Powstańcza „Błyskawica” z informacjami po angielsku – pierwsze „opowiadanie Polski światu”

8 sierpnia 1944 o godzinie 9.45 wybrzmiało: „halo, tu mówi „Błyskawica”! Stacja Nadawcza Armii Krajowej w Warszawie, na fali 32, 8 oraz 52, 1 m. Duch Warszawy jest wspaniały”. Pierwsze słowa, które usłyszano na falach powstańczej radiostacji „Błyskawica”.

8 sierpnia 1944 o godzinie 9.45 wybrzmiało: „halo, tu mówi „Błyskawica”! Stacja Nadawcza Armii Krajowej w Warszawie, na fali 32, 8 oraz 52, 1 m. Duch Warszawy jest wspaniały”. Pierwsze słowa, które usłyszano na falach powstańczej radiostacji „Błyskawica”.

Radiostacja „Błyskawica”

.Powstała w Częstochowie w 1943 r. Jej konstruktorem był krótkofalowiec i członek ZWZ Antoni Zębik. Przywieziono ją do Warszawy pod koniec 1943 r. i umieszczono w warsztacie samochodowym przy ul. Huculskiej, gdzie przeleżała do 1 sierpnia. Opiekujący się nią oficer dostał rozkaz przeniesienia radiostacji na ul. Mazowiecką, do Biura Informacji i Propagandy AK. W trakcie przewozu ul. Marszałkowską transport dostał się pod ostrzał niemiecki, konwojent zginął, a ładunek porzucono. Ponieważ w nocy padało i skrzynie zamokły, po ich odnalezieniu radiostacja nie nadawała się do użytku.

Po naprawie i wymianie części „Błyskawica” nadawała cztery razy dziennie po polsku i dwa razy po angielsku. Programy redagowali pracownicy Polskiego Radia oraz Biura Propagandy i Informacji KG AK. Zasięg radiostacji był duży, słyszano ją nie tylko w Polsce, ale też w Londynie i u wybrzeży USA. Jej sygnałem była melodia „Warszawianki”.

„Błyskawica” i pierwsza siedziba

.Mieściła się w budynku PKO przy ul. Jasnej 9, następnie radiostacja wędrowała od kawiarni „Adria” przy Moniuszki 10, przez byłą ambasadę sowiecką przy Poznańskiej 15, aż do Biblioteki Publicznej na Koszykowej. Kierownikiem zespołu był Stanisław Zadrożny ps. Pawlicz, a jego zastępczynią Zofia Rutkowska ps. Ewa. Za mikrofonem w roli spikerów zasiadali m.in. Jan Nowak Jeziorański i pilot RAf-u John Ward (audycje angielskie), Zbigniew Świętochowski (ps. Krzysztof), Stefan Sojecki, Zbigniew Jasiński, Jeremi Przybora, Mieczysław Ubysz i Jacek Wołowski.

Audycje „Błyskawicy” aż do końca towarzyszyły stolicy, informując o toczących się bojach i niosąc otuchę warszawiakom. „W dalszym ciągu Niemcy podpalają miasto. Rejon Wilczej, Kruczej i Wspólnej obrzucony był miotaczami ognia i ogniem ciężkiej artylerii. Wczoraj w jednym z budynków miasta miały miejsce zrzuty broni i amunicji nadesłanej z Anglii dla AK. Oddziały węgierskie z rejonu Modlina zostały przerzucone na południe od Mokotowa. Najcięższe walki na Żoliborzu trwały w dniach 1, 3 i 4 sierpnia, poza tym odparto w tym rejonie dziesięć ataków, nieprzyjaciel stracił ok. 100 zabitych” – brzmiał jeden z komunikatów.

„Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji. Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla was. Oklasków też nie trzeba – trzeba amunicji” – tak powstańcy apelowali o pomoc aliantów.

„Znaczenie tej radiostacji było olbrzymie”

.Była to jedyna możliwość opowiedzenia o tym, co się dzieje w Warszawie. Bez niej, jak w czasach potopu szwedzkiego, trzeba by było wysyłać kurierów przez obóz wroga. Telefony były odcięte. Znaczenie tych audycji pokazuje także fakt, że BBC je nagrywało – były traktowane jako meldunek z walczącej stolicy dużego państwa.

Aby uzyskać większą wiarygodność aliantów, radiostacja zatrudniła rodowitego Brytyjczyka do odczytywania treści po angielsku. Na początku w Londynie nikt nie wierzył, że powstanie jest tak duże. Techniczna jakość tych nagrań pozostawia wiele do życzenia i trzeba się dobrze wsłuchiwać, ale dzięki nim świat miał wyobrażenie o tym, co się dzieje w Warszawie” – opowiadał w 2019 r. Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego (w muzeum znajduje się powstała w 2004 r. replika radiostacji).

4 października, gdy walki dobiegły końca, z budynku biblioteki na ul. Koszykowej nadano ostatni, 10-minutowy komunikat, a następnie kierownik zespołu, Jan Georgica ps. Grzegorzewicz, zniszczył radiostację.

Jak opowiadać Polskę światu?

.„Chyba nigdy dotąd polskie racje na temat II wojny światowej nie zostały tak jasno i głośno wyłożone, jak przy okazji 80. rocznicy Września ’39. Co ciekawe, nie stało się to wcale za sprawą aktywności polskiego państwa, które przecież walkę o historyczną prawdę o Polsce co najmniej od kilku lat niesie na sztandarach obozu władzy. Rzecz stała się za sprawą prywatnego Instytutu Nowych Mediów, którego szefostwo uznało za swoją misję zapoznanie czytelników wielkich zachodnich gazet z owymi polskimi racjami na temat wojny” – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Jan ROKITA.

Jak dodaje, „pewnym zaskoczeniem może być fakt, że prywatna instytucja z silnym poczuciem misji okazuje się w takiej materii skuteczniejsza niźli agendy państwowe, powołane specjalnie dla promocji kraju”.

„Widoczny sukces polskiej zewnętrznej polityki historycznej, będący dziełem Instytutu Nowych Mediów, pozwala przyuważyć, jak dobrze prowadzić tego rodzaju politykę. Po pierwsze, jest jasne, że ideologiczny etatyzm się tu nie sprawdzi, bo choć życzliwa protekcja rządu dla tego rodzaju przedsięwzięć jest niezbędna, to bezpośredni udział podległych mu agend byłby raczej szkodliwy. Po drugie, raz jeszcze potwierdza się znana teza, że skoro żyjemy w epoce postmodernistycznej, to promocja wszelkich idei wymaga sztuki opowiadania ludziom ciekawych historii. I dotyczy to bynajmniej nie tylko masowej reklamy w typie tabloidalnym, ale także krzewienia nawet najpoważniejszych idei na użytek politycznej i intelektualnej elity. Po trzecie zaś, i zapewne najważniejsze – ten sukces jasno dowodzi, że ważne są tylko takie prawdy i idee nas dotyczące, które naprawdę są ważne. Swego czasu wspomniany już i zasłużony dla promocji polskich dziejów prof. Suchoński bolał nad tym, że świat (rzekomo) zna polską martyrologię, nie wie zaś na przykład, że to polski humanista Maciej Miechowita miał w XVI wieku jako pierwszy użyć przymiotnika „europejski”. Trudno doprawdy o bardziej błędną, „technokratyczną” (rzec by można) logikę propagowania w świecie polskich racji historycznych” – twierdzi Jan ROKITA.

Jego zdaniem „potrzebujemy nowoczesnego i komunikatywnego języka, którym opowiadalibyśmy najgłębsze i najprawdziwsze prawdy o tym, kim jesteśmy i dlaczego tacy właśnie jesteśmy. To jest także konieczny warunek skuteczności polskiej soft power poza naszymi granicami”.

PAP/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 sierpnia 2023
Fot.: https://commons.wikimedia.org/ Zuska