Prezydent Zełenski podlega presji i naciskom – Petr Pavel
Ostatnie polsko-ukraińskie spory polegają na pewnych nieporozumieniach, nie zauważyliśmy jednak niczego, co można by oceniać jako poważny rozdźwięk w relacjach Warszawy i Kijowa – ocenili prezydenci Czech i Słowacji, Petr Pavel i Zuzana Czaputova, którzy uczestniczą w 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.
„Nawet czołowi politycy są tylko ludźmi i podlegają naciskom. Prezydent Zełenski znajduje się pod ciągłą presją”
„Nawet czołowi politycy są tylko ludźmi i podlegają naciskom. Prezydent Zełenski znajduje się pod ciągłą presją, a gdybyśmy byli na jego miejscu, moglibyśmy tracić głowę częściej niż on. Dlatego wszelkie mocne oświadczenia w żadnym wypadku nie powinny być rozumiane dosłownie. (…) To, co zostało powiedziane wcale nie musi oznaczać, że współpraca i wsparcie Polski dla Ukrainy powinny zostać zakończone” – ocenił Petr Pavel podczas briefingu prasowego w Czeskim Domu Narodowym w Nowym Jorku. Jego wypowiedź przytoczyła czeska agencja prasowa CTK.
W podobnym tonie wypowiedziała się również Zuzana Czaputova, która nawiązała m.in. do decyzji Polski i Słowacji o wprowadzeniu krajowych ograniczeń na import ukraińskich produktów rolnych.
„Byliśmy i nadal będziemy pryncypialni jeśli chodzi o wsparcie udzielane Ukrainie, ale jesteśmy również pryncypialni w kwestii ochrony słowackich interesów. To całkowicie normalne i naturalne” – podkreśliła Czaputova.
Zbieżne stanowisko przedstawił premier RP Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że Polska jest gotowa do udzielania dalszej pomocy Ukrainie, ale „nie za cenę destabilizacji polskiego rynku”. [LINK PONIŻEJ]
Embargo na produkty rolne z Ukrainy
.W poniedziałek 18 września Ukraina złożyła skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w związku z jednostronnym przedłużeniem ograniczeń na import ukraińskiej żywności przez Polskę, Słowację i Węgry. Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji, wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja 2023 roku, został zniesiony 15 września. Władze w Warszawie, Bratysławie i Budapeszcie zdecydowały jednak, że ustanowią własne regulacje, na podstawie których embargo wciąż będzie obowiązywać.
We wtorek 19 września wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy Taras Kaczka w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zasygnalizował, że w ciągu kilku następnych dni Kijów wprowadzi embargo na import polskiej cebuli, pomidorów, kapusty i jabłek.
Tego samego dnia prezydent Zełenski oznajmił, że „niepokojące jest to, jak niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają solidarność, w teatrze politycznym, tworząc zbożowy thriller. Może się wydawać, że odgrywają własne role, ale w rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora”. Po tych słowach do polskiego MSZ został wezwany ambasador Ukrainy w Warszawie Wasyl Zwarycz.
Prezydenci Polski i Ukrainy, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, przebywają obecnie w USA, gdzie m.in. biorą udział w 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, wciąż nie doszło do spotkania obu przywódców.
Ukraina jak Czechosłowacja w 1968 roku?
.„Uważam za cokolwiek irytujące utożsamianie rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku z sowiecką inwazją na Czechosłowację w roku 1968. Czasami taką paralelę stosują sami Ukraińcy, by «przeciętnym» Czechom ułatwić zrozumienie, jak rażącego naruszenia prawa międzynarodowego dopuszcza się Rosja” – pisze Petr HLAVÁČEK, czeski historyk, filozof i publicysta, kieruje Collegium Europaeum Uniwersytetu Karola i Czeskiej Akademii Nauk w Pradze.
Jak dodaje, „należy zignorować mędrkowanie, że przecież w 1968 roku agresorem była nie Rosja, lecz Związek Sowiecki. Przecież w obu przypadkach mamy do czynienia z rosyjskim imperializmem, zatruwającym Europę od kilku stuleci. Nie ma różnicy, czy agresorem bywało Imperium Rosyjskie, rządzone przez Niemkę Katarzynę Wielką, czy Związek Sowiecki pod wodzą Gruzina J.W. Stalina. Paralela między agresją kierowaną przez Kreml w 1968 r. oraz tą z roku 2022 jest jednak nieuzasadniona, nawet jeśli nie bacząc na fakty historyczne, pozwala nam, Czechom, poczuć się jak bohaterowie opierający się krwiożerczej eurazjatyckiej hydrze”
„Przypadek Czechosłowacji w 1968 roku to przede wszystkim tragiczna historia narodu, który w istocie pogodził się z odebraniem wolności i suwerenności państwowej, przy czym wielu jego przedstawicieli nawet tego nie zauważało ani nie tęskniło za podobnymi „drobiazgami”. W przeciwieństwie do tego historia Ukrainy w 2022 roku opowiada o poświęceniu narodu na polu walki na rzecz wolności i suwerenności państwa. Wolność nie jest gratis. Ukraińcy ponoszą ogromne ofiary, wiedząc, że niesprawiedliwy pokój podyktowany przez agresora jest bezwartościowy. Pokojowy opór Czechosłowaków w 1968 roku był z pewnością godny podziwu, lecz jednocześnie był pełen tragizmu, ponieważ na ulice wyszedł naród, który nie był właścicielem swojego kraju, a jego przywódcy państwowi i dowódcy wojskowi byli zdrajcami. Natomiast Ukraińcy, którzy definitywnie stali się świadomym narodem politycznym, przypominają nam, że wolność jest cenniejsza niż pokój zniewolonych, a honor znaczy więcej niż tani gaz” – pisze Petr HLAVÁČEK.
Podkreśl on, że „Ukraina nie odda swojej wolności bez walki, dając tym samym pouczającą lekcję nie tylko Czechom, ale wszystkim Europejczykom. Czesi mogliby w końcu uświadomić sobie, jakie było ich prawdziwe położenie w sowiecko-rosyjskim imperium od zakończenia II wojny światowej. I jak odmienne były reakcje Ukraińców na rosyjski imperialny rewizjonizm w XX i XXI wieku. W zasadzie zrównywanie wydarzeń lat 1968 i 2022 stanowi kiczowate ujęcie ważnych kwestii, które w niebezpieczny sposób trywializuje przejawy tchórzostwa i bohaterstwa”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN