Pierwsze po wygranej wojnie o Górski Karabach wybory prezydenckie w Azerbejdżanie
W środę 7 lutego w Azerbejdżanie trwają wybory prezydenckie, pierwsze po wrześniowej operacji zbrojnej, w wyniku której Baku przejęło kontrolę nad separatystycznym Górskim Karabachem. Oczekuje się, że głosowanie przyniesie zwycięstwo urzędującego prezydenta Ilhama Alijewa.
Analitycy nie spodziewają się niespodzianek
.Dwadzieścia sześć lokali wyborczych otwarto na terenie Karabachu. Jest to pierwsze głosowanie zorganizowane przez Azerbejdżan w regionie, który od lat 80. XX wieku utrzymywał niezależność od Baku. W symbolicznym geście Ilham Alijew wraz z rodziną oddał głos w lokalu w głównym mieście Karabachu – Hankendi. Pod ormiańską nazwą Stepanakert miasto to było stolicą separatystów do 1 stycznia 2024 roku, gdy struktury parapaństwa zostały rozwiązane.
Wybory odbywają się przy braku opozycji. Ilham Alijew – jak podkreśliła agencja AFP – trzyma stery rządów tak mocno, że głosowanie nie przyniesie żadnych niespodzianek. Urzędujący szef państwa przejął władzę w 2003 roku po poprzednim prezydencie, którym był jego ojciec, Hejdar Alijew.
Opozycja bojkotuje głosowanie
.Główne partie opozycyjne, podobnie jak w poprzednich wyborach z 2018 roku, bojkotują głosowanie, nazywając je „farsą”. Na kartach do głosowania są nazwiska sześciu innych kandydatów, prócz urzędującego prezydenta. Niemniej, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) ocenia, iż żaden z nich nie stanowi realnej alternatywy. OBWE skrytykowała poprzednie wybory z 2018 roku za „poważne naruszenia”. Ilham Alijew zdobył wówczas 86 proc. głosów.
Wybory miały się odbyć w 2025 roku, ale po wygranej wojnie o Karabach zostały przyspieszone, by – jak powiedział Ilham Alijew – świętować „początek nowej epoki”.
Pierwsze wstępne rezultaty będą znane po zamknięciu lokali wyborczych o godz. 16:00 czasu polskiego.
19-20 września 2023 roku Azerbejdżan przeprowadził zaskakującą dla strony armeńskiej operację wojskową w Górskim Karabachu. Po opanowaniu enklawy przez azerbejdżańskie siły zbrojne władze Karabachu ogłosiły koniec istnienia nieuznawanej republiki z dniem 1 stycznia 2024 roku. W ciągu około tygodnia, pod koniec września, separatystyczny region opuścili niemal wszyscy mieszkańcy, uciekając do Armenii. Wcześniej władze w Erywaniu szacowały liczebność populacji Górskiego Karabachu na około 120 tysięcy.
Konflikt w Górskim Karabachu
.„Mimo że konflikt w rejonie Górskiego Karabachu ponownie zaistniał w przestrzeni publicznej, tak naprawdę od lat obydwa państwa pozostają w permanentnym stanie wojny. Do pierwszych krwawych walk doszło na początku XX wieku, upadek caratu zapoczątkował trwały konflikt. Po ogłoszeniu niepodległości przez Azerbejdżan i Armenię w 1918 roku rozpoczął się spór o przebieg granicy, a jednym z obszarów najbardziej zapalnych był Górski Karabach. Mimo że zamieszkiwali go głównie Ormianie, dzięki brytyjskiej pomocy trafił w granice Azerbejdżanu. Później ten podział został podtrzymany przez bolszewików. Zdawano sobie sprawę, że obydwa kraje, pozostając w niezgodzie, będą szukać poparcia w Moskwie. Walki nasiliły się ponownie w 1992 roku, gdy parlament azerski odebrał status obwodu autonomicznego Górskiemu Karabachowi. Zawieszenie broni podpisano dopiero dwa lata później, jednak przez następne lata było ono systematycznie łamane” – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Karolina Wanda Olszowska.
„Rejon Górskiego Karabachu może okazać się kolejnym obszarem pertraktacji turecko-rosyjskich. Żadnej ze stron nie zależy na otwartym konflikcie, lecz raczej na wypracowaniu rozwiązania, które podzieli ich wpływy w regionie. Dla Rosji korzystne jest szybkie porozumienie, stabilizacja i dalsze rozgrywanie obydwóch krajów, jednak dla Turcji korzystniejsze byłoby kontynuowanie konfliktu. Spowodowałoby to odwrócenie uwagi części opinii publicznej w Turcji od problemów ekonomicznych, z którymi boryka się kraj nad Bosforem. Do tego obrona ludności turkijskiej (i muzułmańskiej) doskonale wpisuje się w dążenia prezydenta Turcji do sprawowania wiodącej roli w świecie muzułmańskim.”
„Istotne jest, że informacje o rozmowach ministrów spraw zagranicznych Rosji i Turcji, w wyniku których mają oni ściśle współpracować w celu pokojowego rozwiązania konfliktu, zostały przekazane jedynie przez stronę rosyjską. […] Jeśli prezydent Erdoğan będzie w dalszym ciągu popierać siłowe rozwiązanie, to bardziej prawdopodobne jest, że Kreml pójdzie raczej na ustępstwa wobec Turcji, niż postawi na zwarcie na jakimkolwiek z frontów.”
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT