Posiadanie dzieci stało się kwestią kulturową, przemieniło się w akt wiary w przyszłość –  Pierre Vermeren

źródła kryzysu demograficznego

Pierre Vermeren jest francuskim historykiem i pisarzem, autorem m.in. „L’Impasse de la métropolisation”. W tekście opinii w „Le Figaro” analizuje kulturowe źródła kryzysu demograficznego we Francji.

.„Obecnie 1 na 200 urodzeń na świecie jest we Francji. Insee informuje, że 40 proc. urodzeń we Francji jest dziś związanych z nową imigracją, często spoza Europy. Dodajmy, że co najmniej 10 proc. urodzeń pochodzi od obywateli z regionów francuskich terytoriów zamorskich – ich status kolonialny do 1945 r. zobowiązuje nas do zanotowania tego, aby móc prowadzić odpowiednią analizę. Francuzi, którzy stanowili 2,8 proc. światowej populacji w 1850 r. i 1,6 proc. w 1950 r., wydają się zatem schodzić na margines swojej bogatej historii. Nienawiść do samych siebie przechodzi przez kraj od lat 60. XX wieku, wspierana świadomie bądź nieświadomie przez elity urodzone po 1945 r. Dziś rozprzestrzenia się ona wśród młodzieży bez więzi społecznych i coraz bardziej skłania Francuzów do tego, by nie mogli znieść samej idei przekazywania życia” – stwierdza Pierre Vermeren.

Zdaniem historyka, źródła kryzysu demograficznego we Francji mają podłoże globalne. „Alice Evans łączy gwałtowny spadek liczby urodzeń na świecie w XXI wieku z coraz rzadszym tworzeniem stałych związków kobiet i mężczyzn, oraz z desocjalizacją wywołaną przez smartfony. W krajach uprzemysłowionych nakłada się to na wysoki poziom wykształcenia kobiet i podejmowanie przez nie pracy, późne zawieranie związków oraz obsesję sukcesu (czasami jedynego) dziecka. W Europie sytuacja ta współistnieje z kryzysem świadomości europejskiej, który narodził się po 1918 roku, a osiągnął swój szczyt po dojściu Hitlera do władzy, na skutek moralnych konsekwencji masowych zbrodni i ludobójstwa dokonanego podczas jego dyktatury. Widmo milionów ofiar prześladowało pokolenie powojenne (…) w obsesji na punkcie hitleryzmu i poszukiwania sposobu, aby zapobiec jego odrodzenia – najskuteczniejsze miało być nieprzekazywanie życia” – tłumaczy.

„Do tego dochodzą nieoczekiwane skutki rewolucji obyczajowej. (…) Dodajmy też medialne, kulturowe i prawne promowanie wszystkiego, co dekonstruuje tzw.tradycyjną rodzinę, rozumianą jako archaiczną, choć to właśnie ona stanowi normę wśród rodzin imigranckich. Konsekwentnie prowadzona była ideologiczna walka z małżeństwem i jego społecznymi reprezentacjami” – zaznacza.

Jak ocenia Pierre Vermeren, posiadanie dzieci przestało być czymś naturalnym, a stało się „kwestią kulturową, przemieniło się w akt wiary w przyszłość”. „Tymczasem bez nadziei ani życie, ani wybór istnienia nie są możliwe. Kluczową rolę odgrywa tu upadek religii. Gdyby pozwolono na badania, uwzględniające religię, łatwo byłoby zauważyć, że mniejszościowe grupy wierzących – katolików, Żydów, muzułmanów – charakteryzują się znacznie wyższą dzietnością niż średnia” – stwierdza.

„Kolejną przeszkodą są sprzeczności propagandy konsumpcjonizmu.W reklamach i filmach, skierowanych do młodych ludzi, życie się wydłuża, więc nie ma konieczności pośpiechu. Iluzja długiej młodości jest potężnym motorem dla przemysłu kosmetycznego, turystycznego i rozrywkowego. Nie można nagłaśniać faktu, że szczyt płodności kobiet przypada na 25.rok życia, że po 30. roku zaczyna ona spadać, a po 40. staje się problematyczna. Francuzki rodzą pierwsze dziecko średnio w wieku 31 lat, a wiele z nich zaczyna się martwić dopiero po 40. roku życia” – dodaje.

.„Wreszcie, wejście w dorosłość dzieci osób z pokolenia powojennego wyżu demograficznego, które przekazały tak niewiele ze swojego dziedzictwa kulturowego, ukazuje młodzież niezdolną do odtworzenia schematu życia swoich rodziców i do posiadania potomstwa. Przekazanie życia stało się nie tylko czymś, zależnym od nastrojów, możliwości materialnych i przypadkowych przewidywań, ale dla niektórych posiadanie dzieci wydaje się być aktem politycznym. Ponadto, przez brak umiejętności wychowania i brak punktów odniesienia, dziecko-król staje się odrażającym tyranem, który zabija pragnienie posiadania dzieci, co zauważają zarówno dziadkowie, jak i pasażerowie TGV. Tradycyjne francuskie wychowanie czyniło życie rodzinne łatwym i możliwym (…). Nowoczesne podejście do wychowania grozi zrujnowaniem życia rodzinnego” – podkreśla Pierre Vermeren.

oprac. JD

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 maja 2025