
Polacy i ukraińskie MSZ protestują wobec emisji francuskiego reportażu TF1 z okopów Rosjan

Dziennikarze francuskiego kanału telewizyjnego TF1 odwiedzili pozycje wojsk rosyjskich na Ukrainie i przygotowali o tym reportaż, w którym ani słowem nie wspomnieli o tym, że Rosja jest na Ukrainie agresorem. Ukraińskie MSZ wystosowało oficjalny protest.
.Dziennikarstwo przebiło dno – skomentował w sobotę rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ołeh Nikołenko reportaż francuskiej telewizji z pozycji rosyjskich wojsk okupacyjnych, w którym nie podano nawet, kto jest agresorem w wojnie na Ukrainie.
„Raport TF1Info o tym, że rosyjskie wojska planują zniszczyć więcej miast na okupowanych terytoriach Ukrainy, przebił dno dziennikarstwa. Reklamują tak zwaną potęgę rosyjskiej armii. To bezcześci pamięć tych, których zabili. Co więcej, dziennikarze TF1Info odwiedzili okupowane terytoria z naruszeniem ukraińskiego prawa” – napisał Nikołenko na Twitterze.
O emisji skandalicznego reportażu w TF1 jako pierwszy w Polsce napisał Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, na swoim twitterowym koncie.
Relacjonował, że materiał kręcony był z perspektywy Rosji, pokazując „potęgę” rosyjskiej armii, próbującą za pomocy np. dronów-zabawek „posłać Ukraińców w diabły”. Nie było tam nawet wzmianki o tym, że Rosja jest na Ukrainie agresorem ani o tragedii tysięcy zamordowanych przez wojska Putina mieszkańców Ukrainy.
TF1 czyli dlaczego Francja jest zafascynowana Rosją?
.O francuskiej perspektywie pojmowania Rosji i naszej części Europy pisało na łamach „Wszystko co Najważniejsze” wielu autorów. Jedni wyjaśniali, skąd owa fascynacja Rosją we Francji mogła się wziąć, inni – naświetlali szerzej francuskie postrzeganie Europy Środkowej i Wschodniej. Swoim doświadczeniem rozmów z Francuzami dzielił się Eryk MISTEWICZ, w swoim felietonie na drugą stronę miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze” nr 42. Gdy próbował kolegom na studiach we Francji wytłumaczyć, gdzie leży Polska, powiedział, że między Niemcami a Rosją. W odpowiedzi usłyszał: „Ale tam nie ma miejsca”. „Nie tylko lśniące kopuły Centrum Rosyjskiego nad Sekwaną, ze strategiczną lokalizacją tuż przy francuskim MSZ i Zgromadzeniu Narodowym, świadczą o tym, jak Rosja pracuje nad Francją i Francuzami. Wystarczy poczytać Vladimira Volkoffa (czy ostatnią powieść Bronisława Wildsteina „Lew i komedianci”, nawiązującą w nastroju do prozy Volkoffa). Wystarczy dostać się na wieczór rosyjski w Paryżu czy do loży VIP na stadionie w Monaco (jeśli przez zupełny przypadek zagubieni w przerwie meczu tam się znajdziemy), aby zrozumieć, na czym polega rosyjska soft power” – pisze Eryk MISTEWICZ.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/ad