Patriotyzm Ukraińców – jedna z głównych przeszkód imperialnej Rosji

Na temat silnego patriotyzmu ukraińskiego społeczeństwa, a także wciąż żywego w Rosji neosowietyzmu, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Renato Cristin w tekście „Zachód, patriotyzm ukraiński i idea narodowości”. Włoski profesor zwraca również uwagę na to, że Polska jest jednym z tych krajów, które najlepiej rozumieją zagrożenie płynące z rosyjskiego imperializmu.
.Prof. Renato Cristin w swoim tekście dowodzi, iż najbliższym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie jest Polska, która nie tylko udzieliła największe wsparcie militarne, humanitarne broniącej się Ukrainie, ale również jest jednym z tych państw, które najlepiej rozumieją niebezpieczeństwo jakie stanowi dla europejskiego pokoju Moskwa.
„Teraz, gdy zimna wojna stała się gorąca, na linii między Zachodem a Rosją pojawiły się nowe siły, wśród których Polska i Włochy są niewątpliwie najlepiej wyposażone geopolitycznie. Z przyczyn historycznych, często tragicznych, w relacjach z Rosją carską, a następnie z Rosją sowiecką, Polska przoduje w znajomości kierunków, na które zorientowana jest dzisiejsza Rosja, a z przyczyn strategicznych i militarno-politycznych jest najlepszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na gruncie europejskim. Te dwie cechy sprawiają, że Polska jest głównym, choć nie tak rzucającym się w oczy jak Francja i Niemcy, punktem odniesienia dla Europy w konflikcie z Rosją” – stwierdził włoski uczony.
Polska pomoc dla Ukrainy
.Jak zauważa ekspert: „Polska przyjęła największą falę uchodźców i rozmieściła na swoim terytorium potężne siły wojskowe NATO nie tylko z powodu geograficznej bliskości i solidarności, ale także dlatego, że rozumie sowiecką istotę obecnej rosyjskiej nomenklatury, a tym samym zagrożenie płynące dziś z Moskwy. Po doświadczeniu najazdów i masakr (Katyń to rana, która nigdy się nie zagoi) ze strony ZSRR Polacy rozumieją nastroje panujące dziś na Ukrainie, dla których mordy dokonywane dziś przez rosyjskie wojsko są jak powrót przeszłości, która, choć nigdy nie zostanie zapomniana, wydawała się nie do powtórzenia”.
Rosyjska wojna psychologiczno-ideologiczna
.Profesor demaskuje również obłudę rosyjskiej propagandy. „W istocie Moskwa posługuje się dziś tematem wartości duchowych z takim samym cynizmem, z jakim politbiuro głosiło równość między ludźmi. Łgarstwa, jawne kłamstwa są używane jako instrument wojny psychologiczno-ideologicznej prowadzonej metodami KGB (przemówienie Putina z 21 lutego 2023 r. jest w istocie przesiąknięte nacjonalistyczną demagogią, ukrytą sowiecką nostalgią, pseudoreligijnymi śmieciami i moralistycznymi sztuczkami, eurazjatyzmem i apelami do europejskich tradycjonalistów)” – pisze.
Ukraiński patriotyzm
.Autor dużo uwagi w swoim tekście poświęca także ukraińskiemu patriotyzmowi i odwadze, które to są jednymi z głównych czynników utrzymujących Ukrainę nadal w walce z Rosją.
„W rok po rozpoczęciu wojny, w której Rosja najechała na Ukrainę, próbując zdobyć jej stolicę w celu obalenia legalnego rządu i okupując jej południowo-wschodnie terytoria, możemy zauważyć dwa fakty: druga najpotężniejsza armia świata ugrzęzła na linii frontu narzuconego przez ukraiński opór wspierany przez USA i UE; drugim faktem jest to, że patriotyzm Ukraińców jest rzeczywistością być może nieprzewidzianą przez Kreml; patriotyzm ten stworzył elastyczną i rozproszoną terytorialnie obronę, podsycaną żądaniem wolności i realizowaną nie z przymusowego poboru ani przez najemników (jak Grupa Wagnera), ale przez ochotników, obywateli i rodziny, czyli przez całą ludność, a także, oczywiście, przez wyszkoloną i dobrze uzbrojoną regularną armię” – stwierdza.
„Naród ukraiński zasługuje więc na pochwałę za swoje cywilne, wojskowe, ale przede wszystkim moralne i duchowe zaangażowanie; za odwagę i patriotyzm, który dziś, w dobie globalizacji i dekonstrukcji idei narodowości, wydaje się niemal niewyobrażalny; za heroizm, który wydobyła wojna rozpętana przez neosowiecką Rosję. Wszystko to w tej tragedii stanowi świetlany przykład dla całego Zachodu” – pisze prof. Cristin.
Gotowość do walki za własną ojczyznę wśród mieszkańców UE
.Na temat tego jaki procent obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej byłby gotów walczyć za swój kraj w przypadku wybuchu wojny, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Dariusz LIPIŃSKI w tekście “Gotowość do umierania za Unię Europejską“.
“Przed kilku laty opublikowano wyniki badań Instytutu Gallupa dotyczących odpowiedzi na pytanie: „Czy byłbyś gotów walczyć za swój kraj?”. Wśród państw członkowskich Unii Europejskiej Polska znalazła się na czwartym (a więc względnie niezłym) miejscu z wynikiem 47 proc., wyprzedzona przez Finlandię (74 proc.), Szwecję (55 proc.) i Grecję (54 proc.). (Przy okazji warto zauważyć, że przystępujące właśnie do NATO Finlandia i Szwecja wniosą do Sojuszu nie tylko swój wkład materialny, ale i wysokie morale). Na drugim końcu tabeli (wciąż ograniczamy się do krajów należących do Unii) uplasowały się: Holandia (15 proc.), Niemcy (18 proc.), Belgia (19 proc.), Włochy (20 proc.) i Hiszpania (21 proc.). Z szóstki państw, które zainaugurowały proces integracji europejskiej, danych dla Luksemburga nie opublikowano, natomiast trochę, ale tylko trochę od pozostałych lepszy okazał się wskaźnik w przypadku Francji (29 proc.). Z kronikarskiej ścisłości odnotujmy, że w skali całego świata najdzielniejsi okazali się Marokańczycy i mieszkańcy wysp Fidżi, z imponującym w obu przypadkach wynikiem 94 proc.”.
.”Oczywiście mówimy o pojedynczym badaniu, w dodatku sprzed paru lat, więc w międzyczasie szczegóły mogły ulec korektom. Ale tylko szczegóły. Długofalowe trendy nie zmieniają się przecież tak sobie, z dnia na dzień. Przytoczone wyniki są zgodne z intuicyjnymi oczekiwaniami, które mówią, że nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwałby ze strony Niemców, Holendrów czy Belgów specjalnej waleczności. (Zresztą zgodnie nie tylko z intuicją, także z historią: skandaliczna bierność holenderskiego – przypomnijmy: 15 proc. gotowych walczyć za swój kraj, a co dopiero za jakąś tam Bośnię – batalionu umożliwiła dokonanie masakry mieszkańców Srebrenicy w 1995 r.). Skalę „zapału” militarnego tych bardzo przecież bogatych krajów widać po zawstydzająco skromnych rozmiarach pomocy udzielanej przez nie walczącej Ukrainie” – pisze Dariusz LIPIŃSKI.
WszystkoCoNajważniejsze/MJ