Polska bez wiceszefa KE
Polska nie będzie zabiegać o uzyskanie dla swojego komisarza funkcji wiceprzewodniczącego wykonawczego w Komisji Europejskiej (KE). Stanowisko to może bowiem znowu przypaść Łotyszowi Valdisowi Dombrovskisowi jako reprezentantowi Europejskiej Partii Ludowej.
Polsce nie przypadnie stanowisko wiceszefa KE
.Premier Donald Tusk 6 sierpnia na posiedzeniu rządu zaproponuje nazwisko kandydata na komisarza. Jak mówił 10 sierpnia szef rządu, przeprowadził już w tej sprawie rozmowy z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen, a w połowie tygodnia omówi tę kwestię „w cztery oczy” z prezydentem Andrzejem Dudą. Tusk – jak zapowiedział – dzięki tej kandydaturze chce „uzyskać maksimum interesów dla Polski i maksimum wpływu na pracę całej KE”.
Do tej pory najczęściej wskazywano na dwie potencjalne teki dla Polaka: ds. obronności oraz rozszerzenia UE. Unijny dyplomata powiedział, że były one jednak rozważane pod kątem kandydatury ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. „Sikorski miał wolną rękę. Premier wolał, by został w Warszawie, ale decyzja należała do niego. Ostatecznie jednak się nie zdecydował” – zaznaczył.
Dyplomata jednego z krajów bałtyckich, z którym rozmawiała, dziwi się, że w ogóle Sikorski rozważał przeniesienie się do Brukseli. W jego ocenie jako komisarz mógłby mieć mniejszy wpływ na politykę UE niż ma teraz jako szef polskiego MSZ. „Sikorski dzisiaj gra pierwsze skrzypce na posiedzeniach ministrów (spraw zagranicznych krajów członkowskich w ramach Rady UE – przyp. red.). Już teraz ma dużo do powiedzenia, a jego pozycja może tylko rosnąć w następnych latach, kiedy będziemy mieli szefową dyplomacji z naszego regionu (Estonkę Kaję Kallas – przyp. red.). Pójście do KE to byłoby marnowanie potencjału, jaki ma Sikorski” – uznał dyplomata.
Jaka unijna teka może przypaść polskiemu kandydatowi?
.Polskiemu kandydatowi może więc przypaść zupełnie inna teka niż obronność czy rozszerzenie. Wartościowe z punktu widzenia Warszawy będą też np. unijny budżet, energia, polityka klimatyczna czy wspólny rynek. „Zazwyczaj tekę dopasowuje się do samego kandydata i jego doświadczenia. Trudno, żeby Sikorskiemu dawać rolnictwo, które jakoś tam pasowało z kolei do Janusza Wojciechowskiego (obecnego komisarza – przyp. red.)” – słyszymy.
Von der Leyen w nowej kadencji będzie chciała utworzyć nowe teki. Poza obronnością zapowiedziała powołanie komisarzy ds. mieszkalnictwa oraz regionu Morza Śródziemnego. Z kolei Włosi zabiegają o komisarza do walki z nadmierną biurokracją w UE, co również byłoby nowym portfolio. Wedle ustaleń prasowych Polska nie będzie ubiegała się o stanowisko wiceprzewodniczącego wykonawczego. Ta funkcja przypadnie bowiem zapewne znowu Łotyszowi Valdisowi Dombrovskisowi, który najprawdopodobniej po raz trzeci będzie członkiem KE.
Chodzi o stanowiska, które w 2019 r. na von der Leyen wymogli szefowie państw i rządów 27 krajów członkowskich. Łącznie przewodnicząca KE ma obecnie siedmiu zastępców, z czego trzech pełni funkcję tzw. wiceprzewodniczących wykonawczych. Taka posada zastępcy o rozszerzonych kompetencjach miała zaspokoić ambicje holenderskiego polityka Fransa Timmermansa, kiedy po wyborach europejskich w 2019 r. jego kandydatura na stanowisko szefa KE została odrzucona przez część stolic.
Ile wiceprzewodniczących będzie w nowej KE?
.Trzech wiceprzewodniczących co do zasady miało reprezentować trzy grupy polityczne, które tworzą w Parlamencie Europejskim koalicję. Timmermans reprezentował więc socjaldemokratów (po odejściu do krajowej polityki zastąpił go Słowak Marosz Szefczovicz). Wiceprzewodniczącym wykonawczym z najsilniejszej w PE Europejskiej Partii Ludowej (EPL) jest Dombrovskis, a liberałowie z Odnowić Europę mają Dunkę Margrethe Vestager. „Założenie jest takie, że skoro Dombrovskis idzie po raz trzeci do KE, to znowu dostanie stanowisko wiceprzewodniczącego wykonawczego. Bo ludzi się nie degraduje” – powiedział unijny dyplomata.
To, ile nowa KE będzie liczyć wiceprzewodniczących, będzie zależało od samej von der Leyen. Mówi się jednak o tym, że siedmiu zastępców na 27 komisarzy to było zdecydowanie za dużo. Rodziło to bowiem spory kompetencyjne, np. w zakresie praworządności pomiędzy wiceprzewodnicząca Vierą Jourovą a Didierem Reyndersem, a w kwestiach rynku cyfrowego pomiędzy Vestager a Thierrym Bretonem. Von der Leyen może więc znacząco ograniczyć tę liczbę, chociaż zasada, by partie wchodzące w skład koalicji w PE miały po jednym zastępcy w KE – może zostać utrzymana.
Wyzwania stojące przed Unią Europejską
.W obliczu obecnych i czekających nas w szybko zmieniającym się świecie politycznych, gospodarczych i społecznych wydarzeń warto pomyśleć o udoskonaleniu działań Unii Europejskiej i wzmocnieniu naszej roli w tych działaniach. Dramatyczne wydarzenia za naszą wschodnią granicą i troska o bezpieczeństwo, w połączeniu z rozbudzonym już prawie 19 lat temu poczuciem obecności Polski w Europie, wymuszają na każdym z nas refleksję nad przyszłością UE, a nad postępowaniem naszego kraju przy współtworzeniu niezbędnych zmian w szczególności – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Michał Kleiber.
W tekście pod tytułem „Kluczowy moment Europy” autor podkreśla, że „postrzegamy zarówno wielkie zalety, jak i poważne problemy związane z działaniami Unii. Te szeroko uznawane zalety to m.in. możliwości współpracy gospodarczej, unijne fundusze wspomagające gospodarczo słabsze państwa członkowskie, otwarte granice czy możliwość podejmowania pracy i kształcenia za granicą. Problemy zaś to np. niedoskonałości w funkcjonowaniu wspólnotowych organów politycznych i administracyjnych, rosnąca świadomość nierównego i niemającego traktatowego uzasadnienia traktowania różnych państw członkowskich przez unijne organy, międzypaństwowe rozbieżności w kluczowych sprawach polityki dotyczącej państw spoza Unii, zwłaszcza na styku bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej, rozwiązywanie problemów migracyjnych czy wreszcie narzucanie przez UE trudnych do szybkiego wprowadzenia w życie przez niektóre państwa regulacji w zakresie ochrony klimatu”.
.Z kolei w dalszej części tekstu prof. Michał KLEIBER dowodzi, iż: „Nie sposób nie zacząć rozważań o unijnych wyzwaniach dla Polski od konsekwencji wojny na Ukrainie. Obok działań pomocowych prowadzonych z bezprzykładnym zaangażowaniem przez nasz kraj i parę innych państw Unii agresja Rosji przyniosła konieczność pilnego zajęcia się bezpieczeństwem i polityczną przyszłością kontynentu. Mimo iż wyraźna większość obywateli Unii wyraża swoje przekonanie o gotowości do pomocy Ukrainie i wszelkich zabiegów prowadzących do jej powrotu do granic sprzed 2014 roku istnieją także osoby kwestionujące realność takiego scenariusza i wypływające z niego w dłuższej perspektywie polityczno-gospodarcze korzyści. To stanowisko, w naszym kraju marginalne, niestety dość często przyjmują obywatele niektórych państw zachodniej Europy i reprezentujący je politycy, nie wspominając o niemałej liczbie państw spoza Europy, głównie z Ameryki Południowej i Afryki, jawnie popierających rosyjskiego agresora”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ