
Po pandemii Covid-19 spadek umiejętności pływackich dzieci

Obecnie tylko co drugi szóstoklasista w Finlandii umie dość dobrze pływać, czyli jest w stanie przepłynąć co najmniej 200 m. Jeszcze kilka lat temu zdolność tę miało trzech na czterech uczniów – wynika z cyklicznie przeprowadzonego badania.
Zdolności pływackie dzieci
.Zdolności pływackie uczniów podstawówek są obecnie znacznie gorsze niż przed pandemią koronawirusa. Zamknięcie miejskich basenów ograniczyło możliwości nauki pływania, zarówno w szkołach jak i w czasie wolnym – tak raport Fińskiego Związku Nauczania Pływania i Ratownictwa skomentowano w poniedziałek na antenie radia Yle.
W Finlandii w okresie 2020-2022 pływalnie były zamknięte lub działały z ograniczeniami w przez wiele miesięcy, w zależności od regionu i stopnia rozwoju epidemii.
Nauka pływania
.„Dzieci nie miały możliwości, by pływać tak długo, jak potrzebne jest to do nabycia umiejętności pływackich” – powiedziała Arja Saakslahti z Uniwersytetu w Jyvaskyla. Pedagog wskazała również, że obecnie „wyzwaniem” jest uzupełnienie powstałej luki w nabytych umiejętnościach ruchowych dzieci, zwłaszcza tych pływackich, które są w praktyce swoistym „ubezpieczeniem na życie”. Według niej nauczanie pływania powinno zostać rozszerzone o młodsze dzieci, będące w wieku przedszkolnym.
Obecnie w szkołach liczba lekcji pływania, które są częścią podstawowego programu nauczania, również nie powróciła jeszcze do poziomu sprzed pandemii. Możliwości skorzystania z prywatnych lekcji czy kursów w dużych miastach – w tym w Helsinkach, także są ograniczone ze względu na duże zainteresowanie, a przy tym niewielką liczbę dostępnych miejsc.
W Finlandii uznaje się, że dziecko „przyzwoite umiejętności pływackie”, gdy jest w stanie przepłynąć minimum 200 m, z czego 50 m na plecach. Z wcześniej przeprowadzonego badania w 2016 r. wynikało, że umiejętność tę posiadało 76 proc. szóstoklasistów, zaś w 2006 r. – nawet 80 proc.
Edukacja
.Eseista, ekonomista i doradca polityczny, Jacques ATTALI, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Należy opisać długą historię przekazywania wiedzy, kultur, ideologii, technologii, rytów i obyczajów; pojąć, dlaczego i kiedy ludzie zrozumieli ich niezbędność; czy zrobili to tylko po to, aby otrzymać pomoc od dzieci, czy także po to, aby one miały lepsze życie. Trzeba również zrozumieć, jakie procesy transmisji wiedzy przyczyniły się najbardziej do wyzwolenia się, choć wciąż niepełnego, kobiet, gnębionych klas społecznych, grup mniejszościowych oraz do postępu gospodarczego, społecznego i politycznego; w jaki sposób przekazywanie wiedzy wpłynęło na kształt rolnictwa, przemysłu i technologii; jakie piętno odcisnęło na stosunkach sił, także w ujęciu geopolitycznym”.
„Przekazywanie wiedzy niezbędnej do funkcjonowania społeczeństw wszędzie na świecie zajęło tysiące lat, aż do połowy XIX wieku odbywało się to bez szkoły, poza nią, a nawet wbrew niej. Owa transmisja zachodziła w pierwszych latach życia dziecka, najczęściej w obrębie rodziny, a dla wciąż zbyt wielu dzieci – poprzez pracę. Dziewczynki były na ogół z tego procesu wykluczone, często też źle się z nimi obchodzono. Szkoła zaś, którą od niedawna postrzega się jako główne miejsca transmisji wiedzy, niemal wszędzie na świecie jest bliska zapaści ze względu na podwójne tsunami: demograficzne i cyfrowe” – pisze Jacques ATTALI w tekście „Najważniejsza jest edukacja„.
PAP/Przemysław Molik/WszystkocoNajważniejsze/eg