Porażka Czystego Powietrza. Najsłabsze ministerstwo tego rządu

Państwowe instytucje zamiast rzetelnie informować o efektach programu Czyste Powietrze prezentują wybiórcze dane, które utrudniają ocenę realnych rezultatów. W tym samym czasie przedsiębiorcy, którzy zaufali rządowym obietnicom, tracą płynność finansową. Wiceminister Klimatu i Środowiska Krzysztof Bolesta obiecał wypłaty w programie Czyste Powietrze, jednak zamiast wypłat są kary dla beneficjentów i wykonawców.
Program Czyste Powietrze – narasta chaos i frustracja wokół rządowego programu
.Nowa odsłona programu Czyste Powietrze ruszyła 31 marca 2025 roku. W założeniu miała przyspieszyć wypłaty i uprościć całą procedurę. Stało się odwrotnie. Liczba składanych wniosków wyraźnie spadła. Jak informuje portal światOZE.pl dokładnie od kwietnia do końca września 2025 roku złożono jedynie 33,8 tys. wniosków. Średnia liczba składanych wniosków w ostatnim półroczu wynosi ok. 5,7 tys. miesięcznie, co daje 70 tys. rocznie.
Przy obecnym tempie realizacji pełna likwidacja najbardziej szkodliwych pieców, tzw. kopciuchów, może potrwać jeszcze 35 lat, choć pierwotnie zakładano zakończenie programu w 2029 roku. Wciąż pozostaje do wymiany około 2,5 miliona takich urządzeń.
Osoby i firmy biorące udział w programie zaczęły mierzyć się z opóźnieniami i rosnącą niepewnością. Prace zostały wykonane, faktury wystawione, a pieniędzy nadal nie ma.
Wykonawcy alarmują, że zaległości finansowe stają się dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Wielu z nich działało zgodnie z rządowymi wytycznymi, ufając w szybkie rozliczenia. Dziś muszą mierzyć się z ryzykiem bankructwa. Do tego dochodzą kary administracyjne i cofnięcia decyzji, które pogłębiają kryzys.
Wezwanie do zorganizowania okrągłego stołu
.Związek Pracodawców Czystego Powietrza wezwał rząd do pilnego zorganizowania okrągłego stołu. W liście otwartym podkreślono, że dalsze przeciąganie sprawy może doprowadzić do zapaści całej branży i utraty zaufania społecznego. Firmy, które miały być partnerami programu, czują się dziś jego ofiarami.
„Dojdzie przez to do zniknięcia tysięcy miejsc pracy. Jeżeli argumenty gospodarcze, którymi staramy się przekonać Państwa do dialogu są zbyt słabe, to prosimy, żeby mieć na uwadze całkowitą utratę zaufania obywateli do programów rządowych, która właściwie już w tym momencie ma miejsce – czytamy w liście Związku Pracodawców Czystego Powietrza.
Równocześnie coraz trudniej uzyskać pełne informacje o realnej skali problemu. Instytucje przerzucają się odpowiedzialnością, a statystyki dotyczące wniosków i wypłat są niepełne lub publikowane z opóźnieniem. Beneficjenci nie wiedzą, na jakim etapie znajdują się ich sprawy. Brak przejrzystości stał się jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec rządowego programu.
W Poznaniu doszło do protestu wykonawców i beneficjentów przed siedzibą WFOŚiGW. Domagano się konkretnych decyzji i wypłaty zaległych środków. Na miejscu była policja, a wejścia do budynku były pilnowane. Protestujący oczekiwali spotkania z kierownictwem i odpowiedzi na pytania, które od miesięcy pozostają bez reakcji.
Program, który miał być filarem walki ze smogiem i narzędziem modernizacji polskich domów, znalazł się w punkcie krytycznym. Obecne tempo realizacji wskazuje, że pełna realizacja może potrwać nawet 35 lat. To oznacza nie tylko spowolnienie działań proekologicznych, ale też utratę wiary w państwowe wsparcie. Jeśli rząd Donalda Tuska nie zareaguje na wyżej wymieniane problemy, niezadowolenie może objąć kolejne regiony kraju, a narastająca frustracja społeczna stanie się równie palącym problemem jak sam smog.
Bo dla uczestników tego programu to nie statystyka, lecz codzienność: niezapłacone faktury, zamrożone inwestycje, niepewność jutra. Obietnice o sprawnym systemie zderzyły się z praktyką, w której zaufanie obywateli zostało poważnie nadwyrężone.
Przy obecnym tempie czyste powietrze za trzy dekady
.Przyspieszenie programu Czyste Powietrze miało być przełomem w walce ze smogiem i jednym z filarów nowej polityki państwa. Znaczące deklaracje padały nie tylko z ust premiera, ale znalazły się też w umowie koalicyjnej. Rzeczywistość rozczarowuje: we flagowym rządowym programie od kwietnia do końca sierpnia 2025 roku złożono jedynie 27,8 tys. wniosków. Rok wcześniej w tym samym okresie było ich 133 tys. – spadek sięga niemal 80 proc. – Maciej FIJAK na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Choć nie ma takich spraw wiele, to są kwestie, które zasadniczo nie dzielą Polaków. Oprócz kwestii oczywistych, takich jak nakłady na obronność czy służbę zdrowia, są też mniej oczywiste pola narodowego konsensusu.
Jedną z nich jest ogólna zgoda co do konieczności ochrony dziedzictwa narodowego. Co ciekawe, także tego przyrodniczego. Inną jest sprawa jakości powietrza, którym oddychamy.
Według najnowszego badania aż 87 proc. mieszkańców Polski ma świadomość szkodliwości zanieczyszczeń powietrza[1].
„Będziemy walczyć ze smogiem m.in. poprzez przyspieszenie procesu wymiany źródeł ciepła oraz termomodernizacji. Wprowadzimy niezbędne zmiany w programie Czyste Powietrze” – tak brzmi fragment umowy koalicyjnej, którą podpisali liderzy obozu rządzącego pod koniec 2023 roku.
Jakby tego było mało, dodatkowe deklaracje składał sam premier. Pod koniec grudnia 2023 roku Donald Tusk przekonywał, że „najbardziej efektywną walką ze smogiem w Polsce będzie termomodernizacja na wielką skalę”. Lider PO precyzował, że „jeśli chodzi o smog, to nie jest tylko kwestia wymiany kopciuchów, bo tak naprawdę najefektywniejszą formą walki ze smogiem w Polsce będzie przede wszystkim błyskawiczna, na wielką skalę, termomodernizacja”.
„Uruchomienie środków europejskich pozwoli nam także na przyspieszenie wymiany kopciuchów. Ten front będzie bardzo szeroki i związany z wielowymiarowymi działaniami na rzecz czystej energii. Sądzę, że w drugiej połowie roku będziemy rekordzistami, jeśli chodzi o tempo zmian w tej dziedzinie. W drugiej połowie roku będzie widać to w powietrzu” – dodawał Donald Tusk w grudniu 2023 roku.
Postulaty zdecydowanie godne pochwały i napawające optymizmem. Samo Czyste Powietrze to zresztą projekt rozpoczęty przez poprzedników, a więc można dziś stwierdzić, że ponadpartyjny, toteż nie dziwi, a nawet zasługuje na uznanie – wszak 40 tys. osób[2], które każdego roku przedwcześnie umierają z powodu jakości powietrza w kraju nad Wisłą, to reprezentanci absolutnie wszystkich opcji politycznych.
Pomóc w rozwiązaniu tego problemu ma największy tego typu program rządowego wsparcia – wspomniane Czyste Powietrze.
Świeżo zaktualizowany regulamin programu zakłada wymianę 2,5 miliona starych pieców[3]. To właśnie one są głównym powodem fatalnej jakości powietrza w Polsce, szczególnie w okresie od września do kwietnia, gdy pogoda wymusza na nas używanie ogrzewania.
Tu warto przypomnieć, że Czyste Powietrze przeszło w ostatnim czasie reformę. Program zawieszono w atmosferze skandalu pod koniec listopada 2024 roku – z minuty na minutę.
Urzędnicy z niemal 2,5 tys. polskich gmin o wstrzymaniu naborów dowiedzieli się z konferencji prasowej odpowiedzialnego za program NFOŚiGW (o ile mieli trochę szczęścia). Pozostali dowiedzieli się, gdy wyłączono system do obsługi wniosków – co działo się często podczas bezpośredniej obsługi osób zainteresowanych uzyskaniem wsparcia. Pierwszym zderzakiem dla ich frustracji byli właśnie urzędnicy, którzy w imieniu narodowego funduszu pomagają mieszkańcom.
Reforma miała postawić tamę masowym nadużyciom. Okazało się, że masowe nadużycia to w rzeczywistości 6 tysięcy wniosków z niemal miliona złożonych[4].
Po głośnym „uszczelnieniu” Czystego Powietrza wsparcie wystartowało ponownie w kwietniu 2025 roku. Wiele osób spodziewało się, że zainteresowanie będzie rekordowe – w końcu cztery miesiące program nie funkcjonował.
Z danych publikowanych przez NFOŚiGW wynika jednak, że jest dokładnie odwrotnie.
Okazuje się, że od momentu uruchomienia dotacji po reformie (kwiecień 2025) obywatele złożyli 27,8 tys. wniosków (do 29 sierpnia 2025 r.). Gdy porównamy to z analogicznym okresem z ubiegłego roku, zobaczymy drastyczny spadek zainteresowania rządowym programem.
W okresie od kwietnia do sierpnia 2024 roku takich wniosków złożono ponad 133 tys. To oznacza, że zainteresowanie programem spadło o jakieś 80 proc. rok do roku.
Dla porównania – w 2024 r. każdego miesiąca składano średnio 22,5 tys. wniosków. Najnowsze dane wskazują, że w pięć miesięcy po reformie programu złożono tyle wniosków, ile w 2024 r. składano w ciągu 1,5 miesiąca i mniej, niż złożono np. w kwietniu 2024 r. (ponad 29 tys. wniosków).
Niebawem poznamy pełne dane za wrzesień, które wyglądają równie źle. To oznacza, że przy obecnym tempie wymiany kopciuchów, czyli ok. 70 tys. urządzeń rocznie (w tym miejscu przyjmujemy uproszczenie: nie wszystkie dotacje oznaczają wymianę urządzenia, ale również część osób wymienia je na własną rękę poza programem, czego nie widać w statystykach), na likwidację 2,5 mln kopciuchów będziemy potrzebować… 35 lat.
Jakby tego było mało, miesiąc temu gruchnęła wieść, że regionalne fundusze ochrony środowiska, które rozdzielają pieniądze do firm i obywateli, zalegają z wypłatami na rzecz polskich przedsiębiorców. Kwota jest kolosalna, bo wynosi miliard złotych[5].
I oczywiście – wśród nich są czarne owce, które trzeba namierzyć. Jednak zdecydowana większość to firmy, które zgodnie z prawem wykonały pracę, za którą powinny dostać wynagrodzenie. Powinno na tym zależeć samemu premierowi, bo jeśli te firmy upadną, to „termomodernizacji na rekordową skalę” nie będzie komu robić.
Oprac. Laura Wieczorek







