Aby ratować budżet, premier Francji proponuje wzrost podatków

założenia budżetowe

Michel Barnier, niedawno nominowany na stanowisko premiera, wywołał falę krytyki, gdy przedstawił założenia budżetowe zawierające podwyżki podatków. Przyjęcie budżetu przez Zgromadzenie Narodowe stoi pod znakiem zapytania.

Założenia budżetowe Francji

.Długo oczekiwany budżet na 2025 został przedstawiony w czwartek 10 października 2024 przez premiera Michela Barniera na spotkaniu rady ministrów. Był to ważny test dla szefa nowego francuskiego rządu, w kontekście poważnego wzrostu deficytu w 2024 (sięgającego między 6% i 7% PKB) i wątpliwości co do politycznej stabilności gabinetu. Prezentacja projektu budżetu na radzie była pierwszym etapem przed rozpoczęciem, w kolejnym tygodniu, prac legislatywnych w parlamencie.

Już kilka dni przed formalnym przedstawieniem założeń na rok 2025, było wiadomo ze premier Barnier zaproponuje wzrost podatków. Tłumaczył się koniecznością „większej sprawiedliwości fiskalnej” i chęcią dotknięcia tylko „najbogatszych”. Była także mowa o ograniczeniu wydatków państwa, i debata toczyła się dookoła równowagi miedzy wzrostem podatków i cieciami w kosztach.

Ostatecznie, premier Michel Barnier przedstawił plan ograniczenia deficytu do 5% w 2025, z celem powrotu do europejskich wymagań (3%) do 2027 roku. Plan ten zakłada „wysiłek rzędu 60 miliardów euro w przyszłym roku”, oparty na 40 miliardach euro cięć w wydatkach i 20 miliardach dodatkowych przychodów. Zgodnie z oczekiwaniami, duże firmy i najbogatsze gospodarstwa domowe będą musiały bardziej płacić.

Gdzie oszczędzić, gdzie zarobić?

.Każdy z elementów składkowych przychodów i kosztów został poddany ostrej krytyce w mediach i wśród polityków, w tym wśród polityków obozu obecnie rządzącego (czyli mniejszościowa koalicja pomiędzy centrowym blokiem prezydenckim i centroprawicowymi Republikanami). Jak można było się spodziewać, krytyki bloku lewicowego, pierwszego bloku w Zgromadzeniu Narodowym, były skierowane głównie w cięcia kosztów, gdy podwyżki podatków znalazły się pod ostrzałem prawicy oraz niektórych posłów centrum i centroprawicy.

Gdzie znaleźć 20 miliardów euro? Premier ogłosił że zawnioskuje o „większy wkład w wysiłki kraju” firm których roczne obroty przekraczają miliard euro rocznie, czyli około 300. Podatek dochodowy tych spółek powinien zostać „tymczasowo” podniesiony, tak aby państwo mogło zarobić 8 miliardów euro. Inny pomysł, „opodatkować najbogatszych”, podnosząc stawkę podatku dochodowego dla obywateli zarabiających 250 000 euro rocznie lub małżeństw deklarujących wspólnie 500 000 euro. Ten „udział najbogatszych” ma pozwolić rządowi znaleźć dodatkowe 2 miliardy euro. Wśród innych pomysłów na zwiększenie przychodów, od 3 do 4 miliardów euro dzięki podniesieniem akcyzy na prąd i 1,5 miliarda euro na dodatkowe opłaty „ekologiczne” na transportach, zwłaszcza przy zakupie samochodów. Badana jest też możliwość wprowadzenia nowego podatku na biletach lotniczych.

Gdzie obciąć 40 miliardy euro? Krytykowany jest projekt przesunięcia w czasie o sześć miesięcy rewaloryzacji emerytur. To zamrożenie pozwoliłoby rządowi zaoszczędzić 3,5 miliardów euro. To byłby bardzo ryzykowany ruch dla Michela Barniera: emeryci stanowią historyczny trzon wyborców zarówno centroprawicy, jak i centrum. Bardzo kontrowersyjna na lewicy jest też wola „uzdrowienia finansów publicznych”, poprzez „dodatkowe środki umiarkowania i oszczędnościowe” oraz „dalsze wysiłki na rzecz optymalizacji, poprawy wydajności i wyrównania wydatków”, co umożliwiałoby oszczędność rzędu 8 miliardów euro. Pod tymi hasłami kryją się bowiem ciecia w inwestycjach, ograniczenie wydatków oraz „symboliczne” obniżenie liczby pracowników publicznych, na przykład w edukacji. „Nie mamy już wyboru. Są to odważne wybory, które należy dokonać teraz, aby uniknąć bolesnych wyborów później”, stwierdził Antoine Armand, minister Finansów.

Ostre reakcje

.Związki zawodowe od razu skrytykowały „likwidowania stanowisk” w edukacji. „3155 redukcji miejsc pracy zapowiedzianych w budżecie na 2025 r. dla publicznego systemu szkolnictwa podstawowego! To oznacza likwidację systemu szkół publicznych przez rząd Michela Barniera!” napisała w mediach społecznościowych Guislaine David, główna sekretarz związku nauczycieli SNUIipp-FSU.

„Podczas gdy obywatele masowo głosowali za programem ożywienia projektów publicznych, teraz muszą stawić czoła oszczędnościom, cięciom w edukacji i służbie zdrowia. Cenzura, mobilizacja, odwołanie rządu!”, wpisał Manuel Bompard, kierownik skrajnie lewicowej La France Insoumise.

Prawica także wrze. Marine le Pen, liderka Rassemblement National, której wsparcie jest niezbędne, aby rząd mógł przetrwać, zaatakowała pomysł zamrożenia emerytur: „Oznacza to ograbienie naszych starszych z miliardów euro siły nabywczej. Odrzucę tą propozycję”.

„Nie zagłosujemy za budżetem”, zagroził poseł RN Sébastien Chenu.

.Aby zostać ostatecznie zatwierdzona, ustawa budżetowa musi zdobyć większość w glosowaniu w Zgromadzeniu Narodowym. Jeżeli tej większości nie będzie, rząd może zastosować artykuł 49.3 Konstytucji aby obejść parlament, przy tym narażając się na wotum nieufności. Obóz rządzący liczy zaledwie 215 posłów w 577 osobowym Zgromadzeniu Narodowym. Wotum nieufności wsparte przez zarówno blok lewicowym jak i Rassemblement National – spowodowałby upadek rządu.

Tego scenariusza jednak Michel Barnier spróbuje uniknąć, i w kolejnych dniach będzie odbywał negocjacje w parlamentarnej komisji budżetowej. Mogą wiec nastąpić zmiany w założeniach budżetu tak, aby uzyskać wsparcie takiej części opozycji, która umożliwi przegłosowanie projektu budżetu.

Oprac. Nathaniel Garstecka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 października 2024