Premiera gry IPN „Lotnicy – wojna w przestworzach"
Na targach edukacyjno-technologicznych British Educational Training and Technology (Bett) w Londynie swoją światową premierę miała gra edukacyjna „Lotnicy – wojna w przestworzach” zrealizowana przez Biuro Nowych Technologii Instytutu Pamięci Narodowej.
Gracze będą mogli poznać losy polskich lotników
.Dyrektor Biura Nowych Technologii IPN Magdalena Hajduk podkreśliła w przesłanym PAP komunikacie, że „na miejsce premiery zostały wybrane targi edukacyjnotechnologiczne Bett w Londynie”. „To prestiżowe wydarzenie, którego misją jest popularyzacja rozwiązań z zakresu nowoczesnego szkolnictwa. Premierowa gra Lotnicy – wojna w przestworzach uczy historii w nowoczesny, immersyjny i atrakcyjny sposób, odpowiadając na potrzeby nowoczesnej edukacji” – powiedziała.
„Lotnicy – wojna w przestworzach” to edukacyjna gra przygodowa w trybie pierwszoosobowym, która zawiera elementy zręcznościowe, zagadki logiczne oraz moduł Journala (dziennika), stanowiący kompendium wiedzy o czasach II wojny światowej. Jej fabuła wykorzystuje ówczesne wydarzenia i postaci lotników służących w Polskich Siłach Powietrznych.
Poszczególne misje oraz cała gra poprzedzone zostały animowanymi filmami wykorzystującymi ilustracje rysownika i twórcy komiksów Marka Oleksickiego. Z kolei muzyka, która stanowi tło gry, to cykl kompozycji Przemysława Treszczotki, inspirowanych utworami Karola Szymanowskiego i Mieczysława Karłowicza.
Gra IPN „Lotnicy – wojna w przestworzach” na targach British Training and Technology
.Gra w wersji PC dostępna jest w 12 wersjach językowych, w tym w polskim i amerykańskim języku migowym. „Lotników” można pobrać za darmo z platformy Steam.
Dopełnienie gry stanowią scenariusze lekcji dla nauczycieli oraz quiz – skorelowane z fabułą. Materiały są dostępne bezpłatnie na stronie internetowej Biura Nowych Technologii IPN.
Targi Bett (British Educational Training and Technology) są jednym z największych wydarzeń edukacyjno-technologicznych na świecie. Bett skupiają nauczycieli, edukatorów i marki zajmujące się dostarczaniem rozwiązań z zakresu nowoczesnej edukacji (EdTech) z całego świata. Misją Bett London jest unowocześnienie nauczania na całym świecie.
Polacy i powietrzna kontrofensywa przeciwko III Rzeszy
.Wbrew obiegowej opinii, polscy lotnicy nie wsławili się jedynie podczas obrony Wysp Brytyjskich, tzw. Bitwie o Anglie. Nasi piloci brali również udział w pierwszych działaniach ofensywnych przeciwko niemieckiemu najeźdcy. Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze o tym Grzegorz ŚLIŻEWSKI, który zajmuje się historią polskiego lotnictwa w latach 1918-1947, autor i współautor 14 książek oraz około 100 artykułów na ten temat.
Ekspert zaznacza, że 1 kwietnia 1941 r., w momencie powstania I Polskiego Skrzydła Myśliwskiego, sytuacja na powietrznym froncie nie była dla aliantów ciekawa. Próbę dziennej powietrznej kontrofensywy, którą na początku roku podjął RAF, niemieckie lotnictwo zdusiło w zarodku. Brytyjczycy musieli się cofnąć i, podobnie jak to miało miejsce latem i jesienią 1940 r., skupić na obronie własnego terytorium. Nie były to już tak spektakularne akcje jak przed rokiem, bo bombardowanie przeniosło się na noc, ale wymagało od defensorów dużego zaangażowania własnych sił. Co więcej – zmasowane, przeprowadzane w ciemności ataki, sprawiły, że część dziennych jednostek myśliwskich RAF zaczęto szkolić w lotach nocnych. Wypady nad okupowaną Europę były za dnia niezwykle sporadyczne. I właśnie na ten okres powietrznej wojny przypadło wejście do akcji Polaków z Northolt.
„Początkowo kościuszkowcy i toruniacy, mimo tej samej podległości operacyjnej, rzadko ze sobą współdziałali. Wynikało to z faktu, że skrzydło w Northolt powstało według koncepcji pasującej do obrony własnego terytorium przed atakami z powietrza. Był to zespół, w którym jednostki wyposażone w Hurricane’y miały atakować bombowce, a piloci Spitfire’ów zapewniali im bezpieczeństwo, wiążąc osłonę myśliwską. Ponieważ aktywność bombowców Luftwaffe przeniosła się na noc, założenia te stały się nieaktualne. Obie jednostki (i stacjonujący z nimi przez pierwszy miesiąc 601 Dyon RAF) skupiały się początkowo na patrolach nad południem Anglii i osłonie własnej żeglugi. Dywizjon 303, z racji wyposażenia w Spitfire’y, sporadycznie otrzymywał także zadania ofensywne (głównie wymiatania i ataki na cele naziemne), co sprawiało, że miał większe szanse na kontakt z nieprzyjacielem. To przekładało się na wyższą liczbę zwycięstw, ale także strat. Charakterystyczne jest bowiem, że w pierwszym okresie działalności I PSM, do czasu rozpoczęcia przez RAF ofensywy, Dywizjon 306 swoje jedyne zestrzelenia odniósł w nocy, a więc niejako w dodatkowym zakresie swojej pracy” – dodaje.
14 czerwca 1941 r. sytuacja się zmieniła. RAF, widząc, że siły niemieckiego lotnictwa myśliwskiego osłabły, zdecydował się ponowić próbę dziennej ofensywy na większą niż dotychczas skalę. Stan Luftwaffe uszczuplił się w związku z przesunięciem jednostek nad granice ze Związkiem Sowieckim i planowanym atakiem na ten kraj. RAF zaczął więc intensywnie działać tydzień przed rozpoczęciem operacji Barbarossa. Mimo osłabienia niemieckiego potencjału lotniczego, na przełomie czerwca i lipca starcia nad okupowaną Europą były nadzwyczaj intensywne.
„Loty bojowe i operacyjne w składzie I PSM wykonało 222 pilotów. Najwięcej zadań wykonali lotnicy z dywizjonów 303 i 306, którzy w trzech pierwszych miesiącach pracowali intensywniej niż podczas ofensywy RAF. Liczne patrole nad własnym terytorium czy osłona konwojów nie były może efektowne, ale niezbędne w tamtych warunkach” – pisze Grzegorz ŚLIŻEWSKI.
Autor przypomina, że w 1941 r. piloci I Polskiego Skrzydła Myśliwskiego zgłosili zestrzelenie 152 samolotów Luftwaffe. Oczywiście liczba ta nie jest jednoznaczna z rzeczywistą liczbą straconych przez niemieckie lotnictwo maszyn. W każdej powietrznej armii świata istnieje podczas wojny tzw. overclaiming, czyli zawyżona liczba zgłoszonych zwycięstw do rzeczywistego uszczerbku stanu samolotów wroga. Trzeba jednocześnie jednoznacznie powiedzieć, że nie jest to efekt celowego zakłamywania historii i zgłaszania przez pilotów zwycięstw, o których wiedzieli, że w rzeczywistości nie miały miejsca.
„Pamiętać przy tym należy, że fakt zaliczenia zestrzelenia samolotu przeciwnika był przede wszystkim istotny z punktu widzenia zgłaszającego go pilota, podczas gdy dla wyższego szczebla dowódczego był to tylko jeden, niezbyt istotny w swej masie, detal pozwalający na ocenę taktyki nieprzyjaciela i jej ewentualnych nowych elementów, wobec których należało skorygować własne działania” – podsumowuje autor.