Protest rolników w Czechach

Około 500 traktorów, ciężarówek i maszyn rolniczych dojechało w poniedziałek 19 lutego nad ranem do Pragi. Część pojazdów stoi przed gmachem ministerstwa rolnictwa. Policja i służby drogowe informują o narastających problemach z przejazdem przez centrum czeskiej stolicy.
Protest przeciwko Zielonemu Ładowi i zmian we Wspólnej Polityce Rolnej
.Traktory blokują jeden z pasów ruchu na najważniejszej trasie w mieście, tzw. magistrali. Według policji i władz Pragi nie doszło jednak do paraliżu stolicy, ponieważ mieszkańcy stolicy zrezygnowali z przemieszczania się prywatnymi samochodami.
Rolnicy chcą przekazać petycję ministrowi rolnictwa Markowi Vybornemu. Domagają się m.in. odejścia od unijnego Zielonego Ładu i zmiany Wspólnej Polityki Rolnej. Często powtarzanych postulatem jest też odstąpienie od ściągania podatków od kwot otrzymywanych jako dotacje.
Około południa maszyny rolnicze mają przemieścić się w okolice siedziby rządu. Planowany jest także wiec w pobliżu gmachu Izby Poselskiej – niższej izby parlamentu.
Duże organizacje rolnicze zdystansowały się od protestu
.Poniedziałkowy protest nie został zorganizowany przez duże i uznawane przez rząd organizacje rolnicze, które zdystansowały się od tej manifestacji. Izba Rolnicza i związki zawodowe zapowiedziały jednak udział w czwartkowych protestach na granicach ze Słowacją oraz Polską.
Jeszcze przed rozpoczęciem poniedziałkowej manifestacji premier Petr Fiala ocenił, że jest ona demonstracją antyrządowych sił prorosyjskich i ma niewiele wspólnego z rzeczywistymi problemami rolników.
Bezpieczeństwo żywnościowe w Europie
.O tym, jak kluczową kwestią jest bezpieczeństwo żywnościowe, przekonuje we „Wszystko co Najważniejsze” Janusz Wojciechowski. „Rosyjska agresja na Ukrainę otworzyła wiele oczu w Europie i bezpieczeństwo żywnościowe staje dziś na równi z bezpieczeństwem obronnym i energetycznym” – uważa.
„W kryzysie pandemii blokada granic spowodowała problemy w transporcie żywności. Nie produkcja żywności się załamała, ale związany z nią transport. System żywnościowy Europy jest silnie uzależniony od długich i dalekich dostaw oraz równie dalekich rynków. Trzeba było pilnie udrażniać granice, organizować zielone korytarze dla transportów towarów rolnych i żywych zwierząt, tworzyć preferencje dla pracowników sezonowych spoza Unii, bez których niektóre sektory rolne nie są w stanie sobie poradzić; to m.in. znany casus niemieckich szparagów.”
„Rosyjska agresja na Ukrainę z kolei uświadomiła nam, że walczący dziś bohatersko kraj jest ważnym dostawcą niektórych produktów rolnych do Unii. Stąd pochodzi ponad połowa unijnego importu kukurydzy, prawie jedna czwarta importu nasion oleistych i prawie jedna piąta importu pszenicy. Są to wielkości znaczące, choć nie kluczowe dla systemu żywnościowego Europy.”
„W rozpowszechnionej opinii Unia Europejska przeznacza na rolnictwo – i w ślad za tym na swoje bezpieczeństwo żywnościowe – wór pieniędzy. Owszem przeznacza. Budżet rolny UE to prawie 400 miliardów euro na 7 lat, budżet rolny Polski to 150 miliardów złotych na 7 lat, ponad 10 tysięcy złotych na statystyczny hektar ziemi i około 120 tysięcy złotych średnio na każde gospodarstwo. Ale ten „wór” w zestawieniu z całym unijnym produktem krajowym to zaledwie 0,3 proc. Na wspieranie rolnictwa i zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego statystyczny Europejczyk wydaje dziennie równowartość mniej więcej jednego złotego i dwudziestu groszy.”
„Dzięki za to europejskim podatnikom, ale w dzisiejszym świecie, gdy bezpieczeństwo żywnościowe staje na równi z obronnym i energetycznym, gdy rolnictwem coraz częściej wstrząsają katastrofy klimatyczne, choroby i pomory roślin i zwierząt, kryzysy ekonomiczne, polityczne i inne plagi – wsparcie na tak niewielkim poziomie może okazać się dla bezpieczeństwa żywnościowego niewystarczające. Bo dziś rolnicy nie tylko nas żywią, ale i bronią” – podkreśla autor.
PAP/Piotr Górecki/Wszystko co Najważniejsze/JT