
Topniejące lądolody Antarktyki i Grenlandii przyczynią się do tego, że globalny poziom mórz wzrośnie o około 1,4 m do 2150 r. – obliczył zespół naukowców z Australii, USA i Korei Południowej. Wyniki badania zostały opublikowane w Nature Communications.
Globalny poziom mórz
W ciągu ostatniego stulecia poziom wody w morzach na całym świecie podniósł się o około 20 cm. Naukowcy przewidują, że trend ten prawdopodobnie przyspieszy wraz ze wzrostem udziału człowieka w globalnym ociepleniu. Ponieważ duża część światowej populacji mieszka w pobliżu wybrzeży, zapewnienie dokładnych prognoz przyszłych globalnych i regionalnych trendów poziomu mórz ma kluczowe znaczenie.
Międzynarodowy zespół naukowców opracował model klimatu, który uwzględnia złożone interakcje między pokrywami lodowymi, górami lodowymi, oceanami i atmosferą. Model pozwolił zbadać potencjalną przyszłą ewolucję pokryw lodowych Antarktydy i Grenlandii, aby lepiej oszacować ich wkład w podnoszenie się poziomu mórz. Zgodnie z przyszłym scenariuszem wysokiej emisji gazów cieplarnianych i globalnego ocieplenia topniejące lądolody Antarktyki i Grenlandii przyczynią się do globalnego poziomu mórz o około 1,4 m w ciągu najbliższych 130 lat.
Globalne ocieplenie
Ponadto autorzy stwierdzili, że ograniczenie globalnego ocieplenia do 2 st. C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej byłoby niewystarczające, by spowolnić tempo globalnego wzrostu poziomu mórz i zapobiec nieodwracalnej utracie dużych obszarów pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej.
Zdaniem naukowców tylko radykalne ograniczenie globalnego wzrostu temperatury poniżej 1,8 st. C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej do końca tego stulecia, można uniknąć przyspieszenia wzrostu poziomu mórz – podają autorzy publikacji.
Walka ze zmianami klimatu
Redaktor naczelny “Wszystko Co Najważniejsze” i profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, Michał KLEIBER, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” uważa, że: „Dzisiejsze problemy niejako wymuszają postawienie pytania o przyszłość polityki klimatycznej i szanse na jej ostateczny sukces. Biorąc pod uwagę głęboko zakorzenione przyzwyczajenia ludzi do dotychczasowego sposobu życia oraz ich coraz powszechniejsze, wobec dominujących prawie wszędzie wąskich, partyjnych sporów, przekonanie o braku wpływu na bieżące wydarzenia polityczne, trudno być optymistą, jeśli chodzi o zakres i skuteczność często nerwowo podejmowanych inicjatyw obywatelskich. Dochodzi do tego fakt, iż mimo dobiegających ze strony wielu rządów deklaracji o konieczności zasadniczych zmian w walce ze zmianami klimatu otwarta pozostaje kwestia finansowania koniecznych działań”.
„Podstawowymi problemami w skutecznym prowadzeniu polityki zmieniającej dotychczasowe standardy funkcjonowania społeczeństw na rzecz ochrony środowiska naturalnego, widocznymi oczywiście już od dawna, ale niestety z pewnością dalej narastającymi, będą trudności w godzeniu rozbieżnych interesów poszczególnych państw i całych regionów. Biorąc pod uwagę wiarygodnie udokumentowaną konieczność walki z zachodzącymi zmianami klimatycznymi i degradacją środowiska naturalnego, mającej tak fundamentalne znaczenie dla ochrony naszej planety i tym samym dla naszej satysfakcjonującej przyszłości, ale konieczność z pewnością bardzo kosztowną przez wiele nadchodzących lat, pytanie o globalną strategię działania i sposoby jej finansowania jawi się jako absolutnie kluczowe” – pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Walka ze zmianami klimatu. Damy radę?”.
PAP/Urszula Kaczorowska/WszystkocoNajważniejsze/EG