Podsumowanie roku przez Wołodymyra Zełenskiego
Mobilizacja, wybory w czasie wojny i wpływ na poparcie Zachodu dla Kijowa w związku z konfliktem na Bliskim Wschodzie – to tematy, poruszone przez dziennikarzy podczas konferencji prasowej, na której miało miejsce podsumowanie roku przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Mówił również o Polsce.
Podsumowanie roku przez Wołodymyra Zełenskiego
.Na początku spotkania szef państwa poinformował, że armia jego walczącego z rosyjskim najazdem kraju zwróciła się o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. osób do wojska. Zełenski przekazał, że mobilizacja to temat „delikatny” i decyzja w sprawie powołania takiej liczby osób jeszcze nie zapadła.
Ogłosił jednocześnie, że zimą Ukrainy będzie bronić przed rosyjskimi atakami z powietrza kilka kolejnych systemów Patriot. „Ta zima będzie inna, każdego miesiąca stajemy się silniejsi. Zimą będzie nas bronić kilka nowych systemów Patriot” – powiedział.
Zełenski pytany był też o to, kiedy może zakończyć się trwająca od lutego 2022 r. otwarta faza wojny Rosji przeciwko jego państwu. Oświadczył, że Ukraina zbliży się do zwycięstwa, jeśli jej naród zachowa jedność.
„Nikt nie zna na to pytanie odpowiedzi. Nawet nasi dowódcy i zachodni partnerzy, którzy mówią, że wojna przyszła na lata, tak naprawdę tego nie wiedzą. To jest dialog, to są opinie” – powiedział ukraiński prezydent.
„Wojna, zwycięstwo, porażka, stagnacja, zależy od wielu decyzji, ryzyka, ale przede wszystkim od nas samych. Nie jesteśmy jednak gotowi poddać naszego kraju. Jeśli zachowamy cele, zrobimy wszystko, co możemy, to jestem przekonany, że będziemy mogli zbliżyć to zwycięstwo” – podkreślił.
Prezydent twardo zaznaczył, że w czasie wojny na Ukrainie nie można przeprowadzić wyborów – ani parlamentarnych, ani prezydenckich. Zełenski już wcześniej wykluczał możliwość głosowania w związku z wojną; nie pozwala na to ukraińskie prawo. Zgodnie z kalendarzem wyborczym na Ukrainie 29 października 2023 roku powinny były odbyć się wybory parlamentarne, zaś pod koniec marca 2024 roku – wybory prezydenckie.
Prezydent Zełenski pytany był również o to, w jaki sposób na wsparcie Ukrainy ze strony Zachodu wpłynął konflikt na Bliskim Wschodzie. Przyznał, że odbija się to na pomocy wojskowej dla jego kraju.
„Wojna na Bliskim Wschodzie jak każda tragedia, za którą stoi obecność, albo taki czy inny wpływ Federacji Rosyjskiej, ma wpływ na sytuację Ukrainy. Odwrócenie uwagi od tematu Ukrainy za granicą jest kompleksem działań, który bardzo źle wpływa na stabilność Ukrainy i pomoc dla nas” – powiedział ukraiński przywódca.
„Rosja osiągnęła tutaj sukces. Oni nie osiągnęli sukcesu na polu boju, ale mają sukces właśnie tutaj. Państwa zaczęły zastanawiać się, komu pomóc w pierwszej kolejności, Ukrainie czy Izraelowi. To z całą pewnością źle wpływa (na sytuację Ukrainy)” – podkreślił Zełenski.
Relacje z Polską i członkostwo w NATO
.Prezydent odniósł się także do relacji z Polską i ocenił, że nasz kraj stracił na blokowaniu granicy z Ukrainą. Wierzę jednak, że problem blokad da się rozwiązać – wskazał.
„Pragnę podziękować Polsce i prezydentowi (Andrzejowi) Dudzie, a przede wszystkim polskiemu społeczeństwu za to, że jesteście z nami od samego początku wojny. Ale musimy być szczerzy. Wy pomagaliście nam jak mogliście, a my broniliśmy niepodległości Polski. A potem była blokada naszych granic. Nie mieliśmy drogi, żeby wywozić zboże” – powiedział.
Zełenski wyraził opinię, że nowy rząd Polski rozwiąże problem blokad na granicy. Ta blokada jest sztuczna, jesteśmy gotowi szukać takich rozwiązań, by strona polska nie ponosiła strat – podkreślił prezydent Ukrainy. W odpowiedzi na blokady „stworzyliśmy korytarze przez Mołdawię i Morze Czarne” – uzupełnił.
Szef państwa proszony był przez dziennikarzy o skomentowanie pojawiających się w mediach spekulacji, że jego kraj mógłby stać się członkiem NATO „częściowo”, bez uwzględnienia terytoriów, które są dziś pod kontrolą okupacyjnych wojsk rosyjskich.
Ukraina nie słyszała od swoich partnerów propozycji częściowego członkostwa w NATO; trudno mi wyobrazić sobie, jak miałoby to wyglądać – oświadczył w odpowiedzi.
„Mówiąc o NATO, to (członkostwo) byłoby dla nas najlepszym wyjściem. Nas nie zapraszają do NATO. I sygnały o jakimś częściowym członkostwie to, szczerze mówiąc, jakaś brednia” – powiedział. „Trudno mi wyobrazić sobie, jak miałoby to wyglądać” – zaznaczył.
Zełenski nie zechciał ujawnić planów armii ukraińskiej na przyszły rok. Podczas naszej kontrofensywy na południu Ukrainy były trudności, bo wszyscy mówili o jej celach i przebiegu, dlatego teraz nie ujawnię planów naszych działań w przyszłym roku – podsumował.
Co jest nie tak na linii Kijów-Warszawa?
.Ukraiński dziennikarz i publicysta związany z lwowskim portalem Zaxid.net, Lubko PETRENKO, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Kolejnym ciosem dla stosunków między Kijowem a Warszawą był kryzys zbożowy. Powstał on, ponieważ w 2023 r. Rosja odmówiła przedłużenia Czarnomorskiej Inicjatywy Zbożowej, która umożliwiała Ukrainie stosunkowo bezproblemowy eksport zboża statkami do przewozu ładunków suchych przez korytarz czarnomorski. Zmusiło to Ukrainę do poszukiwania alternatywnych tras dostaw, głównie koleją przez zachodnią granicę. I Polska odgrywała tu kluczową rolę jako kraj tranzytowy. Utworzono lądowe „korytarze solidarności”. A Komisja Europejska tymczasowo zniosła cła i kwoty na ukraińskie produkty rolne”.
„Jednak największy uszczerbek w stosunkach ukraińsko-polskich w kontekście sporu zbożowego spowodował element werbalny. Mowa o wystąpieniu prezydenta Zełenskiego na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. „Od początku agresji na pełną skalę Rosja zablokowała nasze porty czarnomorskie i azowskie. Nasze porty nad Dunajem są nadal celem jej rakiet i dronów. Rosja próbuje wykorzystać deficyt żywności na światowym rynku jako broń w zamian za uznanie okupacji niektórych – jeśli nie wszystkich – terytoriów, które zajęła. Rosja wykorzystuje ceny żywności jako broń. Uruchomiliśmy tymczasowy korytarz eksportowy na Morzu Czarnym. Pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych. Niepokojące jest to, jak w tym czasie niektórzy w Europie podważają solidarność i odgrywają teatr polityczny, robiąc ze zboża thriller. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora” – oświadczył Zełenski. Chociaż ukraiński prezydent nie sprecyzował, kogo ma na myśli, mówiąc o „pomocnikach moskiewskich”, w Warszawie te obraźliwe słowa odebrano jednoznacznie. W rezultacie Duda, który wcześniej mówił o zamiarze spotkania się z Zełenskim w Nowym Jorku, uniknął tego spotkania, powołując się na napięty grafik. Co więcej, wypowiedział się dość obraźliwie o Ukrainie jako o tonącym człowieku ciągnącym ratownika na dno” – pisze Lubko PETRENKO w tekście „Co jest nie tak na linii Kijów-Warszawa?„.
PAP/Jarosław Junko, Natalia Dziurdzińska/Wszystkoconajważniejsze/eg