Podstawowym uczuciem, inspirującym prawicę, jest wdzięczność – Laetitia Strauch-Bonart

Laetitia Strauch-Bonart jest francuską eseistką, autorką książki “La Gratitude. Récit politique d’une trajectoire inattendue”, w której w osobisty sposób stara się zdefiniować liberalno-konserwatywną prawicę.
.W wywiadzie dla “Journal du Dimanche”, Laetitia Strauch-Bonart analizuje, co obecnie oznacza bycie prawicowym.
Zdaniem eseistki, definiowanie się jako “osoba prawicowa” jest tym bardziej na miejscu po wygranej Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich w 2017 r. “Przede wszystkim, wybór Emmanuela Macrona nie wymazał tożsamości politycznej osób. Osoby prawicowe i lewicowe mogły na niego głosować, nie porzucając swoich przekonań. Prawdą jest jednak, że w dyskursie politycznym i medialnym od 2017 r. sugerowano, że nie ma już tego podziału. Uważanie, że tak fundamentalny w naszej historii podział mógł z dnia na dzień zniknąć, było wyrazem wielkiego pretensjonalizmu. W moim odczuciu jest to grzech pierworodny macronizmu” – stwierdza. Jak dodaje, porażka Emmanuela Macrona “spoczywa w samych warunkach jego zwycięstwa: negowaniu naszej założycielskiej bipartycji”.
Jak zaznacza, termin “prawica liberalno-konserwatywna” to nie sprzeczność. “Po pierwsze, bycie liberalno-konserwatywnym nie oznacza bycia liberalnym w zakresie gospodarki i konserwatywnym we wszystkim innym. To bycie liberalno-konserwatywnym we wszystkich obszarach, ponieważ chodzi o znalezienie punktu równowagi między przywiązaniem a emancypacją, w obszarze polityki, gospodarki, społeczeństwa” – podkreśla. Zdaniem eseistki, stwierdzenie o tym, że “prawica liberalno-konserwatywna” to oksymoron, opiera się na błędnej definicji wolności i konserwatyzmu. “Moim zdaniem, liberalizm to nie zezwolenie, nie wolność do robienia tego, co chcemy, kosztem drugiego – i samego siebie. Konserwatyzm, w tym kontekście, również nie oznacza stagnacji ani błogiej czci przeszłości kosztem innowacji w teraźniejszości. Tak naprawdę, konserwatyzm ma na celu zachowanie tego, co ma wartość, w społeczeństwach, które, czy nam się to podoba czy nie, ewoluują” – tłumaczy.
Jak stwierdza Laetitia Strauch-Bonart, indywidualizm “jest w stanie zniszczyć wspólnoty”, takie jak naród czy rodzina. “Poszłabym dalej: nie sądzę, że można myśleć o człowieku, w jego najbardziej szlachetnym znaczeniu, bez wspólnot, do których należy. Zniszczenie tych wspólnot oznacza zatem, ostatecznie, zaszkodzenie człowiekowi” – ocenia.
Zdaniem eseistki, wychodząc poza politykę, prawicę w całej jej różnorodności łączy “egzystencjalny pesymizm”. “Prawica wie, że człowiek może upadać, że może czynić zło tak jak i dobro, i że sprawia więcej zła niż dobra, które myśli (albo udaje) że czyni. Z tego powodu dla prawicy ważny jest porządek, szanowanie wspólnych norm, hierarchia, które z kolei warunkują wolność osobistą, polityczną i gospodarczą. Nie uważa ona jednak porządku czy hierarchii, ani nawet wolności, za cele same w sobie. Są to środki, mające pozwolić na osiągnięcie celu, uważanego za dobry, jakim jest rozwój indywidualny i zbiorowy” – stwierdza. “Poza tymi istotnymi tematami, wydaje mi się, że podstawowe uczucie, które inspiruje prawicę, to wdzięczność” – zaznacza. ”Wdzięczność oznacza stawianie obowiązków przed prawami, wysiłku przed nagrodą, to wybór pokory w obliczu przeszłości, zamiast obsesji wymazywania, wybór podziwu zamiast zazdrości – pomimo trudności, których wszyscy możemy doświadczać w życiu. Inaczej mówiąc, my, na prawicy, jesteśmy świadomi długu, jaki mamy wobec względnie uporządkowanego, wolnego, prosperującego i rozwiniętego społeczeństwa w którym żyjemy” – tłumaczy.
.“Dlatego właśnie, jeśli będzie możliwa unia prawicy, nie powinna opierać się na sojuszu efemerycznych partii, ale na wspólnocie uczucia. Co tak naprawdę wyklucza prawicę, skłonną do skrywania urazy, czy to gospodarczej czy kulturowej” – stwierdza Laetitia Strauch-Bonart.
oprac. JD