Polska z największą liczbą więźniów w Europie - Eurostat

Z najnowszych danych, które zbadał Eurostat wynika, że w 2023 roku Polska odnotowała najwyższy wśród krajów Unii Europejskiej wskaźnik liczby osadzonych w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.
Polska znajduje się w czołówce krajów Unii Europejskiej
.W całej Unii Europejskiej osadzonych było 499 tys. więźniów, co oznacza wzrost o 3,2 proc. w porównaniu z 2022 r. Średnio w UE na 100 000 mieszkańców przypadało 111 więźniów, czyli nieco więcej niż w 2022 r., kiedy wskaźnik ten wynosił 108.
Najważniejszym wskaźnikiem, który pozwala porównywać te dane między krajami o różnej liczbie ludności jest liczba osób osadzonych przypadająca na 100 tys. mieszkańców. W 2023 r. w polskich więzieniach przebywało 203 osób na 100 tys. mieszkańców, na Węgrzech – 187 i w Czechach – 181. Najmniej osób na 100 tys. mieszkańców przebywało w więzieniach w Finlandii – 53, Holandii – 66 i Słowenii – 68.
Pod względem liczby osadzonych, Polska również znajduje się w czołówce krajów Unii Europejskiej. Z wynikiem 74,5 tys. osób pozbawionych wolności zajmujemy drugie miejsce, tuż za Francją, gdzie liczba ta wynosi 75,9 tys.
Największe przeludnienie cel więziennych – Eurostat
.Eurostat opublikował również dane dotyczące przepełnienia więzień. W 2023 roku 14 państw członkowskich UE dysponowało nadwyżką miejsc, co oznaczało obecność „pustych cel”, podczas gdy w 13 krajach odnotowano przeludnienie zakładów karnych.
Największe przeludnienie cel więziennych odnotowano na Cyprze, gdzie wskaźnik obłożenia wyniósł 226,2, we Francji (122,9) i we Włoszech (119,1). Najniższe wskaźniki odnotowano w Estonii (56,2), Luksemburgu (60,8) i Bułgarii (67,7). W Polsce było to 84,7, co jest wynikiem poniżej unijnej średniej (94,6).
Wskaźnik przepełnienia więzienia to liczba więźniów w stosunku do oficjalnej pojemności więzienia, pomnożona przez 100. Przepełnienie można formalnie zdefiniować, kiedy wskaźnik przekracza 100.
Apel o okrągły stół wymiaru sprawiedliwości
.Fatalny stan polskiego sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości jest pochodną toczącej się wojny polsko-polskiej, w której politycy, chcąc czy nie chcąc, realizują swoje cele, nakręcając spiralę społecznej nienawiści i grając na podziałach środowiskowych. Być może pierwszym krokiem do zakończenia wyniszczającego państwo konfliktu powinno być właśnie uzdrowienie polskiego sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości – pisze prof. Andrzej KISIELEWICZ
Jeśli chodzi o prawo i wymiar sprawiedliwości, należy zacząć od rozpoznania ważnej prawdy. Zdania wygłaszane na temat złamania prawa lub konstytucji nie mają charakteru prawdziwościowego. Są to opinie uzasadniane taką lub inną interpretacją przepisów. W każdym przypadku ktoś może wyrazić opinię przeciwną i lepiej lub gorzej ją uzasadnić. O tym, do której opinii przychyli się wymiar sprawiedliwości, decyduje ostatecznie sąd. Nie żeby sędzia znał „prawidłowe interpretacje” (bo takich ustalonych nigdzie nie ma) ani nawet żeby miał lepszą wiedzę niż inni prawnicy. Ale dlatego, że tak jest skonstruowany system wymiaru sprawiedliwości. Rozstrzygnięcie oddajemy w ręce sędziego na mocy umowy społecznej. A ponieważ i sędzia może się szpetnie pomylić, są jeszcze instancje odwoławcze, i jakoś to wszystko działa.
Rola prawników często polega na tym, żeby zakwestionować opinię i interpretację, która na pierwszy rzut oka wydaje się oczywista, i znaleźć dobre uzasadnione dla opinii przeciwnej – przynajmniej takie, które sprawi, że sprawa przestanie być oczywista, i stworzy uzasadnione wątpliwości. Niewątpliwą słabością systemów sprawiedliwości w demokratycznych krajach jest to, że wynik procesu może zależeć w sporym stopniu od tego, jak dobrego ma się prawnika.
Oczywiście, w znacznej części przypadków interpretacja prawa nie pozostawia zasadniczych wątpliwości, większość prawników i sędziów widzi rzecz podobnie, ma w danej kwestii podobną opinię i można liczyć na sprawiedliwy wyrok (o ile cały system wymiaru sprawiedliwości jest w miarę zdrowy). Chociaż wiadomo, że nawet fakt ewidentnej kradzieży czy potrącenia pieszego na przejściu może zostać zinterpretowany jako rodzaj pomyłki, pomroczności jasnej, i zdarzają się przypadki uniknięcia kary w sprawach, zdawałoby się, ewidentnych. (Znowu kwestia dostępu do dobrych prawników).
A sytuacja jest z pewnością bardziej skomplikowana w przypadku naruszania prawa przez polityków, ustawodawców, samych sędziów, a szczególnie naruszania konstytucji. Zwykle nie chodzi tu o ewidentne złamanie jakiegoś konkretnego przepisu, ale o przypadki nieujęte bezpośrednio w przepisach. Tutaj interpretacja odgrywa rolę zasadniczą i rozbieżności opinii są typowe. Rola organu takiego jak Trybunał Konstytucyjny polega nie na tym, że sędziowie TK lepiej wiedzą niż inni, ale na tym, że na mocy umowy społecznej, zgodnie z zasadami demokracji, rozstrzygnięcie oddajemy w ręce grupy pochodzących z wyboru sędziów. W założeniu staramy się wybrać prawników z dużą wiedzą i doświadczeniem i oczekujemy, że będą wydawali takie rozstrzygnięcia, które umocnią obowiązujący system prawa, zachowają jego ducha i uczynią go bardziej spójnym.
Problem w tym, że wybór tego typu organów jest wszędzie mniej lub bardziej polityczny (żeby zapobiec nadmiernej władzy sądów). Względna nieusuwalność takich sędziów i pełnienie przez nich funkcji do końca kariery stwarza nadzieję, że w swych rozstrzygnięciach będą rzeczywiście niezależni i mający na względzie przede wszystkim dobro państwa. Jednak gry polityczne wokół takiego organu łatwo mogą skończyć się destabilizacją całego systemu. Tak się stało w Polsce.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-andrzej-kisielewicz-wymiar-sprawiedliwosci/