytuacja z późnego okresu wojny w Wietnamie. Rozwinie się dyskusja na temat tego, czy istnieją wojny sprawiedliwe, czy w sytuacji poważnego zagrożenia okrucieństwa popełniane przez silnie zmotywowanych żołnierzy stają się nieuniknione, kiedy zwodzenie polityczne staje się zdradą, jak powstrzymać sojuszników zagrożonej strony przed użyciem broni nuklearnej lub przed innym masowym odwetem” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 września 2024