Plastikowe odpady przetwarzane w surowce
Naukowcy z pomocą bakterii zamieniają plastikowe odpady w kwas adypinowy. Jest to substancja kluczowa w produkcji perfum, leków czy nylonu.
Plastikowe odpady i ich nowe wykorzystanie
.Zespół kierowany przez Stephena Wallace’a z Uniwersytetu Edynburskiego (Wielka Brytania) zmodyfikował bakterie E. coli w taki sposób, że kwas teraftalowy (główny komponent np. plastikowych butelek PET) zamieniają w kwas adypinowy. To substancja kluczowa w produkcji nylonu i podobnych od niego materiałów, a także różnych leków i perfum.
Mówiąc dokładniej, naukowcy opracowali dwa szczepy – jeden zamienia kwas teraftalowy w kwas mukonowy i adypinowy, a drugi szczep, z pomocą dodatkowego katalizatora palladowego, zamienia otrzymany kwas mukonowy także w kwas adypinowy.
Zwykle uzyskuje się go z paliw kopalnych, w wymagających wiele energii procesach – wyjaśniają badacze.
Szerokie zastosowanie
.Naukowcy z powodzeniem przetestowali już swój pomysł na prawdziwych plastikowych odpadach. Teraz zamierzają kontynuować swoje prace i tak zmieniać bakterie, aby produkowały szeroki wachlarz przydatnych substancji.
Jakiś czas temu stworzyli bakterię E. coli, która zamieniała kwas teraftalowy w wanilinę – jeden ze składników zapachowych wanilii.
Człowiek tytularnym panem przyrody
.Sądzę, że era ekologiczna to osiągnięcie przez ludzki rozum stanu dojrzałości. Sądzę tak dlatego, że działania człowieka zjednoczonego ze światem przyrody są działaniami w interesie dobra wszystkich gatunków istniejących obok nas we wspólnocie biosfery, a nie tylko działaniami w interesie gatunku ludzkiego kosztem interesów innych gatunków – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Zdzisława PIĄTEK.
Ludzie kultury zachodniej stopniowo dojrzewali do dokonującej się obecnie radykalnej zmiany poglądów na temat relacji człowieka ze zwierzętami, a ściślej z pozaludzkimi gatunkami istot żywych wchodzącymi w skład ziemskiej wspólnoty życia. Istotne elementy tej przemiany dokonują się głównie pod wpływem teorii Darwina i stanowią jej filozoficzne konsekwencje. W ramach ewolucjonizmu uznajemy, że człowiek, czyli gatunek Homo sapiens sapiens, jest podobny do innych pozaludzkich istot żywych, ale także różni się od nich. Istotną różnicę stanowi kulturowy wymiar ewoluowania dokonujący się na bazie procesów ewolucji biologicznej zawierającej podstawowe mechanizmy, zgodnie z którymi toczy się życie w tym zakątku Wszechświata.
Mimo że gatunek ludzki pozostaje wewnątrz natury i tworzy kulturę na bazie swojej natury biologicznej, to jednak filozofowie od zarania dziejów skupiali się na analizie cech wyróżniających człowieka, pomijając cechy biologiczne, które dzieli on nie tylko ze zwierzętami, ale i ze wszystkimi istotami żywymi. Filozofowie przekonywali o wyróżnionej pozycji naszego gatunku, wskazując na rozumność, samoświadomość, poczucie odpowiedzialności i działanie zgodne ze standardami dobra i zła. Te cechy konstytuujące godność osoby ludzkiej miały uzasadniać stawianie człowieka ponad innymi gatunkami istot żywych i miały go czynić „tytularnym panem przyrody”, który może je wykorzystywać (bez ograniczeń) do zaspokajania swoich potrzeb i do osiągania celów, które uzna za pożądane. Cechy wyróżniające człowieka miały także wskazywać na przepaść, która oddziela gatunek ludzki od pozaludzkich istot żywych, szczególnie od zwierząt.
Społeczna recepcja teorii Darwina była utrudniona nie tyle ze względu na trudności merytoryczne, jakie w owym czasie napotykała, ile ze względów światopoglądowych. Żona biskupa Wilberforce’a, który zasłynął z ataków na teorię Darwina bronioną przez Thomasa Huxleya, miała wykrzyknąć: „Człowiek od małpy, o Boże, nawet jeśli to prawdziwe, módlmy się, żeby nie stało się powszechnie znane”. Największy sprzeciw budziło twierdzenie, że człowiek, a szczególnie tak genialni ludzie jak Szekspir, czy Newton, miałby pochodzić od małpy.
Jednakże wbrew obawom żony biskupa rozwój teorii ewolucji i poszczególnych nauk w jej obrębie odsłonił jedność w różnorodności istot żywych powiązanych łańcuchami wzajemnych zależności. Okazało się, że wszystkie istoty żywe są „braćmi w DNA”, a człowiek jako jeden z milionów gatunków żyjących na Ziemi jest głęboko wpisany w tkankę biosfery za pośrednictwem struktur i funkcji swojego ciała. Jak to wyraził wybitny biolog molekularny ubiegłego wieku Jacques Monod, „jest żywą skamieliną noszącą w strukturach molekularnych swojego ciała ślady swojego pochodzenia”. Jest to dziedzictwo wspólne nie tylko ze zwierzętami, ale także z wirusami. Dlatego wirusy, czyli istoty nieposiadające „oprzyrządowania” potrzebnego do tego, żeby się powielać, wnikają do naszego organizmu i potrafią przestawić funkcjonowanie naszych komórek w taki sposób, żeby go namnażały. Można powiedzieć, że wirusy haniebnie nas wykorzystują, nas „tytularnych panów Stworzenia”. Wirusy wykorzystują do namnażania się nie tylko ludzkie organizmy (tak się dzieje w przypadku wszystkich chorób wirusowych, jak np. COVID-19), ale także zwierzęta i rośliny, a nawet bakterie.
.Na marginesie warto zauważyć, że bakterie posiadają skuteczny mechanizm zwalczania atakujących ich wirusów (bakteriofagów) za pośrednictwem tzw. enzymów restrykcyjnych, które tną na kawałki wirusową informację genetyczną, potrzebną do ich powielania, uniemożliwiając w ten sposób proces ich namnażania. Jest to niezwykle skuteczny sposób obrony bakterii przed infekcją wirusową, o wiele prostszy i skuteczniejszy aniżeli szczepionki produkowane przez potężny przemysł farmaceutyczny, z którego my, ludzie, jesteśmy tacy dumni.
PAP/ Marek Matacz/ Wszystko co Najważniejsze/ LW