Prof. Grzegorz Kucharczyk - „Polska. Dzieje Państwa i narodu”
Wspólnej historii nie można wymazać ani z dziejów Polski, ani z dziejów Ukrainy – podkreślał historyk prof. Grzegorz Kucharczyk. Ukazała się ukraińskojęzyczna wersja jego książki pt. „Polska. Dzieje państwa i narodu” (ukr. „Polszcza. Istoria derżawi i narodu”), której celem jest zwiększenie porozumienia miedzy Polakami a Ukraińcami.
„Polska. Dzieje Państwa i narodu”
.Jak powiedział prof. Grzegorz Kucharczyk, „celem wydania książki w języku ukraińskim jest zwiększenie zainteresowania historią Polski na przestrzeni wieków w gronie ukraińskich czytelników, co z pewnością przyczyni się do lepszego zrozumienia między Polakami a Ukraińcami, tak ważnego w dobie agresji Rosji na Ukrainę”.
„Zapoznanie się z dziejami Polski ułatwi naszym ukraińskim gościom zrozumienie naszej mentalności, która tak wspaniale objawiła się po 24 lutego 2022 roku, gdy tysiące polskich serc i domów otworzyło się przez Ukraińcami szukającymi schronienia w naszym kraju” – wyjaśnił.
„Synteza historii Polski adresowana do ukraińskiego odbiorcy właściwie nie różni się od polskiej wersji, która ukazała się rok temu nakładem wydawnictwa Bellona. Ukraińska edycja została opatrzona jednak nowym wstępem, akcentującym zarówno te dobre, jak i dramatyczne karty wspólnej polsko-ukraińskiej historii” – powiedział prof. Kucharczyk.
Dzieje polskiej kultury
.Opisując dzieje Polski, historyk nie odwołuje się wyłącznie do dziejów politycznych czy opisu kolejnych konfliktów zbrojnych, ale zwraca uwagę dzieje kultury polskiej. „Polska kultura – poprzez swoją atrakcyjność – oddziaływała również na nasze najbliższe otocznie, naszych wschodnich sąsiadów, w tym Ukraińców, których w danych wiekach określono mianem Rusinów. W okresie rozbiorowym polski naród został pozbawiony państwa, ale przetrwał, w głównej mierze dzięki swojej kulturze. To jest właśnie główna linia tematyczna mojej książki” – wyjaśnił. „Moim celem było – jak głosi zresztą tytuł – ukazanie zarówno dziejów państwa, jak i narodu” – dodał.
Prof. Kucharczyk powiedział, że spotkał się pozytywnym odbiorem swojej książki ze strony polskich czytelników.
„Oczywiście jest ona adresowana do wszystkich czytelników, ale pracując nad nią, miałem szczególnie na myśli tzw. młodego czytelnika, czyli uczniów i studentów. Ukraińskojęzyczna wersja również jest kierowana szczególnie do uczniów pochodzących z Ukrainy, którzy w większości od lutego ubiegłego roku chodzą do polskich szkół. Dzięki tej publikacji będą mogli poznać polskie dzieje” – powiedział.
Historyk podkreślił, że fakt, iż to właśnie jego książka dotycząca historii Polski została przetłumaczona na język ukraiński, traktuje jako wyróżnienie. „Jest to również duża odpowiedzialność i zobowiązanie, aby przedstawić historię Polski w sposób prawdziwy, powiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło. Dla mnie najważniejszym kryterium było to, aby cała prawda była wyeksponowana” – wyjaśnił. „W związku z tym nie unikałem tych kwestii, które potocznie są określane jako trudne w naszych relacjach. Napisałem o nich w polskiej wersji książki historii Polski, zatem nie mogło ich zabraknąć także i w tej ukraińskojęzycznej” – dodał.
Zrozumienie polskiego stanowiska i relacje polsko-ukraińskie
.Badacz ocenił, że wciąż warto pisać książki dotyczące polskiej historii. „Zmieniają się pokolenia, a każde z nich zadaje inne pytania naszym dziejom. Co innego interesuje pokolenie osiemdziesięciolatków, a co innego interesuje w historii Polski pokolenie dwudziestolatków. Temu samemu wydarzeniu czy epoce różne pokolenia mogą stawiać zupełnie inne pytania. Jest to kwestia generacyjna” – podkreślił. Dodał, że w wypadku historii najnowszej dochodzą nowe źródła historyczne, które „pozwalają spojrzeć na wydarzenia z historii najnowszej, czyli po wybuchu II wojny światowej, w sposób inny, zweryfikować pewne twierdzenia, które bez źródeł były tylko tezami”. „Warto i trzeba zatem pisać historię Polski na nowo. Jednak nie w sensie dekonstrukcji jej przebiegu, ale jako wzbogacenie naszej wiedzy o rzeczach, których z powodu wcześniejszego braku dostępu do pewnych źródeł nie wiedzieliśmy” – wskazał.
Prof. Kucharczyk wyraził nadzieję, że ukraińskojęzyczna książka przyczyni się do lepszego zrozumienia polskiego stanowiska, jeśli chodzi o pewne kwestie historyczne w polsko-ukraińskich stosunkach.
„Jestem jednak świadomy tego, że nie jest to proces, który będzie trwał z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień. To wszystko wymaga czasu” – ocenił. „Mam także nadzieję, że będą powstawać i będą dostępne na polskim rynku, ale trafiające do ukraińskich czytelników, inne opracowania i syntezy dotyczące historii Polski, aby Ukraińcy mogli jeszcze lepiej poznać nasze dzieje. One były czasami trudne i dramatyczne, ale poprzez stulecia bytowania w jednym organizmie państwowym, w Rzeczpospolitej, łączyły narody polski i rusiński/ukraiński. Tej wspólnej historii nie można wymazać ani z dziejów Polski, ani z dziejów Ukrainy” – mówił.
Dodał, że „każdy kraj stawia sobie inne pytania do wspólnych dziejów”. „Pisałem historię Polski z polskiej perspektywy, zwracając uwagę na to, co jest ważne dla naszego rozumienia również samych siebie, bo historia tworzy też naszą tożsamość i ją umacnia. Zobaczymy, jak podejdą do tego ukraińscy czytelnicy” – podkreślił historyk.
Bez porzucania prawdy
.Jak rozmawiać dziś o rzezi wołyńskiej, by nie wspierać rosyjskiej propagandy, a jednocześnie nie porzucić prawdy i pamięci o ofiarach zbrodni? – pyta prof. Marek KORNAT
Podejmując rozważania na temat rzezi wołyńskiej, warto w pierwszej kolejności zastanowić się nad tym, jak doszło do tego ludobójstwa. Sądzę, że trzy czynniki były decydujące. Pierwszym jest ówczesny ukraiński nacjonalizm integralny, bezkompromisowo głoszący teorię własnego państwa narodowego bez obcych, których – wedle tej koncepcji – należy z kraju wypędzić albo zabić. Nacjonalizm ten był wyraźnie inspirowany faszyzmem, ideologią popularną w epoce międzywojennej. Liczne narody próbowały stworzyć jego własną odmianę, wierząc, że stworzą za jej pomocą silne państwo, pozbawione podziałów wewnętrznych. Czynnik drugi to agresja sowiecka na polskie terytoria wschodnie we wrześniu 1939 r. Obecność Sowietów na tych ziemiach (po rozbiorze państwa polskiego) przyczyniła się do zaostrzenia antagonizmów polsko-ukraińskich. Trzecim czynnikiem jest okupacja niemiecka, mająca miejsce po ataku III Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941 r., i zaistnienie ukraińskich formacji zbrojnych, współpracujących z Niemcami. Formacje te zostały wykorzystane do walki przeciwko Polakom. W ten sposób w 1943 r. powstały możliwości przeprowadzenia „czystki etnicznej” na Wołyniu. Doszło do masakr ludności polskiej, które przybrały charakter eksterminacyjny. Nie były one spontaniczne, lecz realizowane jako plan polityczny. Działania poprzedzał ideologiczny projekt. Celem napastników było „oczyszczenie” ziem ukraińskich z Polaków. Należy odrzucić teorię głoszoną także przez część historyków polskich o tzw. „wojnie chłopskiej”. W rzeczywistości 80 lat temu na Wołyniu umundurowane formacje zbrojne zaatakowały ludność cywilną – w myśl tezy, że są to osoby uznane za obciążenie, którego należy się pozbyć.
Ponieważ kwestia zbrodni wołyńskiej w relacjach polsko-ukraińskich do dziś nie została należycie rozwiązana, jest cynicznie wykorzystywana przez Rosję, w interesie której leży niezgoda między Polakami a Ukraińcami. Władimir Putin postrzega Wołyń inaczej, niż w przeszłości postrzegały go władze ZSRR. Propaganda historyczna Związku Sowieckiego kierowała się ogólnym założeniem, że między tzw. „narodami socjalistycznymi” powinna panować zgoda, a ewentualnego konfliktu między nimi nie należy eksponować. Rzeź wołyńska została „odkryta” jako fakt historyczny, a następnie wyeksponowana dopiero w propagandzie Rosji – kraju, który powstał po rozpadzie ZSRR w 1991 r. Oczywiście zbrodnie takie jak te na Wołyniu czy we wschodniej Galicji doskonale nadają się do wykorzystania w narracji o „złym” faszyzmie i zasługach tych, którzy go pokonali, a więc Związku Sowieckiego. Od tego momentu temat ten należy do stałych motywów walki z Ukrainą, która od lat stara się definitywnie uniezależnić od Federacji Rosyjskiej. Czym innym jest bowiem formalne proklamowanie niepodległości, co Ukraina uczyniła w 1991 r., a czym innym zdobycie rzeczywistej samodzielności. Niepodległa Ukraina to wróg Rosji, wobec czego celem propagandy rosyjskiej jest jej dyskredytacja. Temu służą odwołania do przeszłości – przede wszystkim do II wojny światowej – w rosyjskiej polityce historycznej – czytamy w tekście pod tytułem „Prawda o Wołyniu leży w interesie Polski i Ukrainy”.
PAP/ Anna Kruszyńska/ Wszystko co Najważniejsze/ LW