Powódź to czas zaangażowania społeczeństwa obywatelskiego - Marek Krawczyk
Wiceminister ds. społeczeństwa obywatelskiego Marek Krawczyk przekazał, że około 150 organizacji pozarządowych zaangażowało się w pomoc na terenach dotkniętych powodzią. W każdym z wojewódzkich sztabów kryzysowych są jego przedstawiciele koordynujący współpracę samorządów i organizacji.
Powodzianie mogą liczyć na pomoc z całej Polski
.Wiceminister powiedział, że działalność pomocowa skupiona jest głównie na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza. Przypomniał też, że organizacje pozarządowe, które ucierpiały w wyniku powodzi mogą starać się o granty do 20 tys. zł.
„150 organizacji jest włączonych w pomoc na miejscu. Trudno mi powiedzieć, ile działa w całej Polsce, bo są to pewnie kolejne setki, które po prostu organizują pomoc z innych miejsc w kraju” – powiedział Marek Krawczyk.
Odnosząc się do liczby pomagających na miejscu wolontariuszy, stwierdził, że mówimy o kilku tysiącach, jednak są to szacunki. „Samych harcerzy, którzy są na miejscu, jest ponad 600. Wiem, że do poszkodowanych miejscowości jadą kolejne osoby, więc to się będzie dynamicznie zwiększać” – dodał. Jego zdaniem jest wiele organizacji, które mają już pewną renomę od wielu lat, są do pełnej dyspozycji i ciężko pracują – na przykład Polski Czerwony Krzyż czy ochotnicze straże Pożarne.
„Dzieje się bardzo dużo. Teraz to są głównie działania związane z walką z samą powodzią, czyli kwestia zabezpieczeń. W tych regionach, gdzie woda już opadła, przeważają zadania porządkowe. Tutaj harcerze mają swój wielki udział. Takie zadania trzeba będzie podejmować jeszcze przez wiele tygodni” – powiedział.
Oprócz zabezpieczania miast i wsi przed wodą i późniejszej pomocy w porządkach organizacje dostarczają też pomoc. „Jedna z organizacji, która w woj. opolskim zrzesza właścicieli samochodów terenowych, bardzo nam pomogła. Tam do wielu miejscowości po prostu nie da się dojechać zwykłym samochodem. W takiej sytuacji właściciele samochodów terenowych punktowo dowożą konkretną pomoc”.
W pomoc włączyli się również więksi przedsiębiorcy, którzy wspierają organizacje pozarządowe. Dużo podmiotów zaczęło udzielać pomocy bankom żywności poprzez dostarczanie im produktów i niezbędnych rzeczy, które potem są dystrybuowane do potrzebujących. „Staramy się to wszystko koordynować. W każdym z wojewódzkich sztabów kryzysowych są przedstawiciele ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego, którzy na miejscu koordynują współpracę działających tam samorządów i organizacji pozarządowych” – wyjaśnił.
Dużo organizacji jest poszkodowanych – Marek Krawczyk
.Marek Krawczyk przekazał, że we współpracy z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego udało się zadbać o to, żeby uczelnie w odpowiedzialny sposób potraktowały sytuację i przyjęły do wiadomości, że część studentów w najbliższych dniach na uczelnie nie dotrze, bo są wolontariuszami i ciężko pracują na południu Polski.
„Ważny gest wykonał Orlen – wyasygnował 5 milionów złotych, to jest wstępna kwota, dla ochotniczej i Państwowej Straży Pożarnej w postaci paliwa do samochodów i dzięki temu te służby po prostu mają zapewnioną pełną mobilność. To jest 80 wyznaczonych stacji na południu w poszkodowanych regionach, gdzie samochody straży mogą przyjechać i bezpłatnie zatankować” – powiedział Marek Krawczyk.
16 września Rada Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego podjęła decyzję o przekazaniu dodatkowych pieniędzy dla organizacji pozarządowych, które ucierpiały w wyniku powodzi. „Dużo organizacji jest poszkodowanych i już mamy bardzo wiele zgłoszeń. Uruchomiliśmy na ten cel trzy miliony złotych. Zobaczymy, czy to będzie kwota wystarczająca. Granty wynoszą do 20 tysięcy. Oczywiście 20 tysięcy zwykle nie wystarcza na zaspokojenie wszystkich potrzeb, ale pozwoli organizacjom szybko rozpocząć odbudowę i powracanie do normalności. To jest dopiero początek, a w przyszłości będziemy chcieli systemowo też wesprzeć organizacje, które ucierpiały oraz te, które pomagają na miejscu” – zapewnił. Pomoc może uzyskać każda organizacja, która rzeczywiście ucierpiała w wyniku powodzi i musi na przykład osuszyć budynek czy kupić nowy sprzęt.
Powodzi tysiąclecia nic nie zapowiadało
.Bogdan ZDROJEWSKI, w latach 1990-2001 prezydent Wrocławia wspomina, że narady w sztabie wojewody były raczej konwersatoriami czy też debatami akademickimi, aniżeli analizami konkretnych zagrożeń. Prowadzący je Andrzej Kalisz (wicewojewoda), pod nieobecność wojewody Janusza Zaleskiego, dość łatwo poddawał się atmosferze wiecznej debaty, de facto rezygnując z wymuszenia konkretnych decyzji. Łatwo jednak nie miał. Widać było różnice zdań, ocen, brak doświadczeń, a szczególnie permanentne asekurowanie się niemalże w każdej opinii.
„Nieco znużony, ale też zniecierpliwiony ówczesny przewodniczący sejmiku, prof. Leon Kieres, zaproponował rekonesans w już zalanym w tym czasie Opolu. Dość szybko uporałem się z pozyskaniem najlepszego (w tych okolicznościach) środka transportu — następnego dnia rano ruszyliśmy helikopterem wzdłuż Odry. To nie była zwykła podróż. Dokumentacja, a zwłaszcza sprawdzenie skali fali powodziowej nie pozostawiały złudzeń. Zagrożenie było o wiele większe od przedstawianego” – wspomina.
„Noc była niezwykle trudna. Komunikaty z całego miasta napływały sprawnie, ale już nie drogą telefonii stacjonarnej. Mokrzy po pas obrońcy Ostrowa Tumskiego w pewnym momencie zostali wezwani do natychmiastowej ewakuacji. Wiadomość o kolejnej zbliżającej się fali nie dawała nam już żadnych szans. Straż pożarna wycofała pierwszy wóz. Nerwowo szukałem potwierdzenia tej fatalnej wiadomości. Dla mnie trwało to godziny, a faktycznie — kilka minut. Wiadomość okazała się fałszywa. Dzięki krótkofalowcom, straży miejskiej, a także przypadkowym bacznym obserwatorom udało się utrzymać główne punkty oporu przed szczytową falą powodziową” – opisuje ZDROJEWSKI.
PAP/Aleksandra Kiełczykowska/WszystkocoNajważniejsze/MB