Planetoida o średnicy 100-200 metrów zbliża się do Ziemi

W nocy z wtorku na środę 16 i 17 stycznia 2024 roku naszą planetę minie planetoida (asteroida) o średnicy mniej więcej 100 lub 200 metrów. Odległość do obiektu może wynieść tyle, ile dzieli nas do Księżyca – wskazują dane CNEOS.
Planetoida blisko Ziemi
.Odległość przelotu szacowana jest w pewnym przedziale. W najgorszym przypadku będzie to około 370 tysięcy kilometrów, czyli wielkość porównywalna z odległością do Księżyca. Jest to bezpieczny dystans. Moment przelotu to 16 stycznia o godzinie 23:30 czasu uniwersalnego, z dokładnością do około 2 minut. Asteroida minie nas z prędkością około 14 km/s.
Obiekt nosi tymczasową nazwę (2021 CZ2). W pobliżu naszego kosmicznego domu przelatuje dość często. Jednego obiegu dookoła Słońca dokonuje w około 272 dni.
Należy do grupy planetoidy Aten, czyli obiektów krążących wokół Słońca, których orbity przebiegają zwykle wewnątrz orbity Ziemi. Nazwa grupy pochodzi od planetoidy (2062) Aten. Znanych jest ponad 2,6 tysiąca podobnych ciał.
Kosmiczne spotkania
.Na stronie internetowej Centrum ds. Badań Obiektów Bliskich Ziemi (ang. Center for Near Earth Object Studies, w skrócie CNEOS, na bieżąco publikowane są dane dotyczące znanych bliskich przelotów planetoid koło Ziemi. W tabeli znajdziemy zarówno te bardzo bliskie kosmiczne spotkania, porównywalne z dystansem do Księżyca, jak i przeloty w odległościach kilku czy kilkunastu milionów kilometrów. Oprócz przewidywanego momentu przelotu i najmniejszej odległości do obiektu, podawane są też szacowane rozmiary ciała.
Przeglądając tabelę na wspomnianej stronie internetowej można zauważyć, że przeloty asteroid zdarzają się często, przy czym zwykle są to obiekty o niewielkich średnicach kilku czy kilkunastu metrów. Takie o rozmiarach typu pół kilometra lub kilometr zdarzają się zdecydowanie rzadziej.
Warto też mieć na uwadze, że nawet jeśli wskazywane odległości są mniejsze niż dystans do Księżyca, to szanse na uderzenie w Ziemię są bardzo niewielkie. Natomiast czasami się zdarzają, czego przykładem jest choćby meteoryt czelabiński, który rozpadł się w atmosferze w pobliżu rosyjskiego miasta Czelabińsk w 2013 roku. Szacowane rozmiary tego ciała przed wejściem w ziemską atmosferę wynosiły 17-20 metrów.
Narodziny gwiazdy
.Astronom, Piotr KOŁACZEK-SZYMAŃSKI, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” zaznacza, że: „Kluczowe w procesie narodzin gwiazdy są mgławice. Jest to obłok pyłu i gazu, w którym dochodzi do formowania się gwiazd. We wczesnych fazach gaz pozostaje praktycznie niewzbudzony i zauważalny jedynie w podczerwieni. Gwiazdy dzięki kolapsowi grawitacyjnemu narodziły się z materii i powoli ją rozdmuchują, emitując specyficzną formę wiatru. Tracą materię, która odsuwa od nich gaz”.
„Mgławica M16 w gwiazdozbiorze Orła ma pyłowe kolumny („kolumny stworzenia”), które są miejscem powstawania gwiazd. Możemy wykonywać zdjęcia najdrobniejszych szczegółów takich mgławic i w skali roku obserwować zmiany, które w niej zachodzą” – pisze Piotr KOŁACZEK-SZYMAŃSKI.
Najczęściej obrazy takiego procesu obserwujemy w świetle widzialnym, jednak astronomowie mają do badania znacznie większą paletę promieniowania elektromagnetycznego. Jednym z odcieni tej palety jest podczerwień.
„Za jej sprawą możemy przeniknąć przez wszystkie struktury pyłowe, co pozwala nam na dokładniejsze obserwowanie obszarów narodzin gwiazd. W fazie typu T Tauri początkowo materia krąży po orbicie nowo narodzonej gwiazdy. Silne pole magnetyczne prowadzi do spadania materii na powierzchnię gwiazdy, co powoduje emisję bardzo silnego promieniowania rentgenowskiego. Taka gwiazda nie byłaby przyjazna dla planet, które znalazłyby się zbyt blisko” – pisze Piotr KOŁACZEK-SZYMAŃSKI w tekście „Z gwiazd powstaliśmy, w gwiazdy się obrócimy„.
PAP/ Wszystko co Najważniejsze/ LW