Prezydent Turcji grozi Benjaminowi Netanjahu. „Rzeźnicy z Gazy spotkają się z odpowiednią karą”
Szansa na pokój w Gazie po ostatniej przerwie humanitarnej została na razie stracona z powodu bezkompromisowego podejścia Izraela – ocenił 2 grudnia prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
Benjamin Netanjahu jako „rzeźnik z Gazy”
.Zaznaczył jednak, że „nie traci nadziei na trwały pokój z którego nie będzie można wykluczyć Hamasu”. Prezydent Erdogan przeprowadził rozmowę z dziennikarzami w trakcie swojego powrotu z konferencji klimatycznej COP28 w Dubaju. „Podtrzymuję swoje stanowisko; bez względu na to, co kto mówi, nie mogę określić Hamasu jako organizacji terrorystycznej” – powiedział Erdogan, cytowany przez prezydencki dyrektoriat ds. komunikacji.
Prezydent Turcji przyznał, że wysiłkami dyplomatycznymi Ankary „doprowadziliśmy naszych rozmówców do momentu, w którym nie możemy już rozmawiać o Gazie bez mówienia o rozwiązaniu dwupaństwowym”. „Jeśli priorytetowo potraktujemy rozwiązanie dwupaństwowe, znikną obawy dotyczące Gazy i wzajemne zagrożenia. Wykluczenie i wyeliminowanie Hamasu nie jest scenariuszem bazującym na faktach” – wskazał turecki prezydent. Dodał, że „oczekuje, że sprawcy ludobójstwa, rzeźnicy z Gazy, którzy zostali złapani na gorącym uczynku, zwłaszcza Netanjahu (premier Izraela – przyp. red.), spotkają się z odpowiednią karą”.
Spory Turcji z Izraelem i Grecją
.Prezydent Erdogan zapowiadał wcześniej wysiłki mające doprowadzić do postawienia przed międzynarodowymi trybunałami osób, które uważa za odpowiedzialne za „ludobójstwo w Strefie Gazy”. Grupa tureckich prawników dostarczyła Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu dowody, mające te oskarżenia potwierdzać. Już wcześniej Erdogan oskarżył Izrael o bycie „państwem terrorystycznym”. Prezydent Turcji odniósł się również do przyszłotygodniowej wizyty w Grecji, podczas której chciałby „otworzyć nowy rozdział w stosunkach Ankary i Aten”.
Na relacje Turcji i Grecji od lat rzutują problemy dotyczące sporu wokół Cypru, migracji, unijnych aspiracji Ankary, terytoriów morskich, praw do surowców, zasięgu przestrzeni powietrznej i statusu niektórych wysp na Morzu Egejskim. Ankara zarzuca Atenom usiłowanie pozbawienia Turcji zysków z eksploatacji złóż naftowych i gazowych pod wodami terytorialnymi Grecji i Cypru, gdzie – zdaniem Turcji – granice nie powinny uwzględniać greckich wysp, a jedynie stały ląd.
Turcja Erdoğana
.Na temat rządów Recepa Tayyipa Erdoğana w Turcji na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Karolina Wanda OLSZOWSKA w tekście „Imperium Erdogana. Minarety bagnetami„.
„Recep Tayyip Erdoğan jeszcze jako burmistrz Stambułu trafił do więzienia, a następnie dostał zakaz sprawowania funkcji publicznych za wygłoszenie na wiecu fragmentu wiersza Cevata Örneka „Armia Boga”. Brzmiał on następująco: „Minarety są naszymi bagnetami, ich kopuły hełmami, meczety koszarami, a wierzący żołnierzami”. Tak naprawdę świetnie obrazuje on zmianę, która zaszła w Turcji. Islam był przywódcy potrzebny zarówno na rynek wewnętrzny, jak i międzynarodowy”.
„Tak jak Imperium Osmańskie pełniło rolę przewodnią w świecie muzułmańskim, tak teraz tę funkcję miała przejąć „nowa Turcja”. Symbolem miał stać się meczet Hagia Sophia. Na uroczystość konwersji zaproszeni byli przywódcy państw muzułmańskich, prezydent Erdoğan chciał wcielić się w rolę gospodarza, który zwraca tak ważną świątynię (symbol zwycięstwa nad chrześcijaństwem) na łono islamu”.
.”Podobny cel miało wystąpienie prezydenta Erdoğana, które uderzało w prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Jego celem było kreowanie się na obrońcę praw muzułmanów, który walczy z panującą w Europie islamofobią. Miało to wykreować obraz nowego sułtana-kalifa biorącego w obronę muzułmanów. Do tego celu Turcja wykorzystuje również swoje soft power, wspiera gorzej rozwinięte kraje, wysyłając tam pomoc gospodarczą i finansową, przy okazji otwiera tam centra kultury i funduje stypendia w Turcji. Pokazuje, że jedyną ich szansą na poprawę sytuacji jest sojusz z Ankarą. Postawienie się w obronie francuskich muzułmanów miało również inny cel – pozyskanie mniejszości, która w przyszłości wywierać może wpływ na francuskie decyzje polityczne. Ile to już razy można było zaobserwować podobną sytuację w Niemczech, gdy oddana turecka mniejszość wywierała nacisk na tamtejszy rząd. Należy również pamiętać, że prezydenci w większości konfliktów stają w opozycji do siebie. Emmanuel Macron popiera Greków w konflikcie na Morzu Śródziemnym, wspiera Chalifa Haftara w Libii oraz groził nałożeniem sankcji przez Unię Europejską na Turcję za konflikt w Górskim Karabachu” – pisze Karolina Wanda OLSZOWSKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ