Polexit? To trzeba zablokować! Szymon HOŁOWNIA

Marszałek Sejmu Szymon HOŁOWNIA poinformował, że zamierza przygotować projekt ustawy, który skomplikuje proces ewentualnego wychodzenia Polski z Unii Europejskiej, Polexitu. Dodał, że niezależnie, czy w wyborach prezydenckich 2025 r. zostanie prezydentem RP, „po swojej marszałkowskiej kadencji chce zostawić kraj bezpieczniejszym niż wtedy, kiedy obejmował tę funkcję”.
Polexit – Szymon HOŁOWNIA ze stanowczym sprzeciwem
.”Zamierzam przygotować projekt ustawy, który skomplikuje proces ewentualnego wychodzenia Polski z Unii Europejskiej, Polexitu” – zapowiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia na konferencji prasowej 16 stycznia 2025 roku. Jak zauważył, obecnie, żeby uruchomić tę procedurę, potrzebna jest zwykła większość na sali sejmowej.
Podkreślił, że dołączenie Polski do UE jest „wypracowanym dziedzictwem pokoleń”. Dodał, że skoro Polacy byli pytani w referendum o chęć wejścia do UE, to w niespokojnych czasach należy również zapytać Polaków w referendum, czy „z Unii mamy wejść, czy rzeczywiście tego chcecie”.
Jak zaznaczył, w projekcie ustawy znajdzie się wiele „checks and balans i takich bezpieczników”. Dodał, że niezależnie, czy zostanie prezydentem RP, „po swojej marszałkowskiej kadencji chce zostawić kraj bezpieczniejszym niż wtedy, kiedy obejmował tę funkcję”.
Szymon Hołownia został zapytany podczas konferencji, czy w przypadku, kiedy ważność wyborów prezydenckich będzie ustalać Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, to czy jako marszałek Sejmu uzna werdykt tej Izby i w jego wyniku zwoła Zgromadzenie Narodowe celem zaprzysiężenia nowego prezydenta. Według marszałka, należy poczekać na losy złożonego przez niego projektu tzw. ustawy incydentalnej.
„Jesteśmy w sytuacji, w której możemy mieć czterech prezydentów w jednej Polsce, w kraju, który jest w tej chwili jednym z najważniejszych w Europie, potrzebuje zwierzchnika sił zbrojnych i ma wojnę zaraz za granicą” – podkreślił Szymon Hołownia. Jak dodał, być może „dwaj kandydaci „miną się” o 20 tys. głosów, będzie Andrzej Duda, który powie „to w takim razie, jak nie ma prezydenta, to jeszcze sobie pobędę”, i będę ja, który wyczytam z konstytucji, że w zasadzie nie ma prezydenta, więc to ja będę w tym momencie pełnił ten urząd”. W jego ocenie, taka sytuacja byłaby „pośmiewiskiem dla świata” i potężnym niebezpieczeństwem dla kraju, które może wykorzystać Rosja.
Zauważył, że sprawa wyborów prezydenckich to nie „partyjne przelewki”. „To jest najpoważniejsza z poważnych rzeczy i zrobiłem to, co mogłem, czyli położyłem klasie politycznej propozycje rozwiązania” – zaznaczył Hołownia. Poinformował, że pojawiają się różne pomysły na poprawki, które będzie wspierał, ponieważ trzeba „coś zrobić”.
Marszałek Szymon Hołownia o bezpieczeństwie Rzeczypospolitej
.Marszałek podkreślił, że nie wie, jak ma apelować do środowiska politycznego, że „to nie jest o nich, nie jest o nas, to jest o bezpieczeństwie Rzeczypospolitej”. Zaznaczył, że w perspektywie bezpieczeństwa kraju nieważnym jest, kto z kandydatów zostanie prezydentem, ponieważ znaczenie ma, by jego mandat nie został przez nikogo zakwestionowany.
Na pytanie, czy rozmawiał z Andrzejem Dudą ws. uzgodnień dot. podpisania projektu ustawy, Hołownia powiedział, że „nie jest dogadany” z prezydentem. Jak wyjaśnił, prezydent złożył mu deklarację, że decyzję w tej sprawie podejmie po uchwaleniu ustawy, nie przed jej przeczytaniem.
Projekt tzw. ustawy incydentalnej został zgłoszony w grudniu przed świętami jako inicjatywa grupy posłów Polski 2050-TD. Zakłada on, że w sprawach dotyczących rozpoznawania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów miałyby orzekać trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Według Hołowni takie rozwiązanie ma sprawić, że rozstrzygnięcia ws. spraw wyborczych nie będą kwestionowane w obliczu kontrowersji dot. izb Sądu Najwyższego.
Unia Europejska to świetny projekt, ale wymaga prawdziwych reform
.Reforma Traktatu jest potrzebna. Warto jednak zastanowić się, w jakim kierunku ma ona iść. Takiej refleksji dotychczas brakuje, bo brakuje diagnozy, jakie są słabe strony działania Unii – pisze Jan PARYS na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Wiele lat temu Premier Jan Olszewski, pragnąc podkreślić znaczenie decyzji Sejmu, zadał słynne już pytanie: „Czyja będzie Polska?”. Dziś Unia Europejska, do której należymy na mocy referendum z czerwca 2003 roku, stoi przed ważnymi decyzjami. Jest przygotowywana nowelizacja Traktatu o Unii Europejskiej, który określa jej cele i sposób funkcjonowania. Rada Europejska, a potem parlamenty poszczególnych państw będą wkrótce decydowały o kierunku zmian w funkcjonowaniu Unii. Może warto dziś postawić pytanie: „Czyja ma być Unia Europejska?”.
Odpowiedź dla każdego demokraty wydaje się prosta. Unia jest dla obywateli i dla przedsiębiorców, którzy pragną wolności, oraz dla państw, które pragną suwerenności.
Reforma Unii Europejskiej została uruchomiona jesienią 2022 roku. Najpierw mówił o tym 29 sierpnia 2022 roku w Pradze kanclerz Niemiec Olaf Scholz, a potem, 1 września tego samego roku, w przemówieniu do korpusu dyplomatycznego w Paryżu, prezydent Francji Emmanuel Macron. Wtedy z ust obu tych polityków padły podobne postulaty. Na przykład by rozszerzyć Unię Europejską. Jednak jako warunek rozszerzenia podano reformę Traktatu w kierunku zmiany systemu podejmowania unijnych decyzji. Nie może być bowiem takiej sytuacji, by np. kraje Europy Środkowej same podejmowały decyzje geopolityczne, zrywały kontakty z Rosją, eskalowały konflikt lub samodzielnie podejmowały inicjatywy współpracy z USA. Aby ograniczyć swobodę państw europejskich uważanych za podżegaczy wojennych, zapowiedziano zwiększenie kompetencji Komisji Europejskiej kosztem państw członkowskich. Ma być także wprowadzony większościowy system podejmowania decyzji przez Komisję, zwłaszcza w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Będzie zlikwidowane prawo weta, które dotychczas zmuszało do uwzględniania interesów każdego kraju i poszukiwania konsensusu. Państwa utracą istotne dla swej suwerenności uprawnienia. Unia ma się stać potęgą geopolityczną kosztem suwerenności państw członkowskich. Temu właśnie służy także koncepcja autonomii strategicznej, która oznacza niezależność Unii od USA. Suwerenność Unii Europejskiej będzie budowana między innymi dzięki minimalizowaniu wpływów Stanów Zjednoczonych w Europie.
Kilka tygodni po wystąpieniach polityków z Niemiec i z Francji Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego stworzyła sześcioosobowy zespół, który miał przygotować reformę Traktatu o Unii Europejskiej, czyli reformę Unii. Zespół reprezentował różne frakcje polityczne, lecz pięciu jego członków należało do tzw. grupy Spinellego, czyli zwolenników przekształcenia Unii w europejskie superpaństwo. Zespół nie działał w sposób koncyliacyjny. Zamiast szukać rozwiązań kompromisowych, które w tak ważnych kwestiach sensu stricto konstytucyjnych powinny odpowiadać wszystkim ugrupowaniom politycznym, zastosowano metodę przegłosowywania rozwiązań. Oznacza to, że nowelizacja Traktatu odpowiada tylko ugrupowaniom politycznym zainteresowanym centralizacją Unii Europejskiej.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w Unii, tak jak w każdej organizacji, im większa centralizacja władzy, tym mniej demokracji. Zatem przyjęty do procedowania projekt nowelizacji Traktatu jest wyraźnie politycznie jednostronny. Stąd nie należy się dziwić, że krytycy proponowanej nowelizacji podnoszą kwestie demokracji i suwerenności państw członkowskich jako wartości zagrożonych przez procedowany projekt. W odpowiedzi można usłyszeć, że ten, kto nie wspiera centralizacji, nie rozumie współczesnego świata, który ma charakter globalny. Tymczasem Unia Europejska, jeżeli chce odgrywać znaczącą rolę w świecie, musi mieć scentralizowane i sprawne kierownictwo. Krytyków centralizacji nazywa się pogardliwie „suwerenistami”, bo mają przedkładać interesy poszczególnych państw nad dobro całej Unii. Zarysowany spór dotyczy więc tego, który model kierowania Unią jest bardziej skuteczny, oraz tego, który jest bardziej demokratyczny; co jest ważniejsze: interesy pojedynczych państw członkowskich czy interes Unii jako całości – cały tekst [LINK].
PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW