Prof. Lucjan PIELA we „Wszystko co Najważniejsze”

2 stycznia 1943 r. urodził się prof. Lucjan PIELA, polski chemik, wykładowca akademicki, specjalista w zakresie chemii kwantowej, autor ok. 100 publikacji międzynarodowych, członek Belgijskiej Królewskiej Akademii Nauk oraz Europejskiej Akademii Nauk. Redakcja przypomina z tej okazji teksty prof. Lucjana PIELI opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”.

2 stycznia 1943 r. urodził się prof. Lucjan PIELA, polski chemik, wykładowca akademicki, specjalista w zakresie chemii kwantowej, autor ok. 100 publikacji międzynarodowych, członek Belgijskiej Królewskiej Akademii Nauk oraz Europejskiej Akademii Nauk. Redakcja przypomina z tej okazji teksty prof. Lucjana PIELI opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”.

Nowy świat

.„W październiku 1939 r., Niemcy utworzyli Generalną Gubernię – rezerwat dla Polaków. W 1940 r. niemieckie władze w GG w oficjalnym dokumencie, w trosce o właściwy poziom oświaty i wychowania dla Polaków, piszą w sprawie reaktywowania szkoły powszechnej w Izabelinie: »Nauka (…) przedmiotów jak geografa, historia, historia literatury, jak również gimnastyka jest wykluczona«. Generalna Gubernia to jednak jakiś rodzaj polskiej enklawy. Tymczasem w 1939 roku Polacy z Poznańskiego (utworzono tam »Warthegau«  Kraj Warty, część III Rzeszy) byli wypędzani natychmiast i bez żadnych ceregieli. Znam to z relacji bezpośrednich świadków – moich teściów. Zamykane były szkoły, kościoły, aresztowani nauczyciele, księża, tysiące giną od kul – Niemcy wypędzają Polaków do Generalnej Guberni, w nieznane” – pisze prof. Lucjan PIELA w artykule „Chiński Mur i Nowy Świat”.

Jak zaznacza, „potem karta wojenna się odwraca. Rok 1945, zima, Niemcy uciekają przed frontem sowieckim. Malutki Guentherek Liebchen wtulony w matczyną pierś opuszcza Skalmierzyce w Warthegau. To jedni z wypędzonych, Vertriebenen, o nich teraz głośno (no, przecież nie o tamtych z 1939). Tata małego Guentherka to SS-man Gerhard Liebchen, który dowodził jednostką SS u Juergena Stroopa (tego od tłumienia powstania w getcie warszawskim). (…)  Ten właśnie malutki Guntherek Liebchen, który w objęciach matki uciekał z Kraju Warty, używa teraz nazwiska von Hagens”. Prof. Lucjan PIELA dodaje, że von Hagens to autor głośnej wystawy „Bodies revealed”, która przedstawia spreparowane ciała martwych ludzi jako eksponaty.

„Wśród wielu eksponatów wystaw von Hagensa jest kobieta w końcowej fazie ciąży wraz ze swoim dzieckiem. Wiele jest tam elementów »artystycznego luzu«: ciała grają w karty, w szachy,  rzucają lassem, itp., a na zdjęciach towarzyszy im Guenther von Hagens zawsze w czarnym kapeluszu, z upiorną twarzą, bledszą niż twarze spreparowanych przez niego ludzi. Profesor nie widzi w swojej działalności niczego niewłaściwego, to tylko nauka dostępna dla wszystkich. Dla jasności: moim zdaniem, pozyskane w godny sposób preparaty naukowe, oczywiście, mogą a nawet muszą być wykorzystywane w celach naukowych, a plastynacja wydaje się wartościową metodą przedstawiania preparatów. Tylko, że w tym przypadku chodzi o coś całkiem innego: o handel ciałami zmarłych i o jarmarczne i w jarmarczny sposób pokazywanie ludzkich ciał w supermarketach. Tak właśnie zdarzyło się m.in. w Warszawie, w Galerii Blue City”.

Zdaniem prof. Lucjana PIELI „poluzowanie akceptowanych przez naszą cywilizację norm nie powinno być możliwe, bo jest to równia pochyła. Weszli na nią kiedyś SS-mani w Auschwitz, a nadzorczyni SS Ilse Koch, zwana »wiedźmą z Buchenwaldu«, miała abażury z ludzkiej skóry. A cóż stoi na przeszkodzie, aby potem sprzedawać takie abażury w supermarketach? Komu to przeszkadza?”.

„Kilka lat temu cały mój pobyt na Uniwersytecie w Heidelbergu był zepsuty przez świadomość, że Guenther von Hagens był profesorem tego właśnie uniwersytetu. Nie podobała mi się nawet typowa, ciężka dziewiętnastowieczna snycerka uniwersyteckich bram. Wyobrażałem sobie, że za chwilę zobaczę w nich postać w czarnym kapeluszu. Wszystko było przytłaczające, może z wyjątkiem pewnej rozmowy. Siedzieliśmy w pubie wraz z zespołem niemieckich matematyków, moją sąsiadką była sekretarka tego zespołu. W pewnej chwili zapytała mnie, czy może mi zadać osobiste pytanie. Gdy się zgodziłem, powiedziała: »Jak wy możecie z nami w ogóle rozmawiać?«. Myślała o von Hagensie, Ilse Koch i całej perfekcyjnie zorganizowanej machinie narkotyzującej wtedy umysły Niemców. Opowiedziałem jej także o przykładach-odtrutkach, m.in. o tym, że kiedyś kilku Niemców zrobiło dużo, aby moja rodzina wyszła bezpiecznie z awarii drogowej. Potem nastąpiła rozmowa, która przyniosła mi ulgę i poczucie, że jednak w ludzkich sercach są wielkie wartości, i że te wartości są nienegocjowalne z bardzo prostego powodu: są bezcenne” – pisze prof. Lucjan PIELA.

Umysły filozofów i dobroć Carycy

.„Byli w XVIII wieku wśród nas ślepcy utrzymujący z braku refleksji lub za złoto, że »Polska nierządem stoi«, tzn. że nikt jej nie zagrozi, bo i ona nikomu nie potrafi zagrozić swoim wojskiem, więc po co miałby to robić?” – pisze prof. Lucjan PIELA w tekście „Umysły filozofów i dobroć Carycy”.

Zaznacza ponadto, że „Teodor Morawski opisuje, jak się grało z taką bezwolną i »stojącą nierządem« Rzeczpospolitą: »Na nalegania Stanisława o wyprowadzeniu wojska swojego z kraju, Katarzyna wynurzyła mu więc zimno podziwienie, jak naprzykrzyć się mogło toż wojsko przywołane po przyjacielsku, dopełniające ściśle przyjętego zobowiązania z ukontentowaniem całego narodu. (…) Czuła sąsiadka przyjaciółka patrzyć nie mogła bez wzruszenia na nieszczęścia kraju, który ją tak mocno obchodził, wiedziona samą przyjaźnią i ludzkością, tkliwa na cierpienia uciśnionych. Jeśli powiększyła liczbę wojsk swoich, któżby – mówiła – śmiał podglądać jej widoki, podejrzywać o zamach na niepodległość Rzeczypospolitej?. Jej celem było tylko dopomódz delikatnościom rządu republikackiego, korzyści dadzą jej dosyć: zadowolenie z dobrego uczynku, chwała, że naród sąsiedzki obdarzy rzeczywistym szczęściem, poszanowanie Europy (…). Od narodu polskiego nic domagać się nie będzie; nie podniesie doń ·żadnych uroszczeń, i owszem, gdyby ze wszczętego zamieszania wyniknąć miała wojna domowa lub obca, zaręcza mu nienaruszoną całość, zaręcza, że nie podpisze pokoju, który by nie miał tej podstawy. (…) Do usprawiedliwienia rozbioru Polski przed światem usłużyli filozofowie paryzcy»”.

„Nie jest jasne, co oznacza termin intelektualista, wspomniani filozofowie za takich są uważani. Wydaje się, że termin ten oznacza szlachetnych myślicieli, których przewidywania okazały się szczególnie cenne a koncepcje szczególnie przydatne dla ludzkości. To bardzo trudny test. Nawet wielkie umysły nie były w stanie go przejść. Do tego, pretendenci do miana intelektualistów okazywali się podatni na beznadziejnie naiwne koncepcje, które, gdy zastosowane, doprowadzały najpierw do deficytu mięsa i warzyw, a potem, bywało, do obozów, niewolniczej pracy i terroru, a z drugiej strony byli oni często bardzo czuli na brzęk złotych monet i na prymitywne pochlebstwa władzy” – pisze prof. Lucjan PIELA.

Maszyny molekularne

.Prof. Lucjan PIELA w tekście „Maszyny molekularne. Nobel z chemii 2016” pisze, że „chemia, jaką znamy ze szkoły, opiera się na tablicy Mendelejewa. To fundament pozwalający świadomie planować i tworzyć nowe molekuły, nawet przewidzieć ich właściwości fizyczne i chemiczne. Na tej drodze poznaliśmy wszystkie istotne pierwiastki, również wszystkie istotne typy wiązań chemicznych, potrafimy także przewidzieć poprawnie kąty między wiązaniami. Wydawało się, że w ten sposób panujemy intelektualnie nad chemią — rozumiemy ją”.

Naukowiec dodaje, że „z tym zrozumieniem był jednak, jak się okazuje, poważny problem. Molekuły, które umieliśmy tworzyć w przeszłości, były zwykle małe, tak małe, że ich powierzchnia była, z grubsza rzecz biorąc, wypukła. Dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku możliwa była synteza na tyle wielkich molekuł, że mogły one przyjąć kształt wklęsły. Fundamentalnym odkryciem poprzedników tegorocznych noblistów, Pedersena, Crama i Lehna (Nagroda Nobla w dziedzinie chemii w 1987 roku), było to, że gdy wklęsłość jednej molekuły idealnie pasuje do wypukłości drugiej (»klocki Lego«), to ich przyciąganie jest wyjątkowo silne”.

„To nazywamy rozpoznaniem molekularnym. Otworzyło się pole do planowania syntezy takich molekuł, które na pewno rozpoznają się w roztworze i złożą się same w przewidzianą przez chemika strukturę przestrzenną, coś jakby cudowne, samoskładające się klocki Lego. Tak powstała chemia supramolekularna, której podstawą jest spontaniczna samoorganizacja molekuł. Dziś można się dziwić, że tak prosta idea pojawiła się w chemii tak późno” – twierdzi prof. Lucjan PIELA.

Zaznacza, że nobliści z 2016 r. „poszli o kilka kroków dalej”. „Skoro molekuły mogą do siebie pasować jak klocki Lego, co więcej, te klocki mogą się same składać w to, co chcemy (po starannie zaplanowanej ich syntezie), to trzeba spróbować stworzyć kompleksy molekularne, które wykonują jakąś funkcję” – pisze prof. Lucjan PIELA.

Jego zdaniem „to są osiągnięcia wspaniałe, choć mają w sobie coś z zabawek dziecięcych. Bawimy się naszą maestrią syntetyczną, aby stworzyć molekuły w kształcie koszyczka, sześcianu, kółek olimpijskich, piłki futbolowej itp. To jednak tylko początek drogi. Rozpoznanie molekularne pozwoli na budowę maszyn nierównie bardziej złożonych, może mniej spektakularnych dla przypadkowego widza, ale robiących cuda chemiczne, o jakich nam się jeszcze nie śni. Feringa spoważniał, gdy mu w Siedlcach wspomniałem o przetwarzaniu informacji chemicznej jako o głównej misji chemii przyszłości — to teraz jeszcze terra incognita. Pulsujące życie na naszej Ziemi jest wskazówką, iż dopiero te trzy rzeczy: składane jak Lego struktury, dynamika nierównowagowa i informacja skierują chemików do nowych światów, których teraz zaledwie dotykamy naszą wyobraźnią”.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 stycznia 2024