Powstali 1863–64 – wystawa Muzeum Historii Polski w Wilnie

Na dziedzińcu wileńskiego Pałacu Wielkich Książąt Litewskich została otwarta multimedialna wystawa „Powstali 1863–64”, przygotowana przez Muzeum Historii Polski. Wystawa ma charakter edukacyjny – podkreślił w rozmowie Robert Kostro, dyrektor polskiej placówki muzealnej. 

Ekspozycja z okazji 160. rocznicy powstania styczniowego

.„Jest to duża wystawa o charakterze edukacyjnym, a nasi pracownicy zajmą się tym, żeby informacje o powstaniu trafiły do jak najliczniejszego grona młodzieży” – powiedział Kostro.

Plenerowa ekspozycja „Powstali 1863–64” przygotowana z okazji 160. rocznicy powstania styczniowego w trzech wersjach językowych – litewskiej, polskiej i angielskiej – składa się z 16 pawilonów, w których pokazywane są przedstyczniowe manifestacje, przebieg walk, udział w nich wybranych postaci i grup społecznych, doniesienia światowej prasy, biżuteria patriotyczna czy powstańcza moda.

Mulitmedialna ekspozycja „Powstali 1863–64”

.Jest też multimedialna kopuła, gdzie pokazywane są krótkie filmy animowane opowiadające o bitwach i ważnych wydarzeniach zrywu, które pozwalają przenieść się na chwilę w czasy powstania.

Do opowiedzenia o powstaniu wykorzystywane są wspomnienia, relacje, archiwalne dokumenty, zdjęcia, grafiki, fragmenty prasy z epoki. Najmłodsi podczas zwiedzania będą mieli okazję ułożyć wielkoformatowe puzzle i zebrać komplet odbitek powstańczych pieczęci.

Wystawa „Powstali 1863–64” była już przedstawiana w wielu miastach Polski. W Wilnie będzie czynna do 19 maja, a wstęp na nią jest wolny.

Rosyjska polityka zagraniczna czasów powstania

.W ocenie prof. Henryka GŁĘBOCKIEGO, doktora habilitowanego, polskiego historyka, publicysty i nauczyciela akademickiego i wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego kreowanie obrazu Polski, Polaków i kwestii polskiej przez Rosję wciąż czeka na źródłowe, monograficzne ujęcie. Nie służą temu zamknięte rosyjskie archiwa. Nawet po 200 latach wykazy redaktorów zagranicznej prasy na Zachodzie, subsydiowanych przez rosyjskie ambasady, wciąż nie były udostępniane badaczom (czego mogłem sam doświadczyć w archiwach w Moskwie). Dla zrozumienia powtarzalności i ciągłości zjawisk wywołanych w przeszłości wojną informacyjną warto przyjrzeć się szczególnie epoce powstania styczniowego, którego rocznicę obchodzimy.

„Początkowo, po wybuchu powstania, trzymano się wciąż sprawdzonych metod propagandowych, wypracowanych jeszcze po 1830 r. Opierano się tu na sieci placówek dyplomatycznych, inspirujących za pośrednictwem wynajętych dziennikarzy odpowiednie nastawienie prasy europejskiej” – opisuje profesor.

Główną rolę pełniło, tak jak dotąd, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, III Oddział JCM, czyli tajna policja polityczna, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nadzorujące wewnętrzny rynek rosyjskiej prasy z pomocą aparatu cenzury, a szczególnie Kancelaria Tajna Namiestnika Królestwa Polskiego, odpowiedzialnego za większość działań wobec emigracji i ziem polskich innych zaborów. Działalność propagandową wciąż łączono w tej epoce ze szpiegostwem czy operacjami dezintegracyjnymi wobec emigracji i Tajemnego Państwa Polskiego. Najbardziej znanym ich przykładem była jedyna tak dobrze zbadana przez historyków aktywność Juliana Bałaszewicza, podszywającego się pod postać hr. Alberta Potockiego, nieraz, niestety, działającego skutecznie. 

„Tradycyjna metoda przedruków z prasy rosyjskiej czy kupowania piór i ich właścicieli wśród zagranicznych dziennikarzy, okazała się jednak tym razem nieskuteczna. Podobnie jak podtrzymywanie dopasowanej do polityki sojuszu Rosji z Francją oficjalnej interpretacji powstania jako rewolucji socjalnej i kosmopolitycznej” – pisze prof. Henryka GŁĘBOCKIEGO.

Polska, za którą modlił się sam papież, w rosyjskiej interpretacji miała być zwiedziona przez rewolucjonistów zagrażających całemu porządkowi społecznemu, nie tylko w Rosji, ale i w Europie. Polaków przedstawiano jako narzędzia podstępnej agitacji rewolucjonistów, wykorzystujących patriotyzm i katolicki fanatyzm. Działania armii rosyjskiej przedstawiano na tym tle jako przywracanie porządku i zapewnianie opieki ludności chroniącej się przed terrorem rewolucji – „dyktatury sztyletu”.

Ta interpretacja miała swoje uzasadnienie, skoro działania polskiej Agencji Głównej w Paryżu, kierowanej przez Hotel Lambert i stronnictwo „białych”, usiłowały zdjąć z powstania odium rewolucji. Był to wręcz warunek uzyskania realnego wsparcia ze strony mocarstw trzymających się zobowiązań kongresu wiedeńskiego z 1815 r. Nic dziwnego, skoro sama cesarzowa Eugenia, żona Napoleona III, ostrzegała ks. Władysława Czartoryskiego: „Miej za pewne, że sprawę narodową popierać będziemy, lecz rewolucji nigdy”.

Dotychczasowe centra carskiej propagandy i jej tezy szybko jednak wykazały swoją nieskuteczność wobec powszechnej sympatii, wyrażanej przez wszystkie środowiska polityczne, ideowe i społeczne, od papieża i legitymistycznych monarchistów, gorliwych katolików, przez liberałów, demokratów, po rewolucyjną lewicę, wyznawców socjalizmu z Karolem Marksem na czele. Jak ocenił wpływ tej oficjalnej linii propagandy rosyjskiej kierujący powstańczą dyplomacją ks. Władysław Czartoryski, „wszystkie elukubracje tych gazet najmniejszego tu nie robią wrażenia”. 

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 kwietnia 2024